— Ty mi nikt! — krzyknęła Kinga, zatrzaskując drzwi tak gwałtownie, iż zatrzęsły się szklanki w kredensie. W domu zapanowała martwa cisza. Ewa opadła na krawędź krzesła, ściskając w dłoniach kubek, w którym dawno wystygła herbata.
— Mamo, co się stało? — zajrzała do kuchni młodsza Ola.
Ewa tylko pokręciła głową. W jej oczach lśniły łzy.
— Znowu Kinga krzyczała?
— Wychowawczyni dzwoniła… — szepnęła kobieta. — Ale to nic ważnego…
Ola podeszła bliżej i objęła matkę za ramiona:
— Mamusiu, nie martw się. Wszystko się ułoży. — Choć Ola miała zaledwie trzynaście lat, od dawna była zadziwiająco dojrzała. Czasem wydawało się, iż jest starsza od piętnastoletniej Kingi, swojej przyrodniej siostry.
Po pół godzinie z pracy wrócił Krzysztof. W domu rozszedł się zapach kolacji. Wszyscy, oprócz Kingi, zasiedli do stołu.
— Gdzie ona jest? — zapytał, patrząc na puste krzesło.
— Jest obrażona — odparła Ola, delikatnie mieszając zupę.
Krzysztof spojrzał na żonę. Ta ze wstydem spuściła wzrok.
— Wychowawczyni dzwoniła. Kinga oblała wszystkie przedmioty. Próbowałam z nią porozmawiać… — Ewa urwała, tłumiąc łzy.
Krzysztof wstał i skierował się w stronę pokoju córki. Zapukał.
— Nie wchodź! — dobiegło z wnętrza.
— Jestem sam. Mogę?
Drzwi uchyliły się, a Kinga, upewniwszy się, iż za nim nikogo nie ma, niechętnie wpuściła ojca.
— Co tu się dzieje? — spojrzał na porozrzucane rzeczy i puste opakowanie po zupełkach.
— Ewa znowu… — zaczęła dziewczyna, ale ojciec przerwał:
— Sam rozmawiałem z panią Agnieszką. Faktycznie lecisz na łeb na szyję. Co się z tobą dzieje, Kinga?
Milczała. Pakowała książki do plecaka.
— Nie wymagam, żebyś kochała Ewę, ale mogłabyś ją szanować. Ranisz ją każdego dnia.
— A ona mnie nie? Zabierałeś ją z Olą do galerii, a ja siedziałam sama w domu!
— Zapomniałaś, iż wtedy ukarałem cię za ucieczkę w nocy do koleżanki?
— No jasne! Ja jestem zła, a Ola święta!
— Przestań! — głos Krzysztofa stał się ostry. — Przesadzasz!
Wyszedł bez słowa. W kuchni Ewa siedziała, zaciskając dłonie. Słowa grzęzły jej w gardle. Ale spojrzawszy na męża, nic nie powiedziała. Dopiero po chwili wyszeptała:
— Nie wiem już, co robić. Kinga odtrąca mnie, rywalizuje o ciebie. Starałam się, naprawdę… ale nigdy nie udało mi się stać dla niej kimś bliskim.
— Wiem, kochanie — Krzysztof objął żonę. — Ale co możemy zrobić?
— Musimy się rozstać. Na jakiś czas — z trudem wyrzekła Ewa.
— Co? — odskoczył. — Mówisz poważnie?
— Może jeżeli poczuje, iż jesteś tylko dla niej, coś się w niej zmieni…
Kinga słyszała każde słowo, czając się za drzwiami. W piersi zagrała nadzieja. „Tata znowu będzie mieszkał ze mną”.
Następnego ranka Krzysztof oznajmił córce, iż wracają do starego mieszkania. Ola rozpłakała się. Wpadła do pokoju Kingi i krzyknęła:
— Nienawidzisz mojej mamy i zabierasz mi tatę! — wybiegła, trzaskając drzwiami.
Kinga nie spodziewała się, iż to aż tak ją dotknie. Cieszyła się, dopóki nie zrozumiała, jak ciężko żyć bez Ewy. Nikt nie gotował. Nikt nie pomagał w lekcjach. Ojciec był w pracy, a ona musiała sama gotować makaron i prać skarpetki. Stał się surowy, oschły, niecierpliwy. Nie jak Ewa, która cierpliwie tłumaczyła, choćby gdy Kinga krzyczała jej w twarz.
Zbliżały się urodziny. Kinga postanowiła upiec ciasto. Znalazła przepis, wyrobiła ciasto… ale nie uważała. Biszkopt się spalił. Gdy ojciec wrócił, zastał córkę płaczącą nad zwęglonym blatem.
— Tato… wróćmy do domu — szepnęła, wtulając się w jego ramię. — Przepraszam. Kocham cię… i Ewę… i Olę…
— Ja też cię kocham, córeczko. Ale powrót nie będzie taki prosty. Zraniliśmy ich. Najpierw musimy spytać, czy nas przyjmą.
Kinga milczała. Było jej wstyd. Bardzo wstyd.
— Musisz zrozumieć — powiedział Krzysztof — iż Ewa może nie jest twoją matką, ale zasługuje na szacunek. I musisz przeprosić.
Całą noc Kinga nie mogła zasnąć. Po raz pierwszy od dawna nie czuła złości. Tylko wstyd i ból. Rano sama poprosiła ojca, by zawiózł ją do Ewy i Oli.
Przeprosiła. Szczerze. Ze łzami. Przed Ewą. Przed Olą. A kilka dni później po raz pierwszy w życiu wyszeptała: „Mamo… wybacz mi”.
I nikt nie wiedział, która z nich w tej chwili płakała bardziej.