Drogi pamiętniku,
Wieczorem, siedząc przy stole w naszym starym, dwupiętrowym domku na Przedborzu, przymyślałem się o całym życiu, które minęło pod dachem tej chaty, tak starej jak my sami. Nie chcemy się tam wyprowadzać to nasz mały świat, choć czas płynie nieubłaganie.
Wspominam te liczne szczęśliwe chwile: dzieci dorosły, zakładają własne rodziny. Nasza córka Jadwiga mieszka w sąsiedniej wsi Brzezie i często nas odwiedza, a wnuki Zosia i Kacper zawsze wprowadzają zamieszanie i radość. Syn Aleksander jednak od pięciu lat nie przychodzi; pracuje w Warszawie, a urlopy spędza za granicą. Wczoraj zadzwonił i oznajmił, iż niedługo wpadnie w odwiedziny.
Wieść ta rozgrzała nasze serca. Tata Jan wsiadł od razu na rower i pojechał po zakupy, a ja, Maria, zastanawiałam się, co ugotować, by nasz ukochany syn poczuł naszą troskę. Odliczamy dni do przyjazdu Aleksandra. Po rozwodzie z pierwszą żoną, która lubiła węszyć po górach, poślubił nową, bezdzietną kobietę i zaczyna od nowa.
Kiedy wieczorem przyjechał samochodem, usiadł przy stole, zjadł kolację i od razu zasnął. Siedzieliśmy cicho obok, bo podróż wyczerpała go. Jan z euforią powiedział:
Nasz syn wreszcie się wyspać może, a jutro pomoże przy cięciu drewna, wyczyścimy obornik w oborze, przywieziesz choinkę i ubierzemy dom jak dawniej, bo od kilku lat nie mieliśmy świątecznej jodły.
Dodałam:
Trzeba też naprawić podłogę w spiżarni, zanim się zapadnie.
Po tej rozmowie Jan poszedł spać, a ja nie mogłam zostawić chłopca samego poprawiłam kołdrę, przestawiłam poduszkę.
Rankiem wstałem wcześnie, rozgrzałem piec, by było ciepło, kiedy Aleksander się obudzi. Ja wpadłam do kuchni i zaczęłam piec ciasto. Około południa Alexander wstał, przyznał, iż nie spał tak głęboko od dawna. Po śniadaniu włączył telewizor i usiadł wygodnie, by obejrzeć film.
Zapytałam go:
Synu, pomożesz tacie przy rąbaniu drewna?
Mamo, jestem tu tylko na kilka dni, daj tacie ogrzać saunę sam.
Razem z Janem nosiliśmy wodę ze studni do sauny, milcząc. Po obiedzie tata zwrócił się do niego:
Obornik w oborze trzeba usunąć. Masz siłę, idź i zrób to, proszę!
Co ty, tato? Czy naprawdę myślisz, iż po pracy w mieście nie jestem zmęczony? Przyszedłem, żeby odpocząć, a od razu zmuszasz mnie do roboty.
Po saunie Aleksander otworzył przyniesiony ze sobą wódkę i zaczął narzekać na życie. Mama i ja byliśmy wyczerpani, a on sam nie zamierzał milczeć: raz chwalił się wielkim mieszkaniem i drogimi meblami, innym razem opowiadał o swoim rasowym kundelku, iż wszystkie kobiety są niezdarne i iż praca już go nie cieszy.
Nie wytrzymałem i położyłem się spać. Aleksander poczuł się urażony, oznajmił, iż pójdzie do siostry, bo z nami jest nudno. Mama zaczęła błagać go, żeby nie wsiadał za kierownicę, schowała kluczyki. On prawie walił drzwi, poszedł do pokoju, włączył telewizor i podkręcił głośność do granic możliwości.
Starsi starali się zasnąć, ale hałas nie pozwalał. Jan podszedł do syna, zobaczył, iż już chrapie, wyłączył telewizor i położył się spokojnie.
Następnego ranka Aleksander wybrał się na spacer po lesie. Zmarzł, wrócił do domu i rozgrzał się przy gorącej herbacie, siedząc na kanapie. Nie pamiętał wczorajszego popołudnia, a ja miałam od rana ból głowy.
Spakowaliśmy mu torbę z domowymi smakołykami, a on nie odmówił:
Tyle rzeczy włożyliście! Moja żona z pewnością się ucieszy, bo nigdy nie jadła tak pysznych kompotów. Mamy wszystko, ale nie chcę was urazić, więc wezmę to ze sobą. Zapomniałem przynieść prezenty noworoczne, ale nie szkodzi, następnym razem je przywiozę.
Mama otarła łzę i powiedziała:
Nie przyjeżdżaj już do nas tak często, synku! Kochamy cię i martwimy się, ale możesz oglądać telewizję w swoim domu, gdzie masz lepszy zestaw niż nasz.
Aleksander pojął, iż zranił naszą miłość, nie wiedział jednak, co powiedzieć. Pomachał, wsiadł w auto i odjechał z powrotem do miasta, gdzie czekał na niego zwykły zgiełk i codzienne troski.











