Kuba powiedział rodzicom, iż chce ich poznać z dziewczyną – byli zachwyceni.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dzisiaj opowiem wam historię, która mocno zapadła mi w pamięć. Kiedy powiedziałem rodzicom, iż chcę ich poznać z moją dziewczyną, ucieszyli się niezmiernie. Moja mama i tata od dawna byli gotowi na to, iż ich syn kiedyś założy własną rodzinę. W końcu nie jestem już dzieckiem – niedługo skończę 25 lat. To odpowiedni wiek na poważny związek.

Mieszkam z rodzicami, ale nie dlatego, iż jestem maminsynkiem czy nie stać mnie na wynajem. Oszczędzam na własne mieszkanie, nie chcę brać kredytu na całe życie. Rodzice mnie wspierają. Mieszkamy w przestronnym mieszkaniu, wszyscy mają swoją przestrzeń. Co ważne, nie wtrącamy się sobie nawzajem w życie. Nigdy nie wymagali ode mnie tłumaczeń, gdzie byłem i dlaczego wróciłem późno.

Nie jestem też roszczeniowy. Nie oczekuję, iż mama będzie mi gotować czy prać. Wszyscy żyjemy wygodnie, a przy tym oszczędzamy pieniądze. I oto pojawiła się dziewczyna. Pierwsza, którą postanowiłem przedstawić rodzicom.

– Co przygotować na obiad? – zapytała mama. – Co twoja Bronisława lubi?

– Mamo, nie rób nic specjalnego. Dba o figurę – uśmiechnąłem się. – Nigdy nie je smażonego ani tłustego, nie pije też alkoholu.

– No, szlachetnie – odpowiedziała mama. – Dobrze, zrobię coś lekkiego.

Bronisława im się spodobała. Mądra, wykształcona dziewczyna. Prawda, iż prawie nic nie jadła, co trochę zirytowało moją mamę, gdy odmówiła spróbowania lekkiego deseru. Twierdziła, iż cukier to zło i wszyscy powinni o tym pamiętać.

Przy okazji zauważyła, iż warto wymienić obicie kanapy.

– Remont macie ładny, ale wygląda na to, iż kot podrapał kanapę. To niedrogie, mogę podać namiary.

Oczywiście, nie było w tym nic złego. Tyle iż do tej pory moja mama nie widziała w tym problemu. Kanapa nie była zniszczona, tylko lekko porysowana. Kiedy nasz kot Mruczek był mały, parę razy próbował swoich sił. Ale gwałtownie zrozumiał, iż to nie miejsce do ostrzenia pazurów. Trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby te zadrapania zauważyć.

Ale kiedy Bronisława wyszła, mama wpatrywała się w tę kanapę. Te kilka zadrapań nagle rzucało się w oczy.

Ogólnie Bronisława była miła i sympatyczna. Zachowywała się kulturalnie, dziękowała za gościnę, więc rodzice uznali, iż nie ma się czym przejmować. Chciała przecież dobrze. A dieta to sprawa bardzo osobista. Nie warto wmuszać w ludzi rzeczy, które im nie odpowiadają.

Przez kilka miesięcy spotykałem się z Bronisławą. Odwiedzała nas jeszcze parę razy, ale już bez specjalnych przyjęć.

Pewnego dnia postanowiłem porozmawiać z rodzicami.

– Mamo, tato, chcę się wyprowadzić do Bronisławy. Kocham ją i chcemy rozwijać nasz związek.

Rodzice wymienili spojrzenia. Wydawało im się, iż wszystko dzieje się zbyt szybko. Z drugiej strony, to nie ich decyzja, tylko nasza.

– Rozumiem, iż może być wam niewygodnie, jeżeli przyprowadzałbym Bronisławę do was. To by było nietaktowne. Dlatego wezmę kredyt mieszkaniowy. Mam już połowę kwoty, więc raty nie będą wysokie.

– No, jeżeli tak chcesz – skinęła mama.

– Tak, chcę. Ale mieszkanie, które znalazłem, potrzebuje lekkiego remontu. Czy moglibyśmy z Bronisławą pomieszkać u was przez miesiąc, do końca prac?

– Oczywiście, synu, zostajecie – zgodziła się mama. Naprawdę myślała, iż to nie będzie problem. Bronisława im się podobała.

Wkrótce dziewczyna wprowadziła się do nas. Rodzice przyjęli ją ciepło, mówili, żeby się nie krępowała i czuła jak u siebie.

Ale to tylko taka uprzejma formułka, żeby gość się rozluźnił. A Bronisława wzięła ją dosłownie. I tu zaczęły się schody.

Po kilku dniach, kiedy mama szykowała kolację, nie znalazła oleju słonecznikowego.

– Bronisławo, nie widziałaś gdzie olej? – zapytała przyszłą synową.

– Wyrzuciłam – uśmiechnęła się.

– Dlaczego?

– Pomyślałam, iż lepiej będzie przejść na zdrową dietę. A szczerze mówiąc, mdli mnie od zapachu smażenia.

Mama westchnęła. Może i ma rację, ale my przyzwyczailiśmy się do innego stylu życia. Na przykład tata uwielbia kotlety, które mama dla niego robi. A smażone ziemniaki to ulubione danie całej rodziny.

– Bronisławo, wybacz, ale my lubimy smażone potrawy. Nie zmuszam cię do jedzenia tego, co gotuję, ale ty też nie zmuszaj nas do zmiany nawyków.

– Przepraszam, nie chciałam – spuściła wzrok Bronisława. – Tylko dbałam o zdrowie.

Mama poczuła się niezręcznie.

– To szlachetne. Ale my jesteśmy jacy jesteśmy. Nie trzeba nas zmieniać.

– Dobrze, rozumiem.

Oczywiście, mama kupiła nowy olej, ale teraz za każdym razem, gdy coś smażyła, czuła się dziwnie. Jakby miała wyrzuty sumienia.

To był dopiero początek. Kiedy mama wróciła z pracy i zobaczyła, iż w salonie brakuje jej ulubionych zasłon. Zamiast nich wisiało jakieś blade, szare tkaniny.

– Gdzie zasłony? – zapyt

Idź do oryginalnego materiału