Niemal wszystko drożeje. Wzrastają podatki, dostajemy coraz wyższe rachunki np. za prąd, a paragony ze sklepów mogą nas przerazić. Jedynie podwyżki emerytur czy pensji mogą nas cieszyć, ale tylko chwilowo, bo wiemy, jak przecież działa gospodarka i iż to się odbije na cenach wszystkiego.
Niektóre rzeczy drożeją tak, iż trudno tego nie zauważyć, jak właśnie masło, które już jesienią w sklepach osiedlowych przekroczyło psychologiczną granicę 10 zł i pewnie za chwilę za tyle będzie też w dyskontach (bez promocji). Inne biorą nas z zaskoczenia.
Możliwe, iż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, jak wzrosła cena soków pomarańczowych. Przez dekadę średnia cena litra utrzymywała się w okolicach 4 zł, ale w ostatnich latach zaczęła drastycznie rosnąć. Poniżej wykres na przykładzie soku Tymbarku ze strony www.dlahandlu.pl.
Cena litra soku pomarańczowego w Polsce przez dwa lata wzrosła z 5 do 7 zł. Dlaczego?
Gołym okiem widać, iż jego cena w niektórych sklepach w 2022 roku przekroczyła 6 zł (średnia ok. 5 zł), ale już w 2024 roku wzrosła do choćby 9 zł (średnia ok. 7 zł). Nie można jednak zrzucić całej winy polityków i ich decyzje, bo taki problem występuje na całym świecie. Ba! Globalnie te wzrosty nie są dwukrotne, ale trzykrotne. Można się więc spodziewać, iż niedługo cena litra soku pomarańczowego w Polsce będzie dwucyfrowa.
"Dynamiczny wzrost cen soku pomarańczowego rozpoczął się w zeszłym roku i trwa do dnia dzisiejszego. Na początku września cena soku osiągnęła rekordowy poziom, przekraczając 5,3 dolara za funt (0,45 kg), co oznacza 300 proc. wzrostu na przestrzeni dwóch lat. Po krótkim spadku w zeszłym tygodniu ponownie wzrosła powyżej 5 dolarów za funt. W ostatnich 12 miesiącach cena opcji na sok pomarańczowy wzrosła o blisko 28 proc." – informowała pod koniec października firma brokerska eToro.
Główny powód wzrostu tych cen jest (nie)oczywisty: zmiany klimatyczne (na ich ograniczenie akurat politycy mogliby mieć wpływ), które powodują mniejsze plony. W Brazylii, która odpowiada za 70 proc. produkcji pomarańczy na świecie, susze i choroby zazielenienia cytrusów (citrus greening) doprowadziły do kiepskich zbiorów.
"Problemy dotknęły także plantatorów z Florydy, gdzie jeszcze przed uderzeniem huraganu Milton amerykański Departament Rolnictwa prognozował spadek zbiorów o 16 proc. w porównaniu do zeszłego roku. To byłoby najgorszym wynikiem od 1933 roku. Zniszczenia spowodowane huraganem jeszcze bardziej zmniejszyły przewidywane zbiory" – informuje eToro.
Prognozy napawają umiarkowanym optymizmem. Z jednej strony zapasy pomarańczy przez to wszystko są mniejsze, a na zebranie owoców z zasadzonych drzew trzeba czekać latami (pomarańcze dojrzewają od 4 do choćby 15 lat), ale z drugiej strony ratunkiem mogą być nowe preparaty na choroby cytrusowe. Na susze jednak nie pomogą...
A im mniej towaru na rynku, tym większa jego wartość, czyli w konsekwencji: cena. Tak samo było z mlekiem, z którego powstaje masło. Produkowało się go mniej m.in. przez susze (trudniej i drożej było wyżywić bydło), więc było droższe. Cena wołowiny zresztą przez to też wzrosła, tak samo jak niektórych warzyw.