„Mam już dość gotowania dla wszystkich! Tylko dla siebie i dla Ani.” „Co to ma znaczyć?” oburzył się Krzysztof. „Bo w naszej rodzinie, jak już się zorientowałam, każdy dba tylko o siebie. No to żyjcie tak!”
„Mamo, gdzie moje śniadanie?” Wiola wpadła do sypialni bez pukania. „Spóźnię się do szkoły!”
Ewa próbowała wstać, ale zakręciło jej się w głowie. Termometr pokazywał trzydzieści osiem i siedem. Gardło paliło ogniem, w piersiach coś chrzęściło.
„Wiolu, jestem chora Weź coś z lodówki.”
„Tam nic nie ma! Tylko jogurty dla malutkiej!” Córka stała w drzwiach ze skrzyżowanymi ramionami. „Zawsze myślisz tylko o niej!”
Z pokoju dziecięcego dobiegł płacz. Ania się obudziła. Ewa zmusiła się, by wstać. Nogi się pod nią uginały, przed oczami wirowały kółka.
„Ewo, gdzie moja koszula?” Krzysztof wychylił się z łazienki. „Ta w niebieskie paski?”
„W szafie powinna być”
„Nie ma! Prasowałaś ją wczoraj?”
Ewa przytuliła się do ściany. Wczoraj cały dzień miała gorączkę, próbując zająć się młodszą córką.
„Nie, nie zdążyłam.”
„Kurde! Mam spotkanie!” mąż zirytowany trzasnął drzwiami od łazienki.
Ania płakała coraz głośniej. Ewa powłóczyła nogami do pokoju dziecięcego, wzięła córeczkę na ręce. Dziewczynka przytuliła się do niej, łkając.
„Mamo!” krzyk Wioli z kuchni. „Tu nie ma absolutnie nic! choćby chleba!”
„Pieniądze leżą na stole, kup sobie coś po drodze.”
„Nie będę wstępować do sklepu! Mam kartkówkę! I w ogóle, to twój obowiązek gotować dla rodziny!”
Ewa w milczeniu poszła do kuchni, trzymając Anię na rękach. Wyjęła z zamrażarki kotlety, postawiła patelnię na kuchence.
„I ugotuj makaron!” rozkazała Wiola, wpatrzona w telefon.
Kiedy śniadanie było gotowe, Krzysztof wyszedł z sypialni w pogniecionej koszuli.
„Musiałem założyć tę. Wyglądam jak włóczęga. Dzięki ci!”
Ewa milczała. Mówienie bolało, a i sił na tłumaczenia już nie miała.
„U Kasi dzisiaj urodziny” poinformowała Wiola, nakładając sobie makaron. „Po szkole idę do niej. Wrócę późno.”
„Wiolu, jestem bardzo chora. Może zostaniesz w domu? Pomóż mi z siostrą?”
„Ta, jasne! Cały rok czekałam na tę imprezę! I w ogóle, nie prosiłam o siostrę! To wasz problem!”
Córka złapała torbę i wybiegła z mieszkania, trzasnąwszy drzwiami.
Krzysztof dojadał śniadanie, przeglądając wiadomości w telefonie.
„Krzysiek, może dzisiaj wrócisz wcześniej? Naprawdę źle się czuję.”
„Nie mogę. Mamy po pracy spotkanie integracyjne. Obowiązki, sama rozumiesz.”
„Ale jestem chora”
„No to weź coś. Paracetamol czy coś. Nie jesteś leżąca. Jakoś sobie poradź.”
Cmoknął ją w czoło gorące, wilgotne od potu i wyszedł.
Ewa została sama z trzyletnią córeczką. Ania domagała się uwagi, jedzenia, zabawy. Ewa automatycznie robiła wszystko, co trzeba, czując, jak siły ją opuszczają.
Na obiad gorączka wzrosła do trzydziestu dziewięciu. Ewa jakoś nakarmiła dziecko, położyła je spać i zwaliła się na kanapę. W głowie jej dudniło, serce łomotało.
Telefon zadzwonił. Wiadomość od Wioli: „Mamo, daj pieniądze na prezent dla Kasi. Pilnie!”
Ewa nie odpowiedziała. Nie miała siły choćby podnieść telefonu.
Wieczorem pierwszy wrócił Krzysztof. Podpity, wesoły, z reklamówką ze sklepu.
„Kupiłem piwo i chipsy! Dzisiaj mecz!” rzucił się na kanapę, włączając telewizor.
„Krzysiek, nakarm Anię, proszę. Nie mogę wstać.”
„Co, tak źle?” w końcu spojrzał na żonę. „Czemu taka czerwona?”
„Wysoka gorączka. Cały dzień”
„No to wezwij pogotowie, jeżeli tak źle. A gdzie Anka?”
„W łóżeczku. Zaraz się obudzi.”
„Dobra, nakarmię. Tylko niech się najpierw obudzi.”
Córeczka obudziła się po pół godzinie. Płakała, wołała mamy. Krzysztof niechętnie oderwał się od telewizora, wziął dziecko na ręce.
„Czego się drzesz? Chodź do taty!”
Ale malucha wyrywała się do mamy, płacząc jeszcze głośniej. Krzysztof się zagubił.
„Ewo, ona chce do ciebie!”
„Daj jej ciastko z szafki. I sok.”
„Gdzie? Nie mogę znaleźć!”
Musiała wstać. Świat zakołysał się, ledwie zdążyła złapać się ściany. Ewa wyjęła ciastko, nalała sok do kubka. Ania trochę się uspokoiła.
Wiola wróciła po północy. Ewa nie spała gorączka nie dawała zasnąć.
„Czemu nie odpowiedziałaś na wiadomość?” zaczęła córka od progu. „Musiałam pożyczyć pieniądze od mamy Kasi! Wstyd!”
„Wiolu, cały dzień miałam prawie czterdzieści”
„I co? Telefonu nie mogłaś wziąć? Dwie sekundy!”
Następnego ranka Ewa obudziła się, gdy Krzysztof potrząsnął ją za ramię.
„Ewo, wstawaj! Muszę iść do pracy, a Anka się drze!”
Gorączka spadła, ale słabość pozostała. Ewa wstała, wzięła córeczkę, zaczęła ją ubierać.
„A śniadanie?














