Podobno kapustę powinno się kisić do 1 listopada. Wielokrotnie o tym czytałam. Dziś jest parę dni po tym terminie, a kapusta w słoiku radzi sobie całkiem dobrze. Pachnie i smakuje też ok. Nastawiłam ją 4 dni temu i wszystko idzie w dobrym kierunku. Zobaczymy za parę dni (tfutfu).
Pierwszą kapustę ukisiłam jakiś miesiąc temu. Oesu… wyszła przepyszna. Może to kwestia szczęścia, może pochodzenie kapusty (którą przywieźliśmy z Podlasia), a może tak po prostu powinno być. Zjedliśmy ją częściowo w postaci surówki, z duuuużą ilością marchewki, a częściowo w barszczu. Tak, w barszczu. Pierwszy raz dodałam do tego typu zupy kiszonej kapusty i to był strzał w 10. To był chyba najlepszy barszcz, jaki udało mi się kiedykolwiek ugotować. Zupę zjedliśmy tak szybko, iż nie zdążyłam choćby zrobić jej zdjęcia. Jak ukiszę najnowszą partię kapusty, na pewno znowu ją ugotuję. Obiecuję Wam wrzucić przepis.
Wracając jednak to tytułowej kapusty, jak wiadomo jest to olbrzymia dawka witamin (kiszonki są bogate w witaminy A, B, C, E i K), wpływają świetnie na nasz układ trawienny, zwalczają pasożyty, bakterie i grzyby. Stymulują nasz układ odpornościowy, zapobiegają infekcjom, pomagają obniżyć ciśnienie. Można by tak wymieniać i wymieniać…
Jak tak sobie pomyślę, to nie znam chyba nikogo kto by ich nie lubił. Nie wiem jak inne dzieci, ale moje bardzo je lubi. Wcina kapustę, ogórki, zakwas z buraków. Teraz, na samą myśl o kiszonkach, mam ślinotok. Też tak czasami macie?
Jeżeli chodzi o sam przepis, postanowiłam póki co opublikować kapustę bez dodatków. Mam tutaj na myśli marchewkę, ziele angielskie czy liście laurowe. Myślę, iż przy okazji kiszenia kolejnej główki, dodam do niej jakieś przyprawy. Na pewno nie dodam kminku, u mnie w domu to nie przejdzie.
Składniki:
1 główka czerwonej kapusty (moja ważyła 1,5 kg)
1 porządna łyżka soli (około 20 g) kamiennej, niejodowanej na każdy kg kapusty
Kapustę obieramy z brzydkich zewnętrznych liści, myjemy i drobno szatkujemy. Do kiszenia użyłam dużego, wyparzonego wcześniej, słoika z szerokim otworem (3 l). Kapustę mieszamy z solą, ugniatamy chwilę dłońmi (polecam ubrać lateksowe rękawiczki) i odstawiamy na jakieś 15 minut. Po tym czasie układamy ją warstwami w słoiku. Każdą warstwę dokładnie ubijamy, najlepiej przy pomocy drewnianej pałki. Kapusta zacznie puszczać sok. Pamiętajcie żeby nie wypełnić słoika po brzegi, napełnijcie go tak do 4/5. Kapusta musi być przykryta sokiem przez cały proces kiszenia. Warto więc ją czymś obciążyć. Ja obciążam ją wyparzonym z zewnątrz małym słoikiem (który bez problemu wchodzi w otwór słoja z kiszonką), który wypełniam wodą i zamykam. Kapustę odstawiamy na blacie w kuchni. Po 3 dniach kiszenia kapustę można odgazować (podczas kiszenia wydziela się dwutlenek węgla). Polecam używać do tego np. pałeczek do chińszczyzny, które po prostu parokrotnie wkładamy w różne miejsca do kapusty. Ja to robię raz na dwa dni. Moja kapusta ukisiła się po około 10 dniach. Musicie sprawdzać od czasu do czasu czy Wasza nie zrobiła tego szybciej. o ile chcecie, aby kapusta była naprawdę kwaśna, trzeba ją kisić minimum 10 dni. o ile chcemy zatrzymać proces fermentacji, wkładamy ją po prostu do lodówki. Ja po 10 dniach kiszenia przełożyłam ją do litrowych słoików, lekko je zakręciłam i włożyłam ją do lodówki.