Komosa ryżowa z ziołami, słonecznikiem i siemieniem lnianym

kardamonowy.pl 3 lat temu

Dziś przepis, którym nie podbiję internetów, mam tego świadomość. To nie jest nic nadzwyczajnego, nic niezbędnego. Ale kto wie, może komuś kiedyś się przyda, może kogoś zainspiruję. Muszę kombinować z zamiennikami ziemniaków, klusek. Gluten ostatnimi czasy odpada. Kasza jest ok, ciemne ryże i makarony też, ale to nie wystarczy. Dieta, którą w tej chwili uskuteczniamy będzie raczej długotrwała, muszę więc kombinować, żeby się w kuchni nie zanudzić. Jedzeniowo także.
Poczytałam tu i tam i trafiłam na komosę ryżową (quinoę), o której oczywiście czytałam wielokrotnie, ale z którą nie miałam nigdy styczności. Przy okazji przedostatnich zakupów, rozglądałam się za komosą i w sumie bez problemu ją dostałam. Kupiłam ją głównie z myślą o sałatkach, ale na pierwszy strzał wylądowała na talerzu jako dodatek do drobiu. Była całkiem ok. Nie powaliła mnie na kolana, ale jest fajną odmianą.
I jest bardzo, bardzo zdrowa. Jest świetnym źródłem białka. Jest bogata w witaminy: B, E, kwas foliowy, kwasy omega 3. Posiada niski indeks glikemiczny i dużą ilość błonnika. Nie wiem jak Was, ale mnie to przekonuje, to mi wystarczy.
Komosa ryżowa z ziołami, słonecznikiem i siemieniem lnianym była naprawdę świetnym dodatkiem do obiadu. Mimo wszystko. Bo jednak w smaku bardziej przypomina kaszę, niż cokolwiek innego. A jak wiecie (lub nie) My kaszami gardzi. Nie ma w tej chwili za wiele do gadania, więc wcina co mu zaproponuję.
Muszę siąść na spokojnie i pomyśleć co jeszcze z quinoi mogłabym wczarować. Nie chcę się ograniczać do sałatek i dodatków do dań głównych. Jak skubana już jest taka zdrowa, powinnam ją upychać gdzie się da. Może burgery wegetariańskie? Jutro mam w planie zrobić kotlety z kalafiora, może dodam do nich komosę? Muszę poczytać jak się zachowuje w takich klimatach. Po wymieszaniu kalafiora z komosą przecież nie wyjdą mi po prostu kotlety. Jajko chyba nie wystarczy, żeby to wszystko związać… Chyba. O, może wrzucę ją do jakiegoś farszu? Np. do bakłażana albo cukinii. Krupnik? No. Nad deserami choćby nie myślę, nie są nam potrzebne do szczęścia.
Dobra, muszę kończyć, nie mam już dzisiaj za dużo czasu dla siebie.
Trzymajcie się ciepło i do (chyba) niedzieli.
Jeżeli ktoś z Was wszedł na ten przepis ze względu na candidę, przeczytajcie tekst poniżej.
Parę słów jeszcze na temat diety. Będę musiała wklejać takie informacje prawie pod każdym przepisem, który podepnę sobie pod candidę, żeby mnie nikt nie zjadł.
Nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem. Jestem żoną faceta, który jest w trakcie leczenia boreliozy. A przy tymże konkretnym leczeniu (ILADS) niezbędna jest właśnie dieta przeciwgrzybicza (która w naszym przypadku może potrwać choćby rok).
Ogólne założenie tej diety to rezygnacja z cukru (w tym słodkich owoców, miodu, itp.), mąki pszennej, drożdży, grzybów, alkoholu, czerwonego i tłustego mięsa, produktów zawierających ocet (poza octem jabłkowym, który jest dopuszczalny), sklepowych wędlin z kiepskim składem, itd.
Co można jeść? Jajka. Kiszonki (ogórki, kapusta, rzodkiewka), warzywa (zwłaszcza zielone), przeciwgrzybiczo działa cebula, czosnek (tych używam sporo), świeże zioła, kaszę jaglaną (jest bardzo wskazana) i gryczaną (najlepiej niepaloną), soczewicę, ciecierzycę, oleje tłoczone na zimno (oliwa z oliwek, olej rzepakowy, z wiesiołka, lniany, kokosowy), ryby, drób, pestki dyni, niektóre orzechy, sezam, makarony żytnie, orkiszowe (od czasu do czasu), brązowy ryż, mąkę żytnią. Wskazane jest używanie przypraw jak: curry, kurkuma, imbir. Z owoców można jeść grejpfruta, awokado. Czasem można pozwolić sobie na kwaśne jabłko lub niedojrzałe kiwi. Coraz częściej spotykam się także z informacją, iż granat także jest dopuszczalny.
Co z nabiałem? Z nabiału można jeść od czasu do czasu jogurty naturalne (najlepiej te zawierające bakterie lactobacillus acidophilus lub bifidobacterium infantis), chude twarogi i mozzarellę. Preferowane jest jednak raczej mleko owcze i kozie (można np. jeść fetę zrobioną na bazie tylko tych mlek, sery pleśniowe oczywiście są zabronione).
Ogólnie jemy produkty jak najmniej przetworzone.
Nie rezygnujemy z warzyw takich jak burak, pomidor, papryka. Na początku miałam co do nich wątpliwości, ale dietetyk powiedział, iż można. Oczywiście wszystko będziemy jeść z umiarem. Do naszego jadłospisu wjeżdżają także z powrotem suszone pomidory i passaty (o jak dooobrze), co do których też nie byłam pewna.
Ważne jest żeby czytać składy produktów i z automatu wyrzucać te, w których jest cukier, ocet, chemia i inne niewskazane badziewia lub po prostu zabronione składniki.
Jeżeli macie jednak jakieś wątpliwości odnośnie któregoś z moich przepisów, po prostu go pomińcie. Ja też je długo miałam i też omijałam niektóre przepisy znalezione w internecie. Na dodatek przez cały czas spotykam się ze sprzecznymi informacjami, o ile chodzi o dozwolone produkty. To dotyczy nabiału (niektórzy mówią, iż jest kategorycznie zabroniony, inni piją kefiry, zsiadłe mleka, jogurty), warzyw pokroju czerwona papryka, burak, pomidor, mąki orkiszowej, owoców, itp. I bądź tu mądry.
Ja inspiracje czerpię z książki „Leczenie dietą. Wygraj z candidą” Marka Zaręby, z bloga qchenne-inspiracje, sugeruję się także wytycznymi lekarza zakaźnika i przede wszystkim dietetyków.
Mam nadzieję, iż przepisy z kategorii candida będą dla Was inspiracją. Tylko inspiracją. Lub aż.



Składniki:
pół szklanki surowej komosy ryżowej
1 szklanka wody
pół małego pęczka natki pietruszki
pół małego pęczka koperku
parę dużych liści bazylii
2 łyżki łuskanych ziaren słonecznika
1 łyżka ziaren siemienia lnianego
2 łyżki oliwy extra virgin
sok z połowy małej cytryny
sól
pieprz
(przepis na 2 większe porcje)

Komosę płuczemy pod bieżącą wodą. Do garnka wlewamy 1 szklankę wody, zagotowujemy. Wsypujemy do niej komosę, przykrywamy pokrywką i gotujemy na niewielkim ogniu około 12 minut (tak było napisane na opakowaniu mojej i sprawdziło się to w 100%). Po ugotowaniu odstawcie ją na parę minut przykrytą pokrywką, komosa wchłonie ewentualną wodę, która nie wyparowała podczas gotowania.
W międzyczasie prażymy na suchej patelni pestki słonecznika. Szatkujemy umyte zioła.
Do gotowej komosy dodajemy słonecznik, poszatkowane zioła, siemię lniane, oliwę, sok z cytryny. Doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem.

Podobne przepisy:
Ryż z migdałami, słonecznikiem i siemieniem lnianym
Bulgur z ziołami, słonecznikiem i chili

Idź do oryginalnego materiału