Kiedy matka staje się ciężarem? Historia zdrady i niesprawiedliwości

newsempire24.com 4 godzin temu

Mówią, iż kiedy dzieci są małe, rywalizują o to, które z nich bardziej kocha mamę. Ale kiedy dorastają, a matka staje się starsza, słabsza i zależna od innych, nagle nikt nie chce się nią opiekować.

Tak właśnie stało się w rodzinie Pawła i Magdy. Ich matka, Halina, całe życie poświęciła dla swoich dzieci. Pracowała bez wytchnienia, rezygnowała z własnych marzeń, oszczędzała na sobie, by tylko jej dzieci mogły mieć lepszy start. Ale kiedy przyszedł moment, w którym to ona potrzebowała pomocy, tylko jedno z nich było gotowe jej ją dać.

Wszystko zaczęło się w ponury, listopadowy poranek, gdy Halina doznała udaru. Była o krok od śmierci. Lekarze uratowali jej życie, ale już nigdy nie była taka sama. Nie mogła samodzielnie chodzić, miała trudności z jedzeniem, a codzienne czynności stały się dla niej niemożliwe bez pomocy.

Magda była pierwsza, która odmówiła opieki nad matką.

– Nie mogę jej zabrać do siebie – powiedziała bez wahania. – Mam za małe mieszkanie, dzieci wymagają mojej uwagi, praca mnie wykańcza. Po prostu nie dam rady.

Paweł choćby się nie zastanawiał. Zabrał matkę do siebie. Jego żona, Ania, wiedziała, iż to nie będzie łatwe, ale się zgodziła. Halina potrzebowała opieki, a nikt inny nie chciał jej pomóc.

Zatrudnienie opiekunki było poza ich możliwościami – kosztowało zbyt dużo. Ania wzięła na siebie trud opieki nad teściową. Każdego dnia, każdej nocy. Cierpliwie, bez skargi. Paweł widział, jak bardzo to obciąża jego żonę, dlatego poprosił Magdę, by przynajmniej wsparła ich finansowo.

– Nie mam jak – odpowiedziała chłodno. – Mam kredyt, rachunki, wydatki na dzieci. Sama ledwo sobie radzę.

I tak cały ciężar opieki nad Haliną spadł na Pawła i Anię.

Mijały miesiące. Dzięki trosce i poświęceniu Ani, Halina zaczęła wracać do sił. Choć wciąż nie była całkowicie sprawna, mogła się poruszać, wykonywać drobne czynności.

Pewnego wieczoru poprosiła o coś, co zaskoczyło Pawła.

– Mogę zostać tu na stałe?

Spojrzał na Anię. Wiedział, ile już poświęciła. Widział zmęczenie w jej oczach, ale mimo to skinęła głową.

– Oczywiście, mamo – powiedział łagodnie.

Wydawało się, iż wszystko się ułożyło. Aż do tamtego wieczoru.

Paweł wracał wcześniej z pracy, kiedy usłyszał rozmowę matki. Nie chciał podsłuchiwać, ale słowa, które do niego dotarły, sprawiły, iż serce mu zamarło.

– Nie martw się, kochanie – mówiła Halina do Magdy uspokajającym tonem. – Sprzedam mieszkanie i dam ci pieniądze. Spłacisz kredyt i w końcu odetchniesz.

Paweł poczuł, jak krew zaczyna mu wrzeć w żyłach.

Ale to nie był koniec.

– Resztę odłożę dla Julki – dodała matka. – Moja wnuczka musi mieć zapewnioną przyszłość.

Julka. Córka Magdy.

Paweł wszedł do pokoju. Jego głos był lodowaty.

– Mamo. Co właśnie powiedziałaś?

Halina spojrzała na niego zaskoczona, ale zaraz potem uśmiechnęła się łagodnie.

– Ach, synku, wróciłeś już? To nic ważnego…

– Nic ważnego?! – jego głos był twardy jak stal. – Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy? Po miesiącach, w których Ania cię pielęgnowała, a ja pracowałem, żebyśmy mogli się tobą zająć, ty chcesz oddać wszystko Magdzie?

Halina westchnęła, jakby tłumaczyła coś dziecku.

– Synku, przecież jesteś mężczyzną. Poradziłeś sobie w życiu. Ale Magda… Ona jest kobietą, ma trudniej. Muszę jej pomóc.

Coś w Pawle pękło.

“Poradziłeś sobie sam.”

Słyszał to całe życie. Kiedy chciał iść na studia – radził sobie sam. Kiedy pracował dniami i nocami, by kupić mieszkanie – radził sobie sam. Kiedy ojciec jeszcze żył, chciał pomóc mu kupić samochód, ale matka nalegała, by pieniądze przeznaczyć na wesele Magdy.

I teraz, po wszystkim, co on i Ania zrobili, Halina znów wybierała Magdę.

Nie powiedział już nic. Poszedł do szafy, wyjął walizkę i zaczął pakować rzeczy matki.

– Co ty robisz?! – zawołała Halina, podrywając się z miejsca.

– Odwożę cię do Magdy – powiedział zimnym tonem. – Skoro ona jest dla ciebie najważniejsza, to niech się tobą zajmie.

– Paweł, nie… Nie możesz mnie wyrzucić!

– Nie wyrzucam cię, mamo – spojrzał jej prosto w oczy. – Daję ci dokładnie to, czego chcesz. Wybrałaś Magdę. Teraz musisz z tym żyć.

Następnego ranka Magda zjawiła się w drzwiach, czerwona ze złości.

– Oszalałeś?! – wrzasnęła. – Jak możesz wyrzucić naszą matkę?!

Paweł spojrzał na nią bez cienia emocji.

– Gdzie byłaś, kiedy jej naprawdę potrzebowaliśmy?

– Ja… Po prostu nie mogłam wtedy! – wykrztusiła Magda.

– Ale teraz możesz wziąć jej pieniądze, prawda?

Magda spuściła wzrok.

– Zawsze chodziło ci tylko o spadek, Magdo. Nigdy o mamę.

Paweł podniósł walizkę, postawił ją obok drzwi i otworzył je na oścież.

– Ja zrobiłem swoje. Teraz twoja kolej.

Halina stała, patrząc na syna z oczami pełnymi łez. Może po raz pierwszy w życiu dostrzegała swój błąd.

Ale dla Pawła było już za późno.

Czy Paweł postąpił słusznie? Czy dzieci powinny równo dzielić odpowiedzialność za rodziców? A może miłość to tylko transakcja?

Idź do oryginalnego materiału