Jola zrezygnowała z walki: utracona miłość czy tylko chwilowy kryzys?

newsempire24.com 7 godzin temu

Postanowiła nie zwlekać dłużej: stracona miłość czy tylko chwilowe trudności?
Małgorzata nie mogła już tego znieść. Nie rozumiała, dlaczego Krzysztof stał się taki obojętny może przestał ją kochać? Dzisiaj znów wrócił późno w nocy i położył się spać w salonie.

Rano, podczas śniadania, Małgosia usiadła naprzeciw niego.
Krzysztof, możesz mi powiedzieć, co się dzieje?
Co nie tak?
Pił kawę, unikając jej wzroku.
Od kiedy urodzili się chłopcy, bardzo się zmieniłeś.
Nie zauważyłem.
Krzysztof, żyjemy jak sąsiedzi od dwóch lat, czy to dla ciebie normalne?
Słuchaj, czego chcesz? W domu wszędzie porozrzucane zabawki, śmierdzi mlekiem, dzieci wrzeszczą Myślisz, iż to komukolwiek się podoba?
Przecież to twoi synowie!

Wstał gwałtownie i zaczął nerwowo chodzić po kuchni.
Normalne żony rodzą jedno dziecko, żeby spokojnie bawiło się w kącie i nie przeszkadzało. A ty od razu dwoje! Moja matka mówiła, ale nie słuchałem takie jak ty tylko się rozmnażają!
Taka jak ja? Jaka to ja jestem, Krzysztof?
Bez celu w życiu.
Przecież to ty kazałeś mi rzucić studia, żebym poświęciła się rodzinie!

Małgorzata opadła na krzesło. Po chwili milczenia dodała cicho:
Myślę, iż powinniśmy się rozwieść.
Zastanowił się i odpowiedział:
Zgoda. Tylko umówmy się alimentów nie będziesz żądać. Sam ci dam trochę pieniędzy.
Odwrócił się i wyszedł. Chciała wybuchnąć płaczem, ale nagle z pokoju dzieci dobiegł hałas. Bliźniacy obudzili się i domagali się uwagi.

Minął tydzień. Spakowała rzeczy, wzięła chłopców i wyprowadziła się do malutkiego mieszkania w bloku, które odziedziczyła po babci.

Sąsiedzi byli nowi, więc postanowiła się z nimi zapoznać. Z jednej strony mieszkał ponury, jeszcze nie stary mężczyzna, z drugiej energiczna sześćdziesięciolatka. Najpierw zapukała do drzwi mężczyzny:
Dzień dobry! Jestem nową sąsiadką, przyniosłam ciasto, może na herbatę?
Starała się uśmiechać. Mężczyzna obrzucił ją wzrokiem, mruknął:
Słodyczy nie jem i zatrzasnął drzwi przed nosem.

Wzruszyła ramionami i poszła do Zofii Kowalskiej. Ta zgodziła się przyjść, ale tylko po to, by wygłosić przemowę:
Słuchaj, lubię odpoczywać w dzień, bo wieczorem oglądam seriale. Mam nadzieję, iż twoje dzieci nie będą hałasować. Proszę, nie pozwalaj im biegać po korytarzu, niech niczego nie dotykają i nie brudzą!

Mówiła długo, a Małgorzata z ciężkim sercem myślała, iż nie czeka ją tu słodki nowy początek.

Zapisała chłopców do przedszkola, a sama zatrudniła się tam jako pomoc wychowawcza. To było wygodne pracowała do godziny, w której trzeba było odebrać Adasia i Tomka. Płacili niewiele, ale przecież Krzysztof obiecał pomóc.

Pierwsze trzy miesiące po rozwodzie rzeczywiście czasem przynosił trochę pieniędzy. Ale potem przestał. Już od dwóch miesięcy nie mogła zapłacić rachunków.

Relacje z Zofią Kowalską pogarszały się z dnia na dzień. Pewnego wieczoru, gdy karmiła chłopców w kuchni, weszła sąsiadka w atłasowym szlafroku.
Kochanie, mam nadzieję, iż rozwiązaliście swoje problemy finansowe? Nie chciałabym zostać bez prądu przez was.
Westchnęła:
Jeszcze nie. Jutro jadę do byłego męża, chyba zupełnie zapomniał o dzieciach.

Zofia podeszła do stołu.
Wciąż karmisz ich makaronem Wiesz, iż jesteś złą matką?
Jestem dobr

Idź do oryginalnego materiału