Kuchenne wyznanie: prawda, która zniszczyła zaręczyny

newsempire24.com 4 dni temu

Odbrązowienie w kuchni: prawda, która zniszczyła zaręczyny

Tego wieczoru, gdy do Kacpra przyjechał jego przyjaciel z dzieciństwa Marek, wszystko zaczęło się jak zwykłe, ciepłe spotkanie dawnych kompanów. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Było przytulnie i naprawdę po domowemu.

Nagle zatrzasnęły się drzwi wejściowe.

– To moja narzeczona wróciła! Zaraz was poznam – uradowany oznajmił Kacper.

Do kuchni zajrzała szczupła dziewczyna. Marek zastygł w bezruchu. Ona, zobaczywszy go, jakby na moment skamieniała.

– Poznaj, to Marek, mój przyjaciel z dzieciństwa! – pogodnie powiedział Kacper.

– Miło cię poznać – wyszeptała dziewczyna. Nazywała się Kinga. I niemal od razu wyszła, nie mówiąc ani słowa więcej.

Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, Marek sięgnął po telefon:

– Kacper… Muszę ci coś pokazać.

Włączył film i skierował ekran w stronę przyjaciela. W sekundę później Kacper zbladł, jakby ujrzał ducha.

Tydzień wcześniej.

– Hej, masz teraz czas? – rozległ się znajomy od dzieciństwa głos.

Mimo iż minęło wiele lat, odkąd Marek wyjechał do pracy w Gdańsku, Kacper rozpoznałby go w każdej sytuacji – choćby gdyby obudził go w środku nocy.

– Marek! Co ty mówisz! Oczywiście, przyjeżdżaj! Mam wolny pokój, pobędziesz, aż wynajmiesz mieszkanie. A przy okazji poznasz Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, ona też jest z twojego miasta.

– No to zbieg okoliczności – zaśmiał się Marek. – Dobra, czekaj na mnie za tydzień.

Gdy Kacper powiedział Kindze o wizycie przyjaciela, ta jakby się spięła.

– A kto będzie mu gotował? Kto sprzątał? – kapryśnie zapytała, demonstrując nieskazitelny manicure.

– Przecież dzielimy się obowiązkami. I naczyniami, i praniem po równo. Marek to dorosły człowiek, nie dziecko. Da sobie radę.

– Tylko uważaj – mruknęła Kinga.

Spotkanie przyjaciół minęło w miłej atmosferze. W drodze z dworca gadali, śmiali się, wymieniali życiowymi opowieściami. W domu Kacper wyciągnął butelkę – „dla gościa”.

– Tylko odrobinę, jutro spotkanie w sprawie pracy – uprzedził Marek.

Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, mężczyźni już posprzątali kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli meczyk.

– Kinga, poznaj, to Marek.

Na widok Marka twarz dziewczyny zmieniła się w mgnieniu oka. gwałtownie jednak wzięła się w garść:

– Znamy się. Gdańsk. Cześć, Marek. Nie spodziewałam się.

– Ja też nie – uśmiechnął się ironicznie.

– Co na kolację? – gwałtownie zmieniła temat Kinga i wyszła do sypialni.

Później, gdy zostali sami, Kacper zapytał:

– Co się stało, Kinga? Jesteś jakaś nieswoja od wieczora.

– Nie uwierzysz mi – szepnęła.

Ale po naciskach wyznała: kiedyś krótko spotykała się z Markiem. Podobno był natrętny, a gdy go odrzuciła – zaczął rozpowiadać plotki, chcąc zniszczyć jej reputację.

– On na pewno coś ci teraz opowie, czekaj tylko.

– Marek? Na takie rzeczy nie wygląda…

Kinga rozpłakała się, zerwała się i zaczęła pakować rzeczy.

– jeżeli mi nie wierzysz – między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.

– Poczekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda, wyrzucę go.

– Czyli przez cały czas masz wątpliwości?! – wrzasnęła, trzaskając walizą i wybiegając z pokoju.

Gdy Kacper wszedł do kuchni, Marek już na niego czekał.

– Wyprowadziła się? Słyszałem wszystko, te ściany jak z tektury – spokojnie powiedział.

– Marek, mów szczerze… Kinga mówiła prawdę?

Tamten bez słów wyciągnął telefon, przewinął galerię i podsunął ekran.

Na nagraniu dziewczyna, bardzo podobna do Kingi, ale w wyzywającym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu pijacko krzyczał komplementy. Na końcu znalazła się w rękach obcego faceta.

– Wierz mi, takich filmików chłopaki z Gdańska mają mnóstwo. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… cóż, miała nie najlepszą renomę.

– Co jeszcze wiesz?

– Nie chciałbym tego mówić, ale…

– Nie ty powinieneś się wstydzić, Marek. To nie ty mnie okłamałeś. A ona – patrzyła mi w oczy, udawała świętą.

Myślałem, iż z nią się ożenię. Chciałem założyć rodzinę. A czy dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?

Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej koleżanki zaczęły pisać i oskarżać Marka, iż zniszczył ich miłość – Kacper opowiedział, jak było naprawdę.

– Nie znałem jej przeszłości. Teraz nie mogę już ufać. Z taką kobietą rodziny się nie buduje. Więc… niech idzie.

Nikt jej nie „zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, jakby licząc, iż przeszłość jej nie dogoni.

A może w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę – któregoś dnia i tak wypłynie. I skutki będą nieodwracalne.

Idź do oryginalnego materiału