Już w kwietniu pierwsi turyści będą mogli przespacerować się po Sky Walk – Serce Poronina. To nowa inwestycja w Małem Cichem, która ma ożywić region, w którym oprócz niewielkiego stoku narciarskiego nie ma zbyt wielu atrakcji. Kolos z drewna, stali i szkła robi wrażenie, ale i dzieli mieszkańców oraz turystów. Pojawiają się bowiem głosy, iż to zła inwestycja.
Wieże widokowe hitem w Polsce. Ta w Poroninie zapewni widok na Tatry
Prace na wieży w gminie Poronin wchodzą w decydujący etap. Zgodnie z planem prac inwestor na dokończenie budowli ma ok. miesiąca, a choćby mniej, jeżeli uwzględnić wszelkie kontrole. o ile wszystkiego uda się dopełnić, tłumy turystów będą mogły dotrzeć tam już w Wielkanoc i majówkę.
Sky Walk – Serce Poronina długa na ok. 854 metry ścieżka w koronach drzew. Inwestycja jest podobna do Bramy w Gorce, która w momencie otwarcia cieszyła się ogromnym zainteresowaniem turystów. Dochodziło tam także do licznych problemów, ponieważ zainteresowanych spacerem było znacznie więcej niż miejsc parkingowych.
Oprócz długiej ścieżki, turyści w Małem Cichem będą mieli do dyspozycji także dwie zjeżdżalnie, ponad 80 m2 siatki w chmurach, czy przeszklony taras o powierzchni 75 m2 (podobno największy w Europie). Ile osób może skorzystać z tego miejsca? Tego nie policzono. Jednak gmina Poronin już teraz liczy, iż inwestycja przyciągnie wielu zainteresowanych.
"Jeśli ktoś mówi ci: 'to się nie uda', pamiętaj, iż to są jego granice, nie Twoje" – pisała w drugiej połowie lutego Anita Żegleń, wójt gminy Poronin, pokazując zdjęcia z placu budowy. Jednak im bliżej daty otwarcia kolosa, tym więcej negatywnych głosów nie tylko ze strony turystów, ale i ekologów.
Nowa ścieżka w koronach drzew krytykowana. Nie wszyscy chcą jej w Tatrach
Gmina już nie może doczekać się otwarcia nowej atrakcji, która zgodnie z ich przekazem jest ekologiczna, dopasowana do otoczenia i nieingerująca w tamtejszy ekosystem. Mimo licznych zapewnień władz pojawiają się jednak głosy, które przeczą ich słowom.
Pod postem pani wójt internauci zostawili przynajmniej kilka negatywnych komentarzy. "Mnie się to nie podoba i ja bym te pieniądze inaczej wydała. "Tam widok i tak był piękny. Nie trzeba było go poprawiać. Ale może to jest jakiś przepis na biznes, by postawić maszynkę do zarabiania pieniędzy? Nie wiem... Musiałabym poznać biznesplan. Tam, w Małym Cichym, potrzebna jest turystyka letnia – lepsze wyeksponowanie szlaków pieszych, rowerowych" – pisała jedna z komentujących. "Zupełnie niepotrzebne. Paskudzicie krajobraz" – można przeczytać w kolejnym komentarzu.
Zwolennikiem nowej atrakcji pod Tatrami nie jest także Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreślił on, iż podobne inwestycje, np. Brama w Gorce, nie cieszą się dużą popularnością. Dodał też, iż to atrakcja jednorazowa, do której turyści nie wrócą. Zaznaczył też, iż konstrukcja może wcale nie być tak ekologiczna, jak mówią władze.
– Ptaki potrzebują spokoju do życia i wychowywania potomstwa. W takich miejscach, gdzie masowa turystyka dominuje, nie znajdziemy ich. To będzie biologiczna pustynia, pozbawiona dzikiej przyrody. Wielkie inwestycje, które w teorii mają łączyć człowieka z naturą, w praktyce ją niszczą – zaznaczył Ślusarczyk.
Mimo negatywnych głosów większość komentarzy pod postem pani wójt była pozytywna. W weekendy, święta i wakacje wiele osób może być zainteresowanych odwiedzeniem tego miejsca. Czy okaże się ono sukcesem? Tego dowiemy się najwcześniej za kilka miesięcy.