Kulinarne odkrycie: prawda, która rozbiła zaręczyny

newsempire24.com 5 dni temu

***Rozprawa w kuchni: prawda, która zrujnowała zaręczyny***

Tego wieczora, gdy do Krzysztofa zawitał jego przyjaciel z dzieciństwa, Bartek, wszystko zaczęło się jak zwykłe, ciepłe spotkanie starych kumpli. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Było przytulnie i naprawdę po domowemu.

Nagle zatrzasnęły się drzwi wejściowe.

— To moja narzeczona wróciła! Zaraz was poznam — powiedział radośnie Krzysztof.

Do kuchni weszła szczupła dziewczyna. Bartek zastygł w bezruchu. Ona, gdy go zobaczyła, również na chwilę oniemiała.

— Poznaj, to Bartek, mój przyjaciel z dzieciństwa! — przedstawił go Krzysztof z entuzjazmem.

— Miło mi — wykrztusiła dziewczyna. Nazywała się Kinga. I niemal od razu wyszła z pokoju, nie dodając ani słowa.

Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, Bartek sięgnął po telefon:

— Krzyś… Muszę ci coś pokazać.

Włączył film i odwrócił ekran w stronę przyjaciela. W ciągu sekundy Krzysztof zbladł, jakby zobaczył ducha.

Tydzień wcześniej.

— Hej, masz teraz wolne? — usłyszał dobrze znany głos.

Choć minęło wiele lat, odkąd Bartek wyjechał do pracy w Gdańsku, Krzysztof rozpoznałby go w każdej sytuacji — choćby w środku nocy, gdyby ktoś go obudził.

— Bartek! No nie wierzę! Oczywiście, przyjeżdżaj! Akurat mam wolny pokój, pobędziesz, aż znajdziesz mieszkanie. A przy okazji poznasz Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta.

— No cóż za zbieg okoliczności — zaśmiał się Bartek. — Dobra, czekaj mnie za tydzień.

Gdy Krzysztof powiedział Kindze o przyjeździe przyjaciela, wydawała się spięta.

— A kto będzie dla niego gotował? Kto sprzątał? — zapytała kapryśnie, pokazując idealnie wykonany manicure.

— Przecież wszystko robimy razem. I naczynia, i pranie dzielimy po równo. Bartek jest dorosłym człowiekiem, nie dzieckiem. Da sobie radę.

— Tylko uważaj — burknęła Kinga.

Spotkanie przyjaciół minęło w miłej atmosferze. W drodze z dworca rozmawiali, śmiali się, opowiadali o życiu. W domu Krzysztof wyjął butelkę — „na powitanie”.

— Tylko troszkę, jutro mam spotkanie w sprawie pracy — uprzedził Bartek.

Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, mężczyźni już posprzątali kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.

— Kinga, poznaj Bartka.

Na widok Bartka dziewczyna nagle straciła panowanie nad sobą. Ale gwałtownie się opanowała:

— Znamy się. Gdańsk. Cześć, Bartek. Nie spodziewałam się.

— Ja też nie — uśmiechnął się ironicznie.

— Co na kolację? — gwałtownie zmieniła temat Kinga i wyszła do sypialni.

Później, gdy zostali sami, Krzysztof zapytał:

— Co się stało, Kinga? Od rana jesteś jakaś nieswoja.

— Nie uwierzysz mi — wyszeptała.

Ale pod wpływem nacisków wyznała: kiedyś krótko spotykała się z Bartkiem. Podobno był natrętny, a gdy go odrzuciła — rozpuszczał plotki, próbując zniszczyć jej opinię.

— Teraz i tobie coś opowie, na pewno.

— Bartek? On do tego niepodobny…

Kinga rozpłakała się, zerwała się i zaczęła pakować rzeczy.

— jeżeli mi nie wierzysz — między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.

— Czekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, wyrzucę go.

— Czyli przez cały czas masz wątpliwości?! — krzyknęła, zatrzasnęła walizkę i wybiegła z pokoju.

Gdy Krzysztof wszedł do kuchni, Bartek już na niego czekał.

— Wyjechała? Wszystko słyszałem, ściany tutaj są cienkie jak papier — powiedział spokojnie.

— Bartek, powiedz szczerze… Kinga mówiła prawdę?

Tamten w milczeniu wyjął telefon, przewinął galerię i podał mu ekran.

Na filmie dziewczyna, bardzo podobna do Kingi, ale w wyzywającym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu pijacko krzyczał komplementy. Na końcu wpadła w ramiona obcego faceta.

— Wierz mi, takich nagrań chłopaki z Gdańska mają mnóstwo. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… cóż, miała kiepską reputację.

— Co jeszcze wiesz?

— Nie chcę o tym mówić, ale…

— To nie ty powinieneś się wstydzić, Bartek. Nie ty mnie okłamywałeś. A ona — patrzyła mi w oczy, udawała niewinną.

Przecież chciałem się z nią ożenić. Założyć rodzinę. Czy w ogóle dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?

Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej koleżanki zaczęły pisać, oskarżając Bartka, iż zniszczył miłość — Krzysztof opublikował całą prawdę.

— Nie znałem jej przeszłości. A teraz — nie mogę jej ufać. Z taką kobietą nie zbuduję rodziny. Więc… niech idzie.

Nikt jej „nie zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, jakby miała nadzieję, iż przeszłość jej nie dogoni.

A może w końcu zrozumie: jeżeli prawdę się ukrywa — i tak kiedyś wyjdzie na jaw. A konsekwencje będą nieodwracalne.

Idź do oryginalnego materiału