Kochanie, co oznacza rozwód? Przecież masz już czwarty etap! A co z mieszkaniem? Nie będę mógł go odziedziczyć! — mąż biegał w panice

polregion.pl 3 godzin temu

Kochanie, co to znaczy rozwód? Przecież masz czwarty stopień! A co z mieszkaniem? Nie będę mógł go odziedziczyć! w histerii biegał mąż po pokoju.
Elena powoli otarła zaparowane lustro w łazience i zastygła, wpatrując się w swoje odbicie. Jej niegdyś miękkie rysy stały się ostre i kanciaste, policzki zapadły się, a oczy straciły dawny blask, stając się matowe i pozbawione życia. Choroba bezlitośnie zmieniała jej wygląd, jakby wymazywała ślady przeszłości. Muszę zadzwonić do Kasi powtarzała w myślach. Siostrzenica powinna poznać prawdę, choćby jeżeli będzie to dla nich obu trudne.
Z salonu dobiegał stłumiony dźwięk meczu piłkarskiego Paweł, jak zwykle, wylegiwał się na kanapie z nogami opartymi o stolik. Pewnie wokół niego leżały okruszki chipsów, które tak lubił podjadać przed telewizorem. Elena ciężko westchnęła, czując niewidzialny ciężar na ramionach, i zamknęła oczy, próbując choć na chwilę uciec od rzeczywistości.
To mieszkanie było symbolem jej wieloletnich wysiłków i poświęceń. Kupiła je na długo przed poznaniem Pawła, spłacając kredyt przez pięć ciężkich lat. Pracowała na dwóch etatach, odmawiała sobie wszystkiego, oszczędzała na każdym groszu: jadła najtańsze produkty, nie pozwalała sobie na przyjemności, wracała do domu późno w nocy, by o świcie znów wyjść do pracy. Gdy spłaciła ostatnią ratę, nie mogła powstrzymać łez te ściany były przesiąknięte jej bezsennymi nocami, ciężką pracą i determinacją. Wiedziała, iż zapracowała na to kosztem swojego życia, i to mieszkanie stało się dla niej czymś więcej niż tylko domem.
Z Pawłem poznali się przypadkiem kilka lat temu, w kolejce po kawę. Zdobył ją swoją uwagą, lekkością w rozmowie i troskliwością. W pierwszym miesiącu zasypywał ją kwiatami, gotował romantyczne kolacje i okazywał czułość. Potem wszystko zmieniło się tak gwałtownie, jakby ktoś nagle zgasił światło. Ideał, który w nim widziała, stopniowo zniknął, pozostawiając człowieka, który przestał interesować się jej życiem a przede wszystkim uczuciami.
Lena, opłaciłaś internet? Dziś słabo działa dobiegł głos Pawła z salonu.
Tak, jeszcze w poniedziałek odpowiedziała Elena, wychodząc z łazienki. Zrestartuj router.
Za daleko odparł leniwie. Przejdź się, jesteś bliżej.
Elena nie protestowała. W milczeniu podeszła do routera, który migał czerwonym światłem, i nacisnęła przycisk restartu. Te drobne, codzienne sytuacje już dawno przestały ją drażnić. Ale dziś, po wizycie u lekarza, każdy szczegół ich wspólnego życia nabrał nowego, ostrzejszego znaczenia.
Czwarty stopień powiedział lekarz, unikając jej wzroku. Przerzuty do wątroby i kości. Są opcje leczenia, ale trzeba być realistą.
Elena skinęła głową, jakby mówił o pogodzie, a nie o tym, ile jej zostało życia. Zawsze była praktyczna, a ta diagnoza tylko potwierdziła jej nawyk rozwiązywania problemów krok po kroku. W myślach zaczęła układać listę: testament, ubezpieczenie, rozmowa z Kasią. Wszystko musiało być uporządkowane, by nic nie zostawić przypadkowi.
Len, co na kolację? znów odezwał się Paweł.
Nie wiem, dziś nie gotowałam odparła, siadając w fotelu. Możesz zamówić jedzenie.
Znowu wydawać? burknął niechętnie. Masz wolne, mogłabyś coś ugotować.
Elena nie odpowiedziała. Paweł naprawdę uważał, iż zarabianie pieniędzy to obowiązek kobiety. On wolał dorabiać dorywczo lub snuć nierealne marzenia o wielkich projektach, których nigdy nie realizował. Na początku Elena nie zwracała na to uwagi przyzwyczaiła się polegać tylko na sobie. Z czasem stało się jasne, iż Paweł nie był po prostu leniwy wierzył, iż jego miejsce w rodzinie polega na szukaniu siebie, podczas gdy żona zapewnia im komfort.
Byłam dziś u lekarza powiedziała Elena, patrząc na profil męża.
Mhm mruknął, nie odrywając się od ekranu.
Mam raka.
Paweł odwrócił się, zmarszczywszy brwi.
Co?
Czwarty stopień powtórzyła spokojnie.
Mąż odłożył pilot i wyprostował się na kanapie, wyraźnie zaszokowany.
Czwarty stopień? Da się to leczyć?
Można próbować, ale szanse są małe. Lekarz mówił o miesiącach.
Paweł kilka razy mrugnął, przeczesał włosy, jakby próbował ogarnąć sytuację.
Ale przecież medycyna jest na wysokim poziomie Może jakieś eksperymentalne metody? Albo za granicą?
Można spróbować, ale to drogie Elena obserwowała jego reakcję.
Masz dobrą polisę, prawda? Paweł wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. I oszczędności.
Więc o to chodzi. choćby teraz, dowiadując się o śmiertelnej chorobie żony, jego pierwszą myślą były pieniądze. Nie o tym, jak ją wesprzeć, ale jak rozwiązać problem finansowo. I oczywiście, to ona miała wziąć na siebie całą odpowiedzialność za leczenie.
Tak, mam oszczędności skinęła głową.
No to dobrze odparł nagle ożywiony. Będziemy walczyć. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Niezdarnie ją objął i gwałtownie odsunął, jakby bał się zarazić.
Muszę na chwilę wyjść, spotkać się z Dymkiem sięgnął już po kurtkę. Trzymaj się, dobrze? Niedługo wrócę.
Drzwi zamknęły się, zanim Elena zdążyła cokolwiek powiedzieć. Została sama w ciszy mieszkania, gdzie jedynym dźwiękiem były odgłosy ulicy.
W ciągu tygodnia sytuacja stała się jeszcze bardziej oczywista. Paweł wracał późno, tłumacząc się pracą, choć od dwóch lat pracował zdalnie. Czuć było obce perfumy, a telefon trzymał ekranem w dół, jakby coś ukrywał.
Elena nie robiła scen. Po co? Po wiadomości od lekarza te drobiazgi straciły znaczenie. Ale pewnej nocy, budząc się, usłyszała, jak Paweł cicho rozmawia na balkonie:
Tak, niedługo się skończy mówił. Lekarz powiedział, iż nie pociągnie długo. Tak, oczywiście jestem smutny, ale co można zrobić Nie, spokojnie, spadek będzie mój, jesteśmy małżeństwem. Mieszkanie, oszczElena zamknęła oczy, czując ulgę, iż odeszła od człowieka, który nigdy nie zasługiwał na jej miłość, i w końcu zaczęła żyć dla siebie.

Idź do oryginalnego materiału