Już nie gotuję dla wszystkich! Moje zdrowie i czas są ważniejsze!

twojacena.pl 3 tygodni temu

Nie będę już gotować dla wszystkich! Tylko dla siebie i Ani. A to dlaczego? oburzył się Miłosz. Bo w naszej rodzinie, jak zrozumiałam, każdy jest sam dla siebie. No to żyjcie tak!
Mamo, gdzie moje śniadanie? Wika wpadła do sypialni bez pukania. Spóźnię się do szkoły!
Nina spróbowała wstać, ale w głowie zakręciło się jej od gorączki. Termometr pokazywał trzydzieści osiem i siedem. Gardło paliło ogniem, w piersiach coś rzęziło.
Wika, jestem chora Weź coś z lodówki.
Tam nic nie ma! Tylko jogurty dla malutkiej! Córka stała w drzwiach, założywszy ręce na piersi. Zawsze myślisz tylko o niej!
Z pokoju dziecięcego dobiegł płacz. Ania się obudziła. Nina zmusiła się, by wstać. Nogi się pod nią uginały, przed oczami wirowały czarne plamy.
Nino, gdzie moja koszula? Miłosz wychylił się z łazienki. Ta niebieska w paski?
W szafie powinna być
Nie ma! Prasowałaś ją wczoraj?
Nina przycisnęła się do ściany. Wczoraj cały dzień spędziła z gorączką, próbując zająć się młodszą córką.
Nie, nie zdążyłam.
Kurde! Mam zebranie! mąż zatrzasnął drzwi do łazienki z irytacją.
Ania płakała coraz głośniej. Nina powłóczyła się do pokoju dziecięcego, wzięła córeczkę na ręce. Dziewczynka wtuliła się w nią, łkając.
Mamo! krzyk Wiki z kuchni. Tu nie ma absolutnie nic! choćby chleba!
Pieniądze leżą na stole, kup coś po drodze.
Nie będę wstępować do sklepu! Mam sprawdzian! I tak w ogóle, to twój obowiązek karmić rodzinę!
Nina w milczeniu podeszła do kuchni, niosąc Anię na rękach. Wyjęła z zamrażarki kotlety, postawiła patelnię na kuchence.
I ugotuj makaron! rozkazała Wika, wpatrzona w telefon.
Gdy śniadanie się gotowało, Miłosz wyszedł z sypialni w pogniecionej koszuli.
Musiałem założyć tę. Wyglądam jak menel. Dziękuję ci!
Nina milczała. Mówienie bolało, a i tak nie miała już siły na tłumaczenia.
U Weronki dziś urodziny oznajmiła Wika, nakładając sobie makaron. Po szkole idę do niej. Wrócę późno.
Wika, jest mi naprawdę źle. Może zostaniesz w domu? Pomogłabyś z siostrą?
Jasne, zaraz! Czekałam pół roku na tę imprezę! I w ogóle, nie prosiłam o siostrę! To wasz problem!
Córka chwyciła plecak i wybiegła z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Miłosz dojadał śniadanie, przeglądając w telefonie wiadomości.
Miłoszu, może wrócisz dziś wcześniej? Naprawdę źle się czuję.
Nie mogę. Po pracy mamy firmowego grilla. Obowiązki, sama rozumiesz.
Ale ja jestem chora
No to weź coś. Paracetamol czy coś. Nie leżysz przecież. Jakoś sobie poradź.
Cmoknął ją w skroń gorącą, wilgotną od potu i wyszedł.
Nina została sama z trzyletnią córeczką. Ania domagała się uwagi, jedzenia, zabawy. Nina robiła wszystko automatycznie, czując, jak siły ją opuszczają.
Na obiad gorączka wzrosła do trzydziestu dziewięciu. Nina jakoś nakarmiła dziecko, położyła je spać i zwaliła się na kanapę. W głowie dudniło, serce waliło.
Telefon zadzwonił. Wiadomość od Wiki: *Mamo, daj mi pieniądze na prezent dla Weronki. Na już!*
Nina nie odpowiedziała. Nie miała choćby siły podnieść telefonu.
Wieczorem pierwszy wrócił Miłosz. Podpity, wesoły, z reklamówką ze sklepu.
Kupiłem piwo i chipsy! Dziś mecz! rzucił się na kanapę, włączając telewizor.
Miłoszu, nakarm Anię, proszę. Nie mogę wstać.
Co, naprawdę tak źle? w końcu spojrzał na żonę. Dlaczego taka czerwona?
Wysoka gorączka. Cały dzień
No to wezwij pogotowie, jeżeli tak źle. A gdzie Anka?
W łóżeczku. Zaraz się obudzi.
Dobra, nakarmię. Tylko niech się najpierw obudzi.
Córeczka obudziła się po pół godzinie. Płakała, wołała mamy. Miłosz niechętnie oderwał się od telewizora, wziął ją na ręce.
Czego się drzesz? Chodź do taty!
Ale malucha wyrywała się do mamy, płacząc jeszcze głośniej. Miłosz się zagubił.
Nino, ona chce do ciebie!
Daj jej ciastko z szafki. I sok.
Gdzie? Nie znajdę!
Musiała wstać. Świat zakołysał się, ledwie zdążyła złapać się ściany. Nina wyjęła ciastko, nalała sok do kubka. Ania trochę się uspokoiła.
Wika wróciła po północy. Nina nie spała gorączka nie dawała zasnąć.
Dlaczego nie odpowiedziałaś na wiadomość? od progu zaczęła córka. Musiałam pożyczyć pieniądze od mamy Weronki! Wstyd!
Wika, cały dzień miałam prawie czterdzieści
I co? Telefonu nie mogłaś wziąć? Dwie sekundy!
Następnego ranka Nina obudziła się, gdy Miłosz potrząsnął ją za ramię.
Nino, wstawaj! Muszę iść do pracy, a Anka się drze!
Gorączka spadła, ale słabość została. Nina wstała, wzięła córeczkę, zaczęła ją ubierać.
A śniadanie? spytał mąż.
Zrób sobie sam. Ja Anię do przedszkola odprowadzę.
Sam? Przecież nie umiem! I nie mam czasu!
Nauczysz się.
Coś w jej głosie zmusiło Miłosza do milczenia. Zamruczał coś pod nosem i poszedł do kuchni.
Gdy Nina wróciła z przedszkola, w domu był bałagan. Brudne naczynia, porozrzucane rzeczy, pogniecione łóżko. Zwykle od razu zabierała się za sprzątanie. Ale nie dziś.
Wzięła prysznic, wypiła herbatę i położyła się spać.
Wieczorem rodzina zebrała się przy kolacji. A raczej przy pustym stole.
Mamo, co na kolację? spytała Wika.
Nie wiem. Co ugotujesz, to będzie.
Co? córka otworzyła szeroko oczy.
Właśnie tak. Nie gotuję już dla wszystkich. Tylko dla

Idź do oryginalnego materiału