Szokujący wyrok sądu. Hodowca trzody spod Łodzi musi zapłacić 100 tysięcy złotych bo… sąsiadom nie odpowiadają zapachy z chlewni. jeżeli inni sędziowie potraktują decyzję swoich kolegów jako precedens, będzie to koniec tego typu działalności rolniczej w naszym kraju.
O bulwersującej sprawie informuje portal Farmer.pl. „Rolnik od 12 lat walczy w urzędach i sądach o możliwość prowadzenia normalnej działalności rolniczej w gospodarstwie, które przejął po rodzicach, bo zapachy z jego chlewni przeszkadzają sąsiadom. Nastąpił wreszcie sądowy finał tej sprawy, ale to kolejne rozstrzygnięcie na niekorzyść gospodarza” – czytamy w specjalistycznym portalu dla rolników.
Tym razem niekorzystną dla hodowcy z województwa łódzkiego decyzję wydał tamtejszy Sąd Apelacyjny. Sędziowie uznali, iż Szymon Kluka „ponad miarę” korzysta ze swojej nieruchomości, bo w miejsce obory ośmielił się postawić nowoczesną chlewnię.
Sąsiadom śmierdzi
Zapachy z gospodarstwa Szymona Kluki przeszkadzają dwojgu sąsiadów. – Jedna sąsiadka, która mnie pozwała już tu nie mieszka, a drudzy sąsiedzi pobudowali się niedawno na kupionej od niej działce 50 metrów ode mnie. Ich działka nie sąsiaduje z moją, ale jest drugą w kolejności przy drodze – wyjaśnia na łamach Farmer.pl Szymon Kluka.
Decyzją Sądu Apelacyjnego w Łodzi rolnik ma zapłacić sąsiadom 30 tys. zł odszkodowania i bardzo wysokie koszty sądowe. Za własne pieniądze ma też wypełnić całą listę zaleceń dotyczących dalszego prowadzenia chlewni – jest wśród nich np. nakaz zasadzenia wokół posesji 5-metrowego pasa tui, co uniemożliwi mu dojazd do silosa. Szymon Kluka ma także stosować w hodowli świń „materiały o niskiej uciążliwości zapachowej i powodujących mniejszą emisję substancji zapachowych” oraz „unikać prowadzenia działalności uciążliwej zapachowo w porze wieczorowej i w dni wolne od pracy”.
– Jak normalnie pracować i prowadzić gospodarstwo przy takich ograniczeniach – pyta gospodarz na łamach portalu Farmer.pl.
Gwóźdź do trumny
– Sprawę Szymona Kluki nagłaśniamy od ponad roku. Informowaliśmy wówczas o niekorzystnym wyroku Sądu Okręgowego i izby rolnicze i resort rolnictwa. Jak widać, nic to nie pomogło. Teraz również o odrzuconej apelacji powiadomiliśmy KRIR, organizacje branżowe, związki, ministra Czesława Siekierskiego i unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Wszyscy obiecali zając się tą sprawą i zadeklarowali pomoc – mówi Janusz Terka, działacz Solidarności RI i producent trzody z powiatu piotrkowskiego. – Byleby nie było za późno – dodaje.
Według niego precedensowy wyrok łódzkiego sądu może być gwoździem do trumny wszystkich indywidualnych hodowców w Polsce.
– Gdy kolejne sądy zaczną powoływać się na orzeczenie z Łodzi, za chwilę żadna chlewnia i żadna obora nie będzie bezpieczna – przestrzega cytowany przez Farmer.pl Janusz Terka.