Klarowne Przesłanie: Nie Potrzebuję Mężczyzny, Którego Muszę Ciągnąć za Sobą!

newsempire24.com 1 tydzień temu

Jestem Katarzyna Nowakowska i mieszkam w Płocku, gdzie Mazowsze pięknie rozciąga się wzdłuż Wisły. Od prawie trzech lat jestem z Maksymilianem, a od roku dzielimy wspólnie mieszkanie. Znam jego rodzinę, a on moją. Od wiosny oboje podjęliśmy pracę, co zainspirowało nas do snucia ambitnych planów: rozmawialiśmy o ślubie, dzieciach i przyszłości, która wydawała się tak bliska i realna. Wszystko legło w gruzach w jeden ponury dzień na początku czerwca, gdy życie Maksymiliana rozpadło się na kawałki. Jego matka zmarła — nagle, bezlitośnie. Wracając z pracy, upadła na ulicy od zawału serca i zmarła w drodze do szpitala. To był druzgocący cios, ból nie do zniesienia dla nas wszystkich.

Nie opuszczałam go ani na krok. Maksymilian to mężczyzna, którego kocham i z którym chciałam związać swoją przyszłość. Trwałam przy nim, dzieliłam jego bezsenne noce, ocierając łzy spływające po jego policzkach, milcząco cierpiąc, jak topił swój ból w wódce, opróżniając kieliszki jeden za drugim. Trzymałam jego rękę, gdy wpadał w otchłań rozpaczy, w czarną przepaść bez światła. choćby gdy mnie odpychał, krzyczał, bym nie widziała jego słabości, zostawałam. Nie mogłam go zostawić samego w tym piekle. Był dla mnie wszystkim, i byłam gotowa nieść jego ból razem z nim.

Ale czas mija, a Maksymilian się nie zmienia — jest wciąż złamany, zagubiony. Zamknął się w czterech ścianach, odgrodził się od świata. Nie spotyka się z przyjaciółmi, całymi dniami nie mówi do mnie ani słowa. Cokolwiek proponuję — wyjście na spacer, oderwanie się od problemów, dalsze życie — on odrzuca, patrzy pustymi oczami i milczy. Całymi dniami siedzi w domu, wpatrzony w jeden punkt, nic nie robiąc. choćby wziął urlop bezpłatny, ryzykując utratę pracy na zawsze. Nie wiem, jak wyciągnąć go z tej otchłani. Rozumiem, jaką stratą jest utrata matki, ale on jakby umarł razem z nią. Kiedy próbuję mu powiedzieć, iż życie toczy się dalej, iż trzeba walczyć dla tych, którzy wciąż są, on odpowiada mi: „Jesteś bezduszna, cyniczna!” Może ma rację, ale ja nie umiem myśleć inaczej.

Co jeżeli to nie koniec naszych prób? Życie nie oszczędza nikogo — przed nami mogą być nowe problemy, nowe ciosy. jeżeli za każdym razem, gdy dotknie nas nieszczęście, będzie się łamał jak sucha gałąź, jak damy sobie radę? jeżeli zawsze będę musiała być tą, która wszystko niesie na sobie, po prostu nie wytrzymam. Nie chcę takiego losu! Potrzebuję mężczyzny obok — silnego, niezawodnego, z którym możemy dzielić trudy po równo, a nie takiego, którego muszę ciągnąć za sobą jak ciężki bagaż. Zmęczyłam się byciem jego wsparciem, jego kołem ratunkowym, gdy tonie we własnym morzu łez i choćby nie próbuje wypłynąć na powierzchnię.

Boję się przyznać do tego choćby najbliższym. Co jeżeli mnie potępią, nazwą zimną, bezduszną? Wyobrażam sobie spojrzenia przyjaciółek pełne wyrzutu: „Jego matka zmarła, a ty myślisz o sobie!” Ale ja nie jestem z kamienia — też cierpię, też płaczę nocami, patrząc na niego, na tego obcego, zagubionego człowieka, w którego zamienił się mój Maksymilian. Gdzie jest ten chłopak, który śmiał się ze mną, snuł plany, marzył o naszej przyszłości? Jego już nie ma i nie wiem, czy kiedykolwiek wróci. Boję się — boję się stracić naszą miłość, boję się zostać z nim takim, boję się odejść i potem żałować.

Nie chcę go zostawić w biedzie, ale nie mogę już być jego niańką. Każdego dnia widzę, jak gaśnie, i czuję się tak samo. Praca, dom, jego milczenie — wszystko mnie przytłacza jak betonowa płyta. Marzyłam o rodzinie, o szczęściu, a dostałam to — niekończącą się tęsknotę i samotność we dwoje. Jak mogę ocalić naszą miłość? Jak wyciągnąć go z tego bagna? A może czas ocalić siebie? Nie wiem, co robić. Serce rozrywa się między współczuciem do niego a pragnieniem życia własnym życiem. Proszę was o radę — jak przywrócić go do życia lub znaleźć siłę, by odejść, jeżeli on już nie jest tym, kogo kochałam? Jestem na skraju przepaści i potrzebuję światła, by się wydostać.

Idź do oryginalnego materiału