Kochana, niepowtarzalna

twojacena.pl 1 tydzień temu

Drobny deszcz bił po twarzy, wpadając do oczu. Kinga szła powoli, marząc tylko o tym, by znaleźć się w domu. W głowie miałam mętlik, myśli rozłaziły się jak stara, znoszona kołdra. Omijając kolejną kałużę, prawie się pośliznęła na rozmokłym błocie przy krawędzi chodnika. „Dość tych fanaberii. To nie wiek na wysokie obcasy”.

Wreszcie dotarła do bloku. Kinga otworzyła drzwi wejściowe, wpisując kod. W nozdrza uderzyło suche, zakurzone ciepło od kaloryfera, który mimo wiosny grzał na pełną moc. Zimą byłoby to na miejscu. Windą wjechała wolno na szóste piętro. „Chyba choruję? Zupełnie nie mam siły” – pomyślała, opierając się o ścianę kabiny.

W przedpokoju osunęła się bezładnie na pufę, przytuliła plecami do ściany i przymknęła ciężkie powieki. „Wreszcie. W domu!” – westchnęła i natychmiast zapadła w ciemność, pozbawioną dźwięków i zapachów.

„Mamo, czemu siedzisz w ciemności? Źle się czujesz?”
Na dźwięk głosu Krzysia drgnęła, ale nie otworzyła oczu.

„Nie, synku. Po prostu jestem zmęczona” – wyszeptała Kinga, ledwo poruszając językiem.

Czuła, iż syn stoi i patrzy na nią. Z trudem rozkleiła powieki, ale Krzysia nie było w pobliżu, za to w kuchni paliło się światło. Kinga zrzuciła buty, poruszyła palcami stóp, uwolnionymi z ciasnego obuwia, i wstała. Natychmiast zatoczyła się w stronę wieszaka.

„Mamo!” – podbiegły Krzyś przytrzymał ją, zanim upadła.

„Coś mi się zakręciło w głowie.”

Pomógł jej dojść do kanapy w pokoju. Kinga usiadła, odchyliła się na oparcie i wyciągnęła nogi. „Jakie to przyjemne!” Oczy same się zamknęły… W następnej chwili drgnęła, wyrwana z półsnu, otworzyła oczy i spotkała się z zaniepokojonym spojrzeniem syna.

„Mamo, wszystko w porządku?”

Kinga skinęła głową i poprosiła o gorącą herbatę. Krzyś niechętnie poszedł do kuchni.

A ona przypomniała sobie, jak w pracy ocknęła się na podłodze gabinetu. Nie pamiętała, jak upadła. Wtedy też zrzuciła wszystko na zmęczenie. „Czuję się jak staruszka, a mam ledwie trzydzieści dziewięć lat. Może naprawdę choruję? Jutro pójdę do przychodni.” Kinga westchnęła i poszła do kuchni.

„Jesteś blada. Boli cię głowa?” – Krzyś postawił przed nią kubek z parującą herbatą.

Kinga uśmiechnęła się przez łzy.

„Po prostu jestem zmęczona, taka pogoda, deszcz.” – Wzięła mały łyk. – „Jadłeś coś?”

„Tak, mamo. Muszę jeszcze odrobić lekcje.”

„Idź, wszystko w porządku.” Kinga małymi łykami dopijała herbatę. Potem przebrała się w miękkie, stare szlafroki i zajrzała do pokoju syna. Krzyś siedział przy biurku, pochylony nad książką. Serce zalała czułość. Najdroższy, jedyny, już prawie dorosły. Kinga przymknęła drzwi.

„Doktorze, co ze mną? Może powinnam brać witaminy?” – Następnego ranka Kinga siedziała w gabinecie lekarskim. Wyspała się, ale przez cały czas czuła się wyczerpana i słaba.

„Zobaczmy. Oto skierowanie na badania i rezonans. Z wynikami proszę od razu do mnie. I niech pani nie zwleka. Czy w rodzinie były przypadki nowotworów, udarów?”

„Tak. Ojciec miał raka, mama zmarła na udar. Czyli to może być… Mam syna w szkole. Poza mną nie ma nikogo. Nie mogę umrzeć!” – Krzyk Kingi odbił się od ściany naprzeciwko, wrócił i utkwił w gardle jak kula.

„Nie wyprzedzajmy faktów. Predyspozycje istnieją, ale jest pani jeszcze młoda… Czekam na wyniki. Tymczasem wystawię zwolnienie, niech pani spokojnie się przebada i odpocznie.”

„Mamo, byłaś u lekarza? Co powiedział?” – Gdy Krzyś wrócił ze szkoły, Kinga była już w domu i gotowała zupę.

„Jeszcze nic konkretnego, skierował mnie na badania. Więc jutro nie budź mnie.”

Kinga patrzyła, jak Krzyś je. „Taki duży już. A jeżeli okaże się, iż jest coś poważnego? Rak? Lepiej o tym nie myśleć.”

„Mamo, wszystko w porządku? Znów się zamyśliłaś.”

Kinga drgnęła.

„Ciągle jesteś jakaś rozkojarzona” – powiedział Krzyś.

„Tylko myślałam.”

Nocą nie mogła zasnąć. Jak spać, gdy w głowie kołują straszne myśli? Kinga nagle przypomniała sobie dzieciństwo, rodziców, którzy odeszli jeden po drugim, gdy studiowała. Wtedy poznała Marcina. Był przy niej, wspierał ją. Marcin mieszkał w akademiku, przyjechał na studia z innego miasta. niedługo zamieszkali razem.

Gdy Kinga zaszła w ciążę, Marcin się ucieszył, od razu zaproponował ślub. Zrezygnowali z wesela. Rodziców Kingi już nie było, a matka Marcina mieszkała daleko. Odwiedzili ją później.

Oczywiście, nie obywało się bez kłótni. Nikt nie mógł im pomóc, doradzić. Kinga starała się nie robić scen, gdy Marcin po pracy nie śpieszył się do domu. Ale gdy Krzyś miał dwa lata, nagle oświadczył, iż kocha inną, iż odchodzi, iż nie może tak żyć…

Płakała, błagała, by został, chwytała go za koszulę. On wyrwał się, odepchnął ją i wyszedł. Kinga oddała synka do przedszkola i wróciła do pracy. Było ciężko. Krzyś często chorował. Kinga brała każdą dodatkową pracę, ale i tak pieniędzy brakowało.

Tylko raz zadzwoniła do byłego męża, gdy Krzyś ciężko zachorował i były potrzebne drogie leki. Przekazał jej dwa tysiące złotych i spytał, na co wydaje alimenty.

Gdy Krzyś podrósł i zapytał o ojca, Kinga szczerze opowiedziała. Później wyznał, iż czekał na niego pod jego biurem. Ale ojciec był zbyt zajęty rozmową z długonogą pięknością i go nie zauważył.

Krzyś bardzo wtedy przeżył, iż ojciec wymienił ich na inną kobietę. Później spytał, dlaczego mama się nie maluje, nie ubiera modnie, jak nowa żona ojca? Jak wytłumaczyć synowi, iż starała się, by nie czuł się pokrzywdzony? Że na siebie nieKiedy Kinga spojrzała na Krzysia, który teraz tak troskliwie ją pilnował, zrozumiała, iż najważniejsze jest to, co już mają – siebie nawzajem.

Idź do oryginalnego materiału