Kulinarna rewolucja czy żywieniowy dramat? Odkrycie, które podzieli Polaków

warszawawpigulce.pl 5 godzin temu

Rewolucja w kuchni, to olej z owadów zamiast rzepakowego? Naukowcy nie mają wątpliwości, najnowsze doniesienia z laboratoriów nie pozostawiają wątpliwości – olej pozyskiwany z owadów może niedługo zająć miejsce dobrze znanych tłuszczów roślinnych.

Fot. Warszawa w Pigułce

Wyniki badań opublikowane przez międzynarodowe zespoły naukowców pokazują, iż produkt uzyskiwany z insektów – głównie larw much Hermetia illucens – nie tylko dorównuje klasycznym olejom pod względem wartości odżywczej, ale w wielu aspektach je przewyższa.

Wysoka zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych, naturalna odporność na jełczenie i brak potrzeby intensywnej obróbki przemysłowej czynią z niego potencjalnego lidera w kategorii tzw. tłuszczów przyszłości. Co więcej, produkcja oleju z owadów wymaga znacznie mniej wody, energii i powierzchni uprawnej niż uprawa rzepaku czy słonecznika. Dla naukowców to jednoznaczny sygnał: czas przygotować się na zmianę.

Ekologia w centrum uwagi. Mniej emisji, mniej odpadów

Hodowla owadów w celach spożywczych ma jeszcze jeden, nieoczywisty atut – wpisuje się w koncepcję gospodarki cyrkularnej. Larwy karmione są resztkami organicznymi, które w tradycyjnym modelu trafiałyby na wysypiska. Dzięki temu cykl produkcyjny nie generuje odpadów, a zamiast tego przekształca je w cenny surowiec.

Z punktu widzenia klimatu, różnica również jest wyraźna. Emisje gazów cieplarnianych związane z produkcją oleju z owadów są wielokrotnie niższe niż w przypadku tłuszczów zwierzęcych i znacznie niższe niż w przypadku niektórych upraw oleistych. Dla wielu ekspertów to nie alternatywa, ale konieczność – zwłaszcza w kontekście unijnych strategii klimatycznych i rosnącej presji na producentów żywności.

Smażyć czy się brzydzić? najważniejszy będzie konsument

Choć nauka daje zielone światło, rzeczywistość rynkowa pozostaje niepewna. Bariera kulturowa, silnie zakorzeniona w europejskiej tradycji kulinarnej, może okazać się trudna do pokonania. Olej z owadów – mimo iż pozbawiony zapachu, smaku i wyglądu insekta – przez cały czas budzi emocje. Dla wielu konsumentów sam pomysł smażenia na tłuszczu pozyskanym z larw brzmi jak science fiction.

Producenci mają świadomość tego oporu. Dlatego pierwsze produkty z olejem insektowym mają trafić do przemysłu – do wypieku pieczywa, produkcji margaryn, batonów czy dań gotowych, gdzie informacja o składniku może być mniej rzucająca się w oczy. Dopiero później przewiduje się wprowadzenie produktu w formie butelkowanej – z kampanią informacyjną i certyfikatami potwierdzającymi jakość i bezpieczeństwo.

Technologia na starcie. Inżynierowie pracują nad optymalizacją

Olej z owadów nie tylko musi przekonać konsumentów – musi też spełnić rygorystyczne normy przemysłowe. Naukowcy i inżynierowie opracowują metody ekstrakcji, które pozwolą uzyskać produkt o stabilnych parametrach i długiej trwałości. Wyzwaniem pozostaje również skalowanie produkcji – dziś wciąż odbywa się ona w warunkach półprzemysłowych.

Jednak zainteresowanie rynku rośnie. Startupy z Holandii, Niemiec i Kanady już inwestują w pilotażowe instalacje, a niektóre z nich podpisały wstępne umowy z sieciami detalicznymi. W Polsce temat dopiero raczkuje, ale eksperci z instytutów biotechnologicznych nie mają wątpliwości – to nie fanaberia, ale potencjalny standard przyszłości.

Kuchnia przyszłości może mieć zupełnie inny smak

Choć brzmi to nieprawdopodobnie, za kilka lat olej z owadów może być równie powszechny jak dziś rzepakowy. Zmiana nie nastąpi z dnia na dzień, ale kierunek jest wyznaczony: bardziej zrównoważona, mniej zasobożerna produkcja żywności. jeżeli społeczeństwo przełamie barierę mentalną, może okazać się, iż przyszłość kuchni to nie tylko zdrowie, ale też ekologia.

Pytanie nie brzmi już „czy”, ale „kiedy” pojawi się on na półkach polskich sklepów. I czy do tego czasu jesteśmy gotowi zjeść coś, co jeszcze niedawno uznalibyśmy za nie do przełknięcia.

Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału