«Kiedy mama odeszła z dzieckiem: opowieść o sercu i zranieniu»

newskey24.com 6 godzin temu

Na kuchni unosił się zapach smażonych kotletów. Kasia sprawnie przewracała je na patelni, czekając na ten idealny, złocisty chrup. Mały Jaś spokojnie oddychał w łóżeczku w sąsiednim pokoju. Dzień był wyjątkowo męczący – nieprzespana noc, pranie, sprzątanie, gotowanie, znów pieluchy. I wszystko na jej głowie.

Nagle – krzyk. Ten płacz, od którego każdej matce serce zamiera.

„Tomek, zajmij się Jasiem!” – zawołała Kasia, nie odwracając się, ale mając nadzieję, iż mąż zareaguje.

Cisza.

Rzuciła łopatkę, zostawiła patelnię na gazie i pobiegła do pokoju. Wzięła synka na ręce, przytuliła, uspokoiła. Gdy wróciła, poczuła – kotlety przypaliły się. Gorzki zapach rozniósł się po kuchni.

„No cóż, kotlety do śmieci. Dzięki, Tomek” – powiedziała z goryczą.

Syn znów zaczął popłakiwać. A Tomek? Siedział jak przyklejony przed telewizorem, gdzie leciał jego ukochany mecz.

„Tomek! Nic nie zdążę! Zajmij się dzieckiem!” – krzyknęła Kasia, podnosząc głos. W tym samym momencie z pokoju rozległ się jego euforiczny okrzyk:

„GOOOOL!!!”

Na ten krzyk Jaś rozpłakał się jeszcze głośniej.

Kasia znów podbiegła do synka, przycisnęła go do piersi. Nie czuła już zmęczenia – w środku gotowało się wszystko. Wróciła do kuchni, usiadła przy stole, zamknęła oczy. Podeszła do męża.

„Tomek, proszę. Zabierz Jasia na spacer. Muszę skończyć w kuchni, a po prostu złapać oddech…”

„Co, nie widzisz? Jestem zajęty!” – odparł, choćby nie odrywając wzroku od ekranu.

„Wiesz co? Mam dość” – powiedziała zimno. – „Ciesz się swoją wolnością, Tomku. Wychodzę. Do mamy.”

Spakowała rzeczy, zabrała dziecko. Pomógł sąsiad – akurat wychodził z klatki. Po godzinie Kasia stała przed drzwiami rodzinnego domu.

„Mamo, zostaniemy z Jasiem u ciebie. Na trochę.” – Głos jej drżał, ale w oczach była determinacja.

„Zostańcie, jak długo potrzebujecie” – odparła matka. – „Pokłóciliście się?”

„Nie, po prostu jestem wykończona. Ty jesteś na urlopie – pomóż mi trochę, dobrze?”

Wieczorem zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu: „Tomek”.

„Kasia, gdzie poszłaś?” – zapytał z dezorientacją.

„Powiedziałam ci wszystko przed wyjściem. Czy może piłka była ważniejsza?”

„Nic nie słyszałem…” – zamruczał.

„I właśnie w tym problem – ty nic nie słyszysz. Mnie. Naszego syna. Tylko siebie i piłkę na boisku.”

„Znowu się zaczyna” – burknął i się rozłączył.

Po godzinie – nowy telefon:

„A gdzie obiad? Dlaczego nic nie ugotowałaś?”

„A dlaczego ty mi nie pomagałeś? Nie zdążyłam. Wiesz dlaczego? Bo wszystko spada na mnie.”

„To kiedy wracasz?”

„Nie wiem. Może za miesiąc. Może za dwa.”

„To po co w ogóle wychodziłaś za mąż, skoro nie potrafisz się od mamy oderwać?!”

„Po co?” – jej głos stał się ostry. – „Żeby gotować ci, sprzątać, prać i słuchać o twojej piłce?! Całe dzieciństwo o tym marzyłam! Prawdziwa bajka!”

„A chcesz, żebym się 'babą’ stał? Tego się nie doczekasz! Wolę się rozwieść, niż być pod pantoflem!”

„Wiesz co? Rozwód niech będzie.” – Rozłączyła się.

Matka, siedząca w sąsiednim pokoju, podeszła:

„Jednak się pokłóciliście?”

„Mamo… ja nie jestem służącą. Mam nieprzespane noce. Nie proszę wiele – tylko o pomoc. A on krzyczy: 'Rozwód!’ Niech sobie leci.”

„Kasia, nie działaj pod wpływem emocji. Tak, on nie ma racji. Ale ojciec też jest dziecku potrzebny. Może nie wszystko stracone.”

Minął tydzień. Telefon.

„Kasia, tęsknię… Przyjedź” – głos męża brzmiał żałośnie.

„Dopiero zaczęłam dochodzić do siebie. Dzięki mamie.”

„Czyli nie wracasz?” – ton stał się nagle ostry.

„Wrócę. jeżeli mi pomożesz. Nie proszę, żebyś wstawał w nocy. Ale w weekendy – proszę. Jesteś ojcem.”

„Marzysz! Ja jestem mężczyzną, a nie niańką! Kobiece sprawy – niech kobiety się tym zajmują!”

Minął miesiąc. Jaś w końcu zaczął spać w nocy. Kasia wreszcie odetchnęła. W sobotę podeszła do matki:

„Mamo, pojadę do Tomka. Spróbuję się pogodzić. Później razem po Jasia przyjedziemy.”

„Dawno powinnWróciła do domu, ale już nie z nadzieją, a po to, by zabrać swoje rzeczy i zacząć nowe życie – tym razem tylko dla siebie i Jasia.

Idź do oryginalnego materiału