Król Zanzibaru. Recenzja Skiby

angora24.pl 1 miesiąc temu

Wykorzystując czas pandemii i fakt, iż Tanzania, do której należy Zanzibar, ogłosiła, iż u niej nie ma wirusa, a tym samym nie obowiązują żadne obostrzenia sanitarne, spryciarz z Polski rozwinął niesamowicie swój biznes, organizując loty czarterowe na Zanzibar.

W czasach pandemii był to jedyny aktywny kierunek turystyczny. Polacy (w tym wielu celebrytów i artystów) dosyć mieli siedzenia w domu, a perspektywa wakacji pod palmami okazała się kusząca. Ogłaszając liczne promocje i nagrywając filmiki z pięknych piaszczystych plaż, oszust uwiódł tysiące turystów i wielu inwestorów, obiecując im nie tylko cudowne wakacje, ale także możliwości zarabiania i pomnażania zysków.

Mechanizm oszukiwania inwestorów był prosty jak kij bambusowy. Kupowali oni coś, co de facto nie istniało. Z planowanych stu domów Wojtek z Zanzibaru zbudował jedynie dwadzieścia. Pieniądze tych, którzy chcieli mieć domki przy rajskiej plaży, zniknęły pewnego dnia jak słońce w grudniową noc.

Gdy biznes turystyczny Wojtka zaczął się sypać, setki lokalnych pracowników i polscy kooperanci zostali bez zaległych wypłat, a lokalni dostawcy jedzenia, wody i prądu nie mieli szans na zapłaty za towary i usługi. Gwoździem do trumny okazały się artykuły w polskich mediach o tym, iż Wojciech Żabiński to człowiek, za którym od lat ciągną się niewyjaśnione sprawy finansowe, a on sam ma zaległy prawomocny wyrok dwóch lat więzienia za oszustwa.

Uznanie budzi rozmach Króla Przekrętów, który na gorącej wyspie zbudował nie tylko sieć hoteli i osiedle, ale przede wszystkim stworzył własną markę Pili Pili, która miała swoją walutę, radio i telewizję, swoją drużynę piłkarską, a także wspierała szkołę na Zanzibarze. Sam Żabiński, mimo ciążącego na nim wyroku, był gwiazdą mediów, bywał w telewizjach i udzielał wywiadów niczym prawdziwy biznesowy cudotwórca, który był przedstawiany jako niesamowity wizjoner.

Historia Wojtka z Zanzibaru przebija rozmachem numer Czesława Śliwy, który w latach 60. udawał austriackiego konsula we Wrocławiu, na co dali się nabrać liczni lokalni dygnitarze. O Śliwie nakręcono film z udziałem Piotra Fronczewskiego, o Wojtku na razie trzyodcinkowy serial dokumentalny na zlecenie platformy Max. Ta historia ma potencjał na dobrą komedię, tym bardziej iż poszukiwany listami gończymi Wojtek przez cały czas mieszka spokojnie na Zanzibarze i otwiera kolejne hotele, śmiejąc się oszukanym w twarz.

Idź do oryginalnego materiału