Zastanawiałaś się kiedyś, co robi żonaty facet na Tinderze? Przecież ma żonę, ślub, teściową, wspólny kredyt i kota z alergią. A jednak – z jakiegoś powodu znajduje czas, żeby przesuwać palcem w lewo i w prawo, licząc na matcha z kimś nowym. Dlaczego? Spokojnie, nie jesteś jedyna, która się nad tym głowi. Rozkładamy temat na czynniki pierwsze!
1. Bo chce się poczuć jak Ryan Gosling (albo chociaż jego kolega)
Facet w stałym związku czasem zaczyna się zastanawiać, czy wciąż „jeszcze może”. Czy przez cały czas działa jego urok osobisty, czy tylko karta kredytowa. Tinder to dla niego taki szybki test rynkowy: wrzuca parę zdjęć sprzed pięciu lat i czeka, aż ktoś da mu wirtualnego buziaka. Bo przecież nie chodzi o zdradę, tylko o… feedback. Jasne.
2. Bo życie rodzinne nie daje efektu „wow”
Nie oszukujmy się – choćby najbardziej udane małżeństwo po latach potrafi przypominać raczej spółkę z o.o. niż romantyczny film. Zakupy, dzieci, rachunki, pranie… i nagle marzy mu się ogień, flirt, „jak było kiedyś”. A iż rozmowa z żoną o emocjach bywa trudna (albo ryzykowna), to wchodzi na Tindera – na szybki romansik z iluzją.
3. Bo Tinder to nowy Facebook – tylko z podtekstem
Są tacy, co serio uważają, iż to „tylko apka do poznawania ludzi”. Tak mówią, gdy zostają złapani z rozmową typu: „Hej, lubisz sushi? Może pokażesz mi swoje ulubione miejsce (i resztę)?”. Niby niewinny flirt, ale gdyby role się odwróciły i to żona rozmawiała z obcym facetem o „ulubionych knajpkach z winem”, byłoby ostro.
4. Bo kryzys wieku średniego to nie mit
Pojawia się nagle – jak rachunek za dentystę. Facet po czterdziestce zaczyna czuć, iż młodość ucieka, włosy też, a brzuch jakoś nie chce. I wtedy BACH – instaluje Tindera. Zamiast kupić motocykl, szuka 28-latki z cytatem z Rumi’ego w bio. Bo przecież musi komuś powiedzieć, iż „kiedyś grał w kapeli”.
5. Bo nie rozumie granic emocjonalnych
Dla wielu mężczyzn zdrada = seks. A rozmowa, flirt, niewinny komplement? „To tylko zabawa!” – mówią. Problem w tym, iż dla kobiet (i zdrowych związków) emocjonalne zaangażowanie to już czerwona flaga. Wirtualny romans? To przez cały czas romans. choćby jeżeli odbywa się przy pomidorowej.
Na koniec: czy to zawsze zdrada?
Nie każda obecność żonatego faceta na Tinderze oznacza zdradę w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale zawsze oznacza coś. Niezadowolenie. Potrzebę. Tęsknotę. Albo po prostu nudę i brak refleksji. Niezależnie od przyczyny – to temat, który warto poruszyć. Bo związek to nie apka – nie działa na „swipe”.
Wilczyca