Już minęły trzy miesiące, a córka do mnie nie przychodzi, nie dzwoni i nie odbiera telefonu, kiedy próbuję się z nią skontaktować. A wszystko przez to, iż chcę przekazać swoje mieszkanie wnuczce, córce mojego syna. Mam jeszcze dom na wsi i mówię do Anny: – Córeczko, przecież dom będzie dla ciebie! Ale ona choćby nie chce o tym słyszeć

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego, kiedy rodzice zaczynają się starzeć, dzieci interesują tylko spadek? Natychmiast zaczynają kalkulować, kto, co, komu i ile przekaże. Gdy byłam młodą kobietą, nie zwracałam na to uwagi. A teraz, mając 77 lat, widzę to na własnej skórze.

Mam dwoje dzieci: starszego syna, który ma 46 lat, i córkę – 40 lat. Mój mąż odszedł pięć lat temu. W naszej rodzinie wszystko układało się dobrze, wychowywaliśmy dzieci w miłości i szacunku. Mój syn pracuje w sąsiednim powiecie, ma dobrą pracę i niezłą pensję. Tam też mieszka ze swoją rodziną, powoli się urządzają.

Córka Anna mieszka niedaleko mnie. Jej życie nie było łatwe. Dwa razy wyszła za mąż i oba małżeństwa zakończyły się niepowodzeniem. Ma problemy z pracą, a teraz jest samotną matką.

Ponieważ jestem wdową, a córka mieszka blisko, często mnie odwiedzała. Razem rozmawiałyśmy, chodziłyśmy na rynek po zakupy, niemal zawsze po jej ostatnim rozwodzie spędzałyśmy razem Nowy Rok, ufałyśmy sobie nawzajem. Anna nigdy niczego przede mną nie ukrywała, byłyśmy jak siostry.

Nigdy jej nie krzywdziłam. Często zajmowałam się jej synem, zabierałam go na weekendy, żeby mogła odpocząć. Z mojej emerytury od czasu do czasu dawałam jej jakieś pieniądze. Wszystko układało się między nami dobrze, aż do pewnego dnia, kiedy wszystko się zmieniło.

Pewnego wieczoru zadzwonił do mnie mój syn Stefan i powiedział, iż niedługo znów zostanę babcią – będą mieli córeczkę. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość.

Następnego dnia zadzwoniłam do Anny i poprosiłam, żeby poszła ze mną na rynek i pomogła mi wybrać jakieś rzeczy dla wnuczki. Zauważyłam jednak, iż córka była bardzo niezadowolona i powiedziała, iż nie ma na to czasu. Kilka razy odpowiedziała mi bardzo ostro, po czym odłożyła telefon.

Kiedy postanowiłam zapisać swoje mieszkanie wnuczce, córce syna, Anna w jakiś sposób się o tym dowiedziała. Jeszcze tego samego wieczoru przyszła do mnie z pretensjami, twierdząc, iż wszystko robię dla syna, a ona jest całkiem sama i wcale jej nie pomagam.

Zaczęłam uspokajać Annę, powiedziałam, iż mam jeszcze ładny dom na wsi i planuję go jej zostawić. Przypomniałam, iż jej brat ma trójkę dzieci i jemu jest ciężko. Ale córka nie chciała mnie choćby słuchać.

Od tamtej pory minęły trzy miesiące, a córka nie przyszła ani razu, nie dzwoniła. Kiedy próbuję się z nią skontaktować, nie odbiera telefonu. Wygląda na to, iż przychodziła do mnie tylko ze względu na mieszkanie. Czy to jest szczera miłość i wsparcie? Teraz nie wiem, jak postąpić adekwatnie i czy mogę uznać uczucia mojej córki za szczere.

Idź do oryginalnego materiału