Czy uważasz, iż normalne jest, gdy dziecko finansowo wspiera swoich rodziców? Nie chodzi o schorowanych seniorów, którzy ledwo wiążą koniec z końcem na emeryturze, ani o osoby z niepełnosprawnościami, które potrzebują opieki. Mam na myśli zdrowych dorosłych ludzi, którzy powinni być w stanie zadbać o siebie sami. Ale jeżeli rodzice czegoś potrzebują, jak można im odmówić?
W każdej rodzinie obowiązują inne zasady, i trudno krytykować cudze wybory. Niemniej jednak są sytuacje, które wymagają rozmowy i zrozumienia. Moja historia pokazuje, jak trudno znaleźć równowagę między pomocą rodzicom a własnym życiem.
Jestem jedynaczką i od najmłodszych lat moi rodzice traktowali mnie jak oczko w głowie. Mama była nadopiekuńcza, a tata zawsze spełniał każdą moją prośbę. W dzieciństwie byłam przez nich chroniona na każdym kroku. Czasem aż do przesady – mama potrafiła kłócić się z nauczycielami o moje oceny, a tata wybuchał gniewem, gdy ktoś mnie skrzywdził.
Z drugiej strony, rodzice zawsze mnie wspierali. Finansowali moje zainteresowania i nigdy nie robili wyrzutów, choćby jeżeli gwałtownie rezygnowałam z zajęć. Byłam wdzięczna, iż dali mi tyle możliwości i powtarzali, iż zawsze mogę na nich liczyć.
Dziś mam 28 lat. Wynajmuję mieszkanie, pracuję jako menedżerka w biurze, mam kota i ledwo starcza mi na podstawowe potrzeby. Odkładanie na własne mieszkanie? choćby o tym nie marzę. A moi rodzice postanowili wywrócić swoje życie – i moje – do góry nogami. Sprzedali mieszkanie w mieście i kupili dom na wsi, który wymaga gruntownego remontu. Pieniędzy na wykończenie zabrakło.
Poprosili mnie o pomoc, przypominając, ile dla mnie zrobili przez całe życie. Przez ostatnie siedem miesięcy oddaję im połowę swojej pensji, żeby opłacić materiały budowlane i ekipę remontową. Sama ledwo wiążę koniec z końcem. Kupuję tylko to, co niezbędne – dla siebie i kota. Nie mam już siły ani środków, by cieszyć się życiem jak inne kobiety w moim wieku.
Wiem, ile zawdzięczam rodzicom, i jestem im za to wdzięczna. Ale ich decyzja o przeprowadzce na wieś i inwestycji w remont stała się moim koszmarem. Czuję, iż tracę swoje życie, podporządkowując je ich „marzeniom”. Każdego dnia coraz trudniej mi to znosić.
Zastanawiam się, czy mam prawo powiedzieć rodzicom, iż już nie mogę im pomagać. Czy to sprawi, iż będę złą córką? Czy może powinnam dalej rezygnować z własnych marzeń, by wspierać ich plany? Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji i zna sposób na rozwiązanie tego problemu. Czekam na Wasze rady i opinie.