Ciepły koc, kubek herbaty, serial. Minimum zbędnych bodźców, odpoczynek od ludzi i zewnętrznego zgiełku. Życie w kojącym domowym azylu dla wielu jest kuszące. To jak balsam dla systemu nerwowego. Stworzenie sobie bezpiecznej przestrzeni, kokonu, który będzie niczym „szałas na hałas” z piosenki zespołu Bitamina, może być formą zdrowej troski o siebie, ale taka tendencja może też wzmocnić poczucie samotności i trwałego odłączenia od stada, a to już nie jest self-care…