Nie wiem czy to jest dziwne, ale rzadko kiedy mam styczność z kompotem z suszonych śliwek. Przy okazji świąt, zawsze pijałam kompot z mieszanych owoców, gdziekolwiek bym w sumie nie była. Pierwszy raz kompot z suszonych śliwek piłam w domu rodzinnym mojego męża. Teściowa zapytała czy chcę mieszany czy właśnie śliwkowy. choćby nie wiedziałam, iż robi się też tę drugą wersję. Robi się, robi zdecydowanie.
Jeżeli chodzi o sam przepis, dostałam go oczywiście od teściowej. Zasugerowała dodanie paru goździków i posłodzenie kompotu po odcedzeniu. Śliwki ugotowałam, odcedziłam, spróbowałam i okazało się, iż kompot jest bardzo słodki. Nie było potrzeby go dosładzać. Ilość goździków też była ok, nie były bardzo wyczuwalne, ale nuda gdzieś tam się przebijała. Kompot wyszedł w punk.
Jest jednak jedno „ale”. Kurczę, kompot ze śliwek jest pyszny, naprawdę. Ale nie jest tak dobry jak z owoców mieszanych. Nic na to nie poradzę, chociaż mam świadomość tego, iż ludzie mają różne gusta. Mój jest taki, iż wolę kompot mieszany. No życie.
Kompot parę godzin temu zawekowałam. Ostudzony, włożę do lodówki i zostawię na święta. Mam nadzieję, iż nic z nim się nie stanie.
Niestety blogerzy kulinarni przygotowują potrawy z dużym wyprzedzeniem. I tak jak bez problemu mrozi się różne rzeczy, kompot musiałam zawekować, bo najnormalniej w świecie kończy mi się miejsce w zamrażalniku. A przede mną jeszcze zamrażanie pieczonych mięs na zimną płytę i mrożenie pierogów. Nie wiem gdzie to wszystko upchnę. Balkon na razie odpada – dziś np. było 10 stopni w ciągu dnia. No nic, ogarniemy. Jak trzeba będzie coś wyjeść/wypić, zrobimy to. Nie lubię jednak zabierać sobie przyjemności jedzenia potraw świątecznych wtedy, kiedy jest na to pora.
Apropos przyjemności… największą sprawiają mi makiełki. Zawsze. Piszę oczywiście jedynie o kulinariach, sprawy duchowe zostawię sobie. Makiełki jem w Wigilię, dzień po, trzy dni po. Jak mam szczęście to i cztery dni po Wigilii. W zeszłym roku zamroziłam niewielką salaterkę z makiełkami i zjadłam je jakoś pod koniec stycznia. A, właśnie. Jak wszystko dobrze pójdzie, przepis na makiełki także pojawi się w tym roku na blogu. Mak już kupiony, bakalie też. Cholera, nie mam miejsca w zamrażalniku…
Składniki:
2,5 litra wody
1 kg suszonych śliwek
3 goździki
miód/cukier (opcjonalnie)
Owoce bardzo dokładnie przepłukujemy, wrzucamy do garnka, zalewamy wodą, dodajemy do nich goździki i gotujemy około 30 minut. Kompot odcedzamy, schładzamy i dopiero wtedy ewentualnie dosładzamy.
Podobne przepisy:
Kompot z suszu
Kompot z suszonych jabłek