Kto tak naprawdę jest moim ojcem?

twojacena.pl 2 tygodni temu

„A kto jest moim ojcem?”

– Ewa, pójdziemy w niedzielę do kina?

– Nie wiem. Mama nie puszcza mnie wieczorami. Może tylko w dzień.

– To pójdźmy w dzień. Kupię bilety? – zapytał z nadzieją Krzysiek.

Ewa podniosła głowę i spojrzała na okna na trzecim piętrze. Czy jej się wydawało, czy w oknie mignęła twarz mamy? Od razu straciła humor. Wzięła od Krzyśka swoją torbę i odsunęła się o krok.

– Dobrze, już idę. Do jutra. – gwałtownie ruszyła w stronę klatki.

„Zawsze mnie śledzi, jakbym była jakąś przestępczynią. Wszyscy już chodzą wieczorami, a ja tylko w dzień. U wszystkich normalni rodzice, a u mnie…” – myślała ze złością, wchodząc po schodach.

Weszła do mieszkania, rozebrała się cicho. Zgaszona światło w przedpokoju i prześlizgnęła się obok pokoju mamy.

– Będziesz coś jadła? – dogonił ją głos mamy, gdy już sięgała po klamkę.

Ewa przewróciła oczami i odwróciła się.

– A jeżeli nie? – odpowiedziała ostro.

– Dlaczego się tak odzywasz?

– A dlaczego mnie ciągle śledzisz? – rzuciła pytaniem.

– Nie śledzę. Po prostu spojrzałam przez okno – odparła spokojnie mama.

– Tak, jasne. Nigdy nie patrzysz przez okno, gdy jestem w domu – powiedziała ironicznie. – Mam dużo nauki. – Weszła do pokoju i zatrzasnęła drzwi. Włączyła światło i zaczęła liczyć: „Raz, dwa, trzy…”

Zwykle na „pięć” mama wpadała do pokoju i krzyczała, iż nie zasłużyła na takie traktowanie, iż córka jest niegrzeczna i bezczelna. Jeszcze jedno takie zachowanie, jeszcze raz zatrzaśnie drzwi…

Ewa doliczyła do dziesięciu, a mama nie przyszła. To było dziwne. Przewinęła się, wyjęła książki i usiadła przy biurku.

Była głodna, ale czy mama dałaby jej zjeść w spokoju? Weszłaby do kuchni, usiadła naprzeciwko i zaczęła przesłuchanie. Jak tu nie być opryskliwą? Ewa usłyszała kroki za drzwiami i schyliła się nad książką, udając, iż czyta. „Zaraz zacznie”. Mama weszła.

– Nie przeszkadzam? – spytała cicho.
To już było zupełnie niespodziewane. Zwykle wpadała bez pytania.

– Muszę ci coś powiedzieć – zaczęła, siadając na kanapie.

Ewa tylko udawała, iż czyta. W rzeczywistości czekała, co usłyszy.

– Dzwoniła do mnie kobieta… Mieszkał u niej twój ojciec… Powiedziała, iż umarł… Pogrzeb jest jutro – mówiła spokojnie, robiąc pauzy, co wcale do niej nie pasowało.

– Jak umarł? – Ewa podniosła głowę, przestraszona.

– Zawał. jeżeli pójdziesz ze mną, załóż coś ciemnego.

– I mówisz o tym tak spokojnie? – Ewa zerwała się, przewracając krzesło. – Słyszysz siebie? „Jeśli”? To śmierć ojca! „Załóż coś ciemnego” – przedrzeźniała mamę.

– Z tobą nie da się rozmawiać – mama westchnęła. – On nas zostawił. Zapomniałaś?

– Bo ty go nie kochałaś! – Ewie zabrakło tchu od łez.

– Nie krzycz. Nie mów o tym, czego nie rozumiesz.

– Rozumiem. Tata mi powiedział, zanim odszedł. Że ty go nigdy nie kochałaś. Po co w ogóle za niego wyszłaś? Lepiej byś odeszła i zostawiła nas z nim. On mnie kochał, w przeciwieństwie do ciebie. – Głos się załamał, opadła na krzesło i wybuchnęła płaczem.

Poczuła dotyk mamy na ramieniu, szarpnęła się, odtrącając ją.

– Rano zadzwonię do szkoły, powiem, iż nie przyjdziesz – powiedziała mama i wyszła.

Ewa wyciągnęła album, znalazła jedno z nielicznych zdjęć z ojcem. Uśmiechał się, a ona trzymała watę cukrową. Wyjęła fotografię i długo patrzyła przez łzy.

***

Ojciec odszedł, gdy Ewa była w piątej klasie. Nigdy nie słyszała, żeby się kłócili, więc rozwód zaskoczył ją. Rzadko rozmawiali. Nie żartowali, nie całowali się, jak rodzice koleżanki.

– Tato, naprawdę odchodzisz? – spytała, gdy spotkał ją po szkole.

– Nie mogę tak dalej żyć. Mama mnie nie kocha. Już długo znosiłem.

– Ja cię kocham.

– Ja ciebie też. – Pogłaskał ją. – Zrozumiesz, jak dorośniesz. Słuchaj mamy. – Odprowadził ją pod dom, ale nie wszedł.

– Tato! – krzyknęła, ale się nie odwrócił.

– Ma inną kobietę – powiedziała potem mama.

– I dzieci?

– Nie wiem…

***

– Ewa, wstawaj – obudził ją głos mamy. – Jedziemy do kostnicy.

Te słowa natychmiast ją poderwały.

– Szukasz tego? – Mama wskazała na zdjęcie na biurku. – Pośpiesz się.

Ewa weszła do kuchni w dżinsach i czarnym swetrze. Mama piła kawę, ona nie mogła przełknąć ani kęsa. W kostnicy było kilka osób. Mała, pulchna kobieta płakała przy trumnie – pewnie ta, która dzwoniła.

Ewę trzęsło. Człowiek w trumnie nie przypominał ojca. Patrzyła tylko na zdjęcie. Mama stała obojętna, bez łzy.

Pojechali na cmentarz. Dwie kobiety szeptały, iż „Nina została sama”. Że szkoda, iż nie miał z nią dzieci.

Było zimno, wiatr wyciskał łzy. Wszyscy płakali, choćby Ewa. Tylko mama stała z suchemi oczyma.

Na stypę nie poszli. W domu Ewa napiła się herbaty.

– Naprawdę go nie kochałaś? choćby łzy nie uroniłaś – wybuchnęła. – Słusznie odszedł. – Wyszła.

Leżała pod kocem, gdy mama weszła.

– Ten człowiek… nie był twoim ojcem.

Ewa osłupiała.

– Wymyśliłaś to teraz? Żeby mi ulżyć?

– Prosił, żeby ci nie mówić. Traktował cię jak córkę, ale… Chcę, żebyś wiedziała.

– To kto jest moim ojcem?

– Później…

– Nie, mów teraz!

Mama westchnęła.

– Byłam w liceum. Zakochałam się w chłopaku. Gdy poszedł do wojska, wyznałam mu miłość. On… skorzystał z sytuacji. Zaszłam w ciążę.

– I nie ożenił się z tobą?

– Gdy wrócił, babcia mu powiedziała. Zaprzeczył, iż to jego. Że ma narzeczoną.

– I nigdy goEwa spojrzała na zdjęcie na biurku, potem na mamę, i zrozumiała, iż choć przeszłość boli, teraz ma szansę zacząć od nowa.

Idź do oryginalnego materiału