Wszystko było doskonałe, aż do jej powrotu

polregion.pl 5 godzin temu

Wszystko było w porządku, dopóki ona nie wróciła.
Co ty tu robisz? Martyna prawie wylała kawę, widząc na progu znajomą sylwetkę.
Cześć, siostrzyczko uśmiechnęła się Aneta, odgarniając niesforną czuprynę. Zmęczyłaś się przewijaniem bez mnie?
Ty… Ty zachorowałaś na Amerykę… Martyna poczuła, jak drżą jej ręce. Osiem lat temu wyjechałaś i rzuciłaś zdrowy rozsądek, mówiąc, iż więcej…
Planów nie ma bez planów wzruszyła ramionami Aneta, przekraczając próg. Możesz? Abo chcemy mnie na korytarzu deptać?
Martyna cofnęła się. Osiem lat. Osiem lat ciszy, pewności, spokoju domowego. Odetchnęła powietrzem z mieszkania, które kiedyś dzieliły się z siostrą.
Ciekawie wygląda kiwnęła głową Aneta, ocenając nowe meble. Pamiętasz, jak marzyłyśmy, by zetrzeć te okropne obwoluty na kwiatki?
Pamiętam szepnęła Martyna, nie potrafiąc ukryć zaskoczenia. Cezary…?
Samego nie zobaczysz Aneta rzuciła płaszcz na kanapę. Ale widzicie ten widok? Te same bloki, te same chodniki.
Martyna odstawiła filiżankę z kawą. Wzrok padł na obrączkę na jej palcu.
Zjawiłaś się na ślub? spytała Aneta, wpatrując się.
Tak. Za Cezarego. Znasz go? Mojego dawnego kolegę z klasy.
Cezar Kiełbaszuk? uniosła brew Aneta. Ten, co w szkole skladalił wierszyki?
Właśnie.
interesujące uśmiechnęła się siostra. Dzieci?
Syn. Tomek. Ma siedem lat.
Aneta siedziała dłużej, ale coś w jej spojrzeniu zadrżało. Martyna znakomicie wiedziała, o co chodzi.
Gdzie jest?
W przedszkolu. Cezar prawdopodobnie będzie z nim po polówce w parku.
Takie to idealne życie powiedziała Aneta, a w jej głosie zabrzmiał ukryty sarkazm. Rodzina, dzieci, cisza. Wszystko to, o co kiedyś marzyłyśmy.
Aneczko, co się stało? podeszła bliżej Martyna. Dlaczego wróciłaś?
Aneta odwróciła się od okna.
W Ameryce znikały zasady. Projekt się smażył, wizy były chwilowe. Wróciłam.
Na zawsze?
Na chwilę.
Martyna wiedziała, iż blisko każdego łańcucha leży łańcuch życiowy. Ale to była jej siostra. Jedyne, co zostało po rodzicach.
Znasz nas, Aneczko? westchnęła. Mieszkanie jest małe, Tomek…
Usywam kanapy uśmiechnęła się Aneta, dokładnie tą samą uśmiechniętą miną, która zawsze oznaczała proszę. Jáki nie zauwżą.

Wieczorem Cezar wrócił z Tymkiem. Martyna zawiadomiła go wcześniej, ale widziała, jak napięty został, widząc siostrę.
Dzień dobry Aneta wstała z kanapy, gdzie przeglądała gazetę. No i jak?
Aneta Cezar skinął lodowato. Wracasz z lądów amerykańskich?
Możesz dodać cytrynę, ale… lepiej będzie powiedziała z uśmiechem. Cezar, zawsze taki formalny.

Tomek zbliżył się, podejrzliwy.
A to kto? spytał maści Minionkowy.
To ciotka Aneta wyjaśniła Martyna, przybierając piękny uśmiech. Siostra.
Twoja siostra?! Tomasz poczuł się zagmatwany. Dlaczego mnie nie zaprosiła?
Ciotka Aneta mieszkała daleko, dalej niż las durszlakowy westchnęła Matucha. Ale teraz wróciła w gości.
Aneta zaszarpnęła się za kolana, przyglądając Tomkowi.
Witaj, Tymczku uśmiechnęła się. To piękne dziecię. Całe jak matka.
Chłopiec poczuł się niepewnie, ale podziękował.
A wy naprawdę macie ze sobą pokrewieństwo? spytał. Wygląda, jak gdybyście siostry przyszły z różnych sform.
Tak roześmiała się Aneta. Siostra Marta zawsze była najładniejsza w szkole.

Na kolacji rozmowy były dziwne. Cezar milczał, odpowiadając jednolinijkowymi odpowiedziami. Martyna próbowała wzbudzić rozmowę, ale czuła ciszę.
Otato, jutro pójdziemy na jarmark? spytał Tomasz.
Oczywiście, słońeczko uśmiechnął się Cezar. Jak dogłoszyliśmy.
A ciotka Aneta pójdzie z nami?
jeżeli ciotka chce Martyna spojrzała na siostrę.
Chętnie skinęła Aneta. Od jakiegoś czasu nie rzucałam sztachet w koleżance Boba.

Po kolacji Cezar zapiął płaszcz.
Na dłużej zostajemy? spytał cicho.
Mówi, iż na kilka dni przestraszył się Martyna. Cezar, pamiętasz, co się stało, kiedy…
Pamiętam przerwał. Ale to siostra. Możesz po prostu ją do wziąć?
Tomasz tu nic nie ma odparła.
Ale on wie wszystko Cezar mówił łagodnie. Dzieci zawsze czują.

Z sali dobiegł śmiech Tymka. Martyna wyjrzała i zobaczyła, jak Aneta pokazuje mu bagno magiczne z jabłeczkami czekoladowymi.
Widocznie nie wszystko niszczysz westchnęła.

Następnego dnia pojechali razem na jarmark, gdzie Tomasz bał się nie śmiać. Aneta kupowała mu lody i balony. Cezar powoli się rozluźnił, choćby śmiał się jej żartom.
Pamiętasz, jak marzyłyśmy, by zostać artystkami cyrkowymi? spowiadała Aneta wieczorem.
Pamiętam uśmiechnęła się Martyna. Ty chciałaś udyki, ja akrobacja.
I to przez śmiech zadrwiła siostra. Aż to niezwykłe.
Sprawiedliwość, iż Ty wybierasz, a ja wydaję się.
Bo ciebie było to, co Ty pisałeś Aneta zerknęła.

Wieczorem, gdy Tomasz spał, a Cezar umywał się w łazience, siostry były same.
Udało Ci się Aneta przeglądała zdjęcia ślubne. Spokojne życie, przewidywalne.
Co jest złego?
Nic. Tylko znużające, jak lektury.
Aneczko…
Pamiętasz, jak marzyłyśmy o wycieczkach? Ty chciałaś Paryż, ja Nowy Jork.
Może marzenia zmieniają się.
Czy są zmieniane Aneta usiadła. Martyneczko, jesteś szczęśliwa?
Tak.
Ale czy ornijego z jej koszyk? siostra spojrzała na nią szlify.
Cezar kocha nas.
W dotrzymania obietnic Aneta odwróciła się. A Laboratory było to, co marzyłeś?

Martyna czuła, iż coś się zmienia. Aneta zaczynała ponownie manipulować, ale czy Cezar naprawdę znowu padnie ofiarą?

Kilka dni później Aneta zanurzyła się w ich życiu. Pomagała w domu, grała z Tymkiem, choćby gotowała śniadania. Cezar zaczął się przyzwyczajać.
Ale Martyna wiedziała. Siostra zbyt często pilnowała ich schematy, zbyt wiele pytań o pracę, planów na przyszłość.
A Cezar zarabia? spytała jednego dnia, pijąc herbatę.
Wystarczająco odparła Martyna.
A co robi w firmie?
Kieruje oddziałami. Dlaczego?
Taki człowiek… obcy. Musi być, iż klientzy kochają.
To jest tylko praca Martyna uspokajała się.

Wieczorem Cezar wrócił późno.
Przepraszam ucałował ją. Spotkanie się opóźniło.
Nie ma problemu uśmiechnęła się. Wieczorne zdrowie z Anetą.

Podczas kolacji Aneta była szczególnie wesoła. Śmiali się z Cezarem,不但 aneta zrobiła choćby wypowiedź, jak gdyby była jego przyjaciółką.
Cezar, a jutro podríaś mnie wyprowadzić na zakupy? spytała.
Jasne skinął głową. O której?
Na drugiej podała czas.
Bez problemu.

Martyna czuła posztuczenie. Znała ten ton. Tego samego, który Aneta użyła na Dawidzie, swojego byłego narzeczonego.

Noc była niespokojna. Martyna leżąc w łóżku, słuchała, jak Cezar sypia. W jej głowie kręciły się złe myśli. Aneta znowu?

Rano Martyna wstała wczesnym. Aneta była już na kuchni, pijąc herbatę.
Nie śpisz? spytała siostra.
Zwykłam rano nadawanie westchnęła. Aneczko, wszystko w porządku?
Dlaczego?
Wydajesz się inne zdradziła Martyna.
Nie wiem. Może dlatego, iż jesteś zła?
Skąd?
Nie wiem. Może dlatego, iż przez osiem lat byłem.
Martyna milczała.
Martyneczko, pamiętam, co uczyniono spojrzeli na siebie. Dawid…
To już przeszłość przerwała.
Ale ty nie zapomniałaś.
Zapomniałam.
Dlaczego patrzysz, jak na przeciwnik?
Bo znam Ciebie zADRZała.
Martyneczko… Aneta przybliżyła się. Zmieniłam się w tych latach.
W co?
Tylko na to, iż szczęście nie można ukradnąć. To, co nie jest twoim, zawsze będzie obcy.
Martyna chciała uwierzyć. Ale jakaś część jej ducha mówiła inaczej.

Wieczorem Cezar wrócił z zakupami. Aneta była oszołomiona.
Dziękuję Ci, Cezarze mówiła. Bez Cię… byłaby sytuacja.
To nie problem odparł. A zapomniałeś, iż Aneta to wspaniały ekspert?

Kolejne dni mijały. Aneta była coraz bardziej obecna. Cezar zaczął się uśmiechać więcej, mówić więcej. Jakby w jego życiu wpadła burza.

Martyna czuła, iż traci. Aneta znowu poczyniała to, co najlepsze czarowała. A Cezar… nie wiedział, jak wpadał w jej sieci.

Tego wieczoru Martyna jakoś podjęła decyzję. Pożegnała Toma i wróciła do mieszkania.
Musimy… porozmawiać powiedziała do siostry.
O czym? siostra czytała gazetę, co było dziwne.
Więc masz się z kim porozmawiać Martyna usiadła naprzeciw. No wiesz, iż tak jest.
Nie rozumiem.
Aneczko, błagam. Znajdź gdzieś inne życie, inny dom. Nie niech to wchodzi do nas.
Wasze życie? Aneta odłożyła gazetę. Skąd coś takiego?
Ja widzę, jak na Cezara patrzy. Widzę ten wzrok.

coś takiego się nie zdarzy odpowiedziała spokojnie. Trochę czasu trwała, by zrozumieć: Cezar nie jest tylko „Twoim”.
O czym ty mówisz?
O tym, iż każdy człowiek jest kimś, kto musi być poznawany i rozumiany. Nie można go przyjać tylko na kulszycy.
On kocha mnie!
A może… on martwi się? śmiał się Aneta. Bo widzę to w nim. Wie ktoś, iż życie, które prowadzi, nie jest jego?

Przejdź szepnęła Martyna.
Nie ciszą przetoczyły się słowa. Bo mam gdzie. I bo męcz própria.

Wtedy powiem Cezarowi prawdę odezwała.
Powinieneś uśmiechnęła się Aneta. Ale najpierw się zastanów: a jeżeli on wybierze mnie?

Martyna patrzyła na siostrę i zrozumiała: to żaden nie był konflikt. To był tylko wybór, który trzeba zrobić, by zbudować nowe życie.

Wreszcie zrozumiała by zbudować szczęście, nie trzeba ukradnąć go cudzoziemcom. Trzeba po prostu zbudować je z ludzi, którzy są blisko Ciebie.

Idź do oryginalnego materiału