Kobieta, która nakarmiła osierocone dziecko, poruszyła serca bogaczy

newsempire24.com 4 godzin temu

Dawno temu, w dworku rodziny Kowalskich, służąca o imieniu Zofia wykonywała swoje codzienne obowiązki. Pewnego dnia, gdy państwo wyjechali, postanowiła odpocząć przy oknie. Nagle zauważyła chłopca idącego wzdłuż ogrodzenia. Był wychudzony, w podartym ubraniu i wyglądał na wyczerpanego.

Pewnie jest głodny pomyślała Zofia, czując litość dla sieroty. Spojrzała na zegarek państwo mieli wrócić dopiero wieczorem. Wyszła na podwórze.

Hej, jak masz na imię? zapytała łagodnie, podchodząc do chłopca, który nieufnie się jej przyglądał.

Marek odparł cicho.

Chodź ze mną powiedziała Zofia. Dam ci kawałek szarlotki.

Chłopiec, nie namyślając się długo, poszedł za nią. Na kuchni Zofia odkroiła duży kawałek ciasta i postawiła przed nim.

Ale pyszne! wykrzyknął Marek, zajadając się. Moja mama też tak piekła!

A gdzie jest twoja mama? ostrożnie zapytała Zofia. Chłopiec przestał jeść, spuścił wzrok.

Szukam jej Zniknęła szepnął.

Jedz, jedz powiedziała Zofia łagodnie. Na pewno ją znajdziesz.

W tej chwili drzwi się otworzyły państwo wrócili wcześniej. Zofia drgnęła, słysząc kroki.

A co to za gość? zdziwił się pan Jan, zaglądając do kuchni. Jego oczy rozszerzyły się na widok chłopca.

Kogoś tu przyprowadziłaś, Zofia? zapytał surowo.

To sierota. Był głodny, więc go nakarmiłam odparła spokojnie.

Więc teraz każdemu będziesz dawać jeść? A nas to nic nie obchodzi? oburzył się pan Jan.

Marek rozpłakał się i wstał od stołu.

Już idę powiedział, zostawiając niedojedzony kawałek ciasta.

Wtedy włączyła się pani Helena, zawsze łagodniejsza od męża.

Zaczekaj, chłopcze rzekła miękkim głosem. Gdzie zgubiłeś mamę?

Mieszkam z dziadkiem, ale on jest zły. Ciągle go złoszczę wyznał Marek, sięgając do kieszeni po starą fotografię. To moi rodzice. Kiedyś byliśmy razem.

Pani Helena wzięła zdjęcie i zbladła, rozpoznając swoją córkę Katarzynę.

Janie, to nasza wnuczka! wykrzyknęła drżącym głosem.

Pan Jan nieufnie spojrzał na fotografię.

Marku, skąd masz to zdjęcie? zapytał zdumiony.

Znalazłem je u dziadka. Na odwrocie był adres, więc przyszedłem. Myślałem, iż mama tu jest odparł chłopiec. Dziadek mówił, iż mnie porzuciła, ale ja mu nie wierzę!

To niemożliwe! szeptała pani Helena, przypominając sobie, jak ich córka uciekła kiedyś z mężczyzną o imieniu Wojciech. Po latach wróciła tylko po to, by zginąć w wypadku na drodze do domu. Tamten dzień był dla nich koszmarem.

A twój ojciec? spytał pan Jan.

Tata zginął pół roku temu szlochał Marek.

Małżeństwo było wstrząśnięte. Znaleźli swojego wnuka! Zmęczeni samotnością, postanowili go przygarnąć.

Chodź, pokażemy ci twój pokój powiedziała pani Helena.

A mama wróci? zapytał Marek.

Twoja mama jest teraz z tatą odpowiedziała ze smutkiem.

Chłopiec zbladł.

Wkrótce państwo Kowalscy załatwili formalności adopcyjne. Dziadek nie protestował, widząc, iż chłopiec trafi do zamożnej rodziny.

Zofia była szczęśliwa. Dzięki temu, iż pomogła sierocie, jej państwo odzyskali radość. Z czasem Marek przestał być biednym sierotą. Stał się dobrze ubranym chłopcem, o dobrych manierach, otoczonym miłością.

Idź do oryginalnego materiału