„Kod, Który Nas Łączy – Dlaczego Warto Mieć Tajne Słowo z Bliskimi”

polregion.pl 1 dzień temu

Dawno temu, gdy byłam mała, moja matka nauczyła mnie tajnego słowa, którego mogłam użyć, gdybym znalazła się w tarapatach i nie mogła mówić otwarcie. Jako dorosła postanowiłam przekazać tę istotną lekcję mojej córce. Myślałam, iż przyda się jej, by uniknąć niezręcznej imprezy czy wizyty. Nigdy nie przypuszczałam, iż będzie musiała użyć go tak szybko.

Wczorajszy dzień zaczął się zwyczajnie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Siedziałam w kuchni, dopijając wieczorną kawę, gdy zadzwonił telefon. To był mój były mąż, Marek. Nasz związek, niegdyś pełen czułości, z czasem stał się napięty, jak to często bywa po rozwodzie. Staraliśmy się zachować uprzejmość dla dobra naszej córki, Hani, ale między nami zawsze wisiało coś niewypowiedzianego.

„Cześć, Kasia” – usłyszałam niepewny głos Marka. „Hania chce z tobą porozmawiać. Od rana prosi, żeby opowiedzieć ci o swoim dniu.”

Zaskoczyło mnie to. Hania zwykle uwielbiała weekendy u taty i rzadko dzwoniła do mnie w trakcie. „Oczywiście, przekaż jej” – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, choć w żołądku zacisnęła mi się groźna pietruszka.

„Cześć, mamo!” – Hania mówiła wesoło, ale w jej tonie było coś niepokojącego. Słuchałam uważnie, wyłapując dziwną nutę w zwykle beztroskiej rozmowie.

„Jak tam weekend? Dobrze się bawisz?” – zapytałam, udając, iż niczego nie zauważam.

„Tak, było super! Wczoraj byliśmy w parku, a dziś rysowałam. Narysowałam psa, drzewo i… szkoda, iż nie mam niebieskiego mazaka, bo chciałabym narysować jagody.”

W tym momencie serce zamarło mi w piersi. „Jagody” – to było nasze tajne słowo. Znaczyło tylko jedno: „zabierz mnie stąd natychmiast”. Musiałam zachować zimną krew.

„To brzmi świetnie, kochanie. Zaraz po ciebie przyjadę. Nic nie mów tacie, dobrze? Wszystko ci wytłumaczę, jak będę na miejscu.”

„Miałaś mi coś jeszcze do powiedzenia?”

„Nie, to wszystko” – odparła słodko, ale wyczułam w jej głosie strach. Wiedziałam, iż nie mogę zwlekać.

„Do zobaczenia wkrótce, dobrze?”

„Dobrze, mamo. Kocham cię.”

„Ja też cię kocham, moja Haniuś.” – Usłyszałam jej śmiech, ale moje dłonie drżały. Co się stało? Marek zawsze był dobrym ojcem. A jednak coś było nie tak. Chwyciłam kluczyki i ruszyłam do jego mieszkania.

Gdy zapukałam do drzwi, otworzyła mi kobieta, której nie znałam. Spojrzała na mnie z niechęcią.

„Mogę pomóc?” – zapytała oschle.

„Jestem po córkę. Marek jest w domu?”

„Właśnie wyszedł po zakupy. Hania jest w środku. A pani jest…?”

„Kasia, mama Hani” – odparłam, starając się nie okazać zaskoczenia. „A pani…?”

„Jestem Magda, dziewczyna Marka. Mieszkamy razem od kilku tygodni.”

Zamarłam. Marek nigdy nie wspominał o nowej partnerce, a tym bardziej o wspólnym mieszkaniu. Dlaczego Hania mi o tym nie powiedziała? Ale teraz nie czas na pytania – musiałam zabrać córkę.

„Właśnie przypomniałam sobie, iż Hania ma jutro wizytę u lekarza. Musimy się przygotować” – skłamałam, wymuszając uśmiech. „Zapomniałam uprzedzić Marka, ale przywiozę ją później.”

Magda nie wyglądała na przekonaną, ale nie protestowała. „Dobrze, ale powiem Markowi.”

„Oczywiście” – odparłam, wchodząc do środka. Hania siedziała na kanapie, kolorując książeczkę. Jej twarz rozjaśniła się na mój widok, ale widziałam ulgę w jej oczach.

„Cześć, skarbie. Musimy przygotować się do wizyty, pamiętasz?”

Hania skinęła głową, ściskając książkę. Nie odezwała się ani słowem, gdy wychodziłyśmy. Magda patrzyła za nami, ale nie zatrzymała nas. Gdy już byłyśmy w samochodzie, spojrzałam na córkę.

„Wszystko w porządku, kotku?” – zapytałam łagodnie.

Hania najpierw skinęła głową, ale po chwili rozpłakała się. „Mamo, Magda… jest dla mnie niemiła, gdy taty nie ma.”

Serce wezbrało goryczą. „Co masz na myśli?”

„Mówi, iż jestem irytująca i iż nie powinnam tu być. Powiedziała, iż jeżeli powiem tacie, to mi nie uwierzy, bo jestem tylko dzieckiem. Każe mi siedzieć w pokoju i nie wychodzić.”

Złość wezbrała we mnie jak burza. Jak ta kobieta, obca w życiu mojej córki, śmiała tak się do niej odzywać?

„Haniu, świetnie, iż mi powiedziałaś” – odpowiedziałam, tłumiąc gniew. „Nigdy więcej nie będziesz musiała z nią przebywać, jeżeli nie zechcesz. Porozmawiam z tatą, i wszystko wyjaśnimy, dobrze?”

Hania przytaknęła, ocierając łzy. „Dobrze, mamo.”

Gdy wróciłyśmy do domu, przytuliłam ją mocno, zapewniając o mojej miłości. Gdy już zasnęła z ulubionym pluszakiem, zadzwoniłam do Marka.

„Kasia, co się stało? Magda mówiła, iż zabrałaś Hanię?”

„Tak, i to nie bez powodu” – odparłam, ledwo panując nad emocjami. „Hania użyła dziś naszego tajnego słowa, Marku. Chciała wyjść, bo Magda mówi do niej okropne rzeczy, gdy ciebie nie ma.”

Zapadła długa cisza. „Co? To niemożliwe… Magda by…”

„Zrobiła to, Marku. Hania płakała w samochodzie. Boi się twojej dziewczyny i nie wiedziała, jak ci to powiedzieć, więc użyła naszego kodu.”

„Przepraszam. Nie miałem pojęcia. Porozmawiam z Magdą.”

„Nie o to chodzi, Marku.” – Mój głos zmiękł. „Chodzi o Hanię. To na niej musimy się skupić.”

„Masz rację” – odpowiedział cicho. „Zajmę się tym. Obiecuję.”

Po rozmowie opadłam na kanapę, wyczerpana emocjonalnie. To nie tak miał wyglądać mój weekend, ale cieszyłam się, iż Hania czuła się na tyle bezpieczna, by użyć naszego słowa. To wszystko zmieniło.

Wtedy postanowiłam, iż Hania potrzebuje własnego telefonu. Dzięki temu zawsze będzie mogła do mnie zadzwonić.

Ta historia przypomniała mi, jak ważne jest, by rodzice mieli tajne słowo ze swoimi dziećmi. Daje im ono sposób na komunikację, gdy nie mogą mówić wprostOd tamtej pory nasze hasło „jagody” stało się nie tylko słowem, ale pewnością, iż zawsze jestem blisko, gotowa ją chronić.

Idź do oryginalnego materiału