Kiedy życie dopiero się zaczyna: opowieść pewnej kobiety

newsempire24.com 3 dni temu

– Mamo, idę dziś z Olą do kina! Bądź w kontakcie, dobrze? – zawołał Kuba i pocałował Martę w policzek, zanim zniknął w łazience. Słyszała, jak coś nuci pod nosem, jak szemrze woda. Był szczęśliwy… Wolny. Takim, jakim ona nigdy nie była. – Mamo, wychodzę! – krzyknął Kuba, wyglądając z uśmiechem w ulubionej niebieskiej koszuli. – Powodzenia, kochanie! – Machnęła mu ręką i usiadła w fotelu. Telefon cicho zadzwonił – nowa wiadomość. Otworzyła ją roztargniona… i oniemiała.

Przez wieczorną ciszę przebiło się ciche łkanie. Marta leżała skulona, obejmując kolana, i płakała bezgłośnie – łzy zostawiały mokre ślady na poduszce.

– Mamo, co się stało? – Kuba wrócił wcześniej i spojrzał na nią z niepokojem. gwałtownie otarła oczy, naciągnęła uśmiech:

– Wszystko w porządku, słoneczko. Po prostu trochę zmęczona.

Usiadł obok, wpatrując się w jej twarz. Już dorosły. Wysoki, opanowany, z tym samym uroczym uśmiechem co w dzieciństwie. Tylko teraz coraz częściej był on kierowany nie do niej, ale do jego Oli…

Wspomnienia nadeszły niespodziewanie. Osiemnaście lat. Wojtek. Ślub. Miłość aż do zawrotu głowy. Naiwna wiara, iż uczucia pokonają wszystko. Ale… nie pokonały.

– Mamo! Gdzie moja niebieska koszula? – głos Kuby wyrwał ją z zamyślenia.

– W szafie, po lewej! – krzyknęła, uśmiechając się pod nosem.

Podeszła do lustra. Czterdzieści dwa lata. W oczach smutek, którego od dawna nikt nie dostrzegał. Jakby życie utknęło w przeszłości…

Pamiętała tamten dzień. Wtorek. Sklep pod domem. Chleb, mleko. I… Wojtek. Z torbą i… słoiczkiem mleka modyfikowanego. Pampersami. Uśmiech na twarzy. Oczy zdradziły prawdę.

– To… nie to, co myślisz – burknął.

– A co mam myśleć?! Że leczysz się u tej… jak ona się nazywa… Kasi?! Macie już dziecko?!

Potem była mgła. Krzyki. Rozwód. Samotność. Ale i wolność.

Nauczyła się żyć sama. Bez Wojtka. Bez awantur. Jej teściowa stanęła po jej stronie, wspierała ją. Wychowywała syna, uczyła się uśmiechać… zapominać o zdradzie.

Czasem jednak zalewało ją wszystko. Jak dziś, gdy widziała, jak Kuba obejmuje Olę. Jak budują relację – świadomie, z szacunkiem. Bez głupich obietnic „na zawsze”.

Telefon znów zadzwonił. Zaproszenie do znajomych. Tomek… Ten sam Tomek z podstawówki?!

Szkolne podwórko. Ona – pierwsza piękność klasy. On – z bukiecikiem stokrotek przy bramie. Potem pojawił się Wojtek. A Tomek został w przeszłości.

– Ewa, nie uwierzysz… Tomek ze szkoły napisał!

– Ten, który był w tobie zakochany do ostatniego dzwonka? – zaśmiała się przyjaciółka. – A Wojtek przecież wtedy darł się z zazdrości!

– Wysłał mi tylko zaproszenie.

– No to zaakceptuj! Podobno teraz pracuje w dużej firmie, słyszałam, iż się rozwiódł…

Następne tygodnie były jak bajka. Wiadomości. Flirt. Śmiali się, pisali do rana. Tomek był uważny, lekki, miał dobry humor… Tylko teraz miał w sobie pewność mężczyzny, który wiele przeszedł.

– Kubo – powiedziała pewnego wieczoru – chcę ci kogoś przedstawić…

– Tomka? – Kuba się uśmiechnął. – Mamo, wszystko widzę. Świecisz się. Cieszę się dla ciebie.

Załzawiła się. Ale niedługo Tomek zaczął pisać rzadziej. Krócej. A potem…

„Marto, przepraszam. Jest ktoś inny. Ty kiedyś wybrałaś Wojtka – bolało. Teraz wiesz, jak to jest.”

Wpatrywała się w ekran. Zamarła. Dorosły mężczyzna… urządził zemstę po dwudziestu latach?

– No dość tego płakania! – wpadła Ewa. – Teraz my temu Don Juanowi odpiszemy.

Wspólnie ułożyły wiadomość – z humorem, złością i ulgą:

„Drogi Tomku! Dziękuję ci ogromnie! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle się śmiałam, flirtowałam, czułam się kobietą. Przywróciłeś mi młodość, jakby dwadzieścia lat zniknęło. Mam nadzieję, iż twoja wybranka doceni twoją aktorską naturę. Całuję (platonicznie). Marta.”

Odpowiedź przyszła natychmiast – potok obraźliwych słów. Ale Marta już się śmiała. Pierwszy raz – szczerze.

A tydzień później zatrzymała ją blondynka w supermarkecie:

– To pani?! Ta, co wbiła się między mnie i Tomka?! Zniszczyła pani naszą miłość!

Marta mrugnęła. Potem – ku własnemu zaskoczeniu – uśmiechnęła się:

– Och, pani się pomyliła. Prawdziwą rozbPrawdziwą rozbójnicą serc jest Kasia – ulica Bukowa 7, ta sama, która kiedyś zabrała mi Wojtka, a teraz sięgnęła po Tomka, więc życzę pani dużo cierpliwości.

Idź do oryginalnego materiału