Jis Gyvens Su Mumis…: Tajemnica, Która Zmieni Twoje Życie

newsempire24.com 1 dzień temu

Dzwonek do drzwi uparcie oznajmił, iż ktoś przyszedł. Lidia zdjęła fartuch, otarła ręce i poszła otworzyć. Na progu stała córka z młodym chłopakiem. Matka wpuściła ich do mieszkania.

“Cześć, mamo” córka pocałowała ją w policzek. “Poznaj, to Marek, będzie z nami mieszkał.”

“Dzień dobry” powiedział chłopak.

“A to moja mama, ciocia Lidia.”

“Lidka” poprawiła córkę.

“Mamo, co mamy na kolację?”

“Grochówkę i parówki.”

“Nie jem grochówki” odparł chłopak, zdjął buty i poszedł do pokoju.

“No, mamo, Marek nie je grochówki” córka szeroko otworzyła oczy.

Chłopak rozsiadł się na kanapie, rzucając plecak na podłogę.

“To adekwatnie mój pokój” powiedziała Lidia.

“Marek, chodź, pokażę ci, gdzie będziemy mieszkać” zawołała Kinga.

“Ale mi się tu podoba” mruknął, wstając z kanapy.

“Mamo, może wymyślisz, co Marek ma zjeść?”

“Nie wiem, mamy jeszcze pół paczki parówek” wzruszyła ramionami Lidia.

“Starczy z musztardą, keczupem i chlebem” odparł.

“Dobrze” tylko tyle zdążyła odpowiedzieć Lidia, idąc do kuchni. “Wcześniej przynosiła koty i psy, a teraz przyprowadziła to, jeszcze go wykarm.”

Nalała sobie grochówki, wrzuciła dwie parówki na patelnię, sięgnęła po miskę z surówką i z przyjemnością zabrała się za jedzenie.

“Mamo, co tu jesz sama?” do kuchni weszła córka.

“Wróciłam z pracy i jestem głodna” odpowiedziała Lidia, przeżuwając parówkę. “Kto chce jeść, niech sam sobie nakłada albo gotuje. I jeszcze jedno dlaczego Marek ma z nami mieszkać?”

“Jak to dlaczego, to mój mąż.”

Lidia omal nie zakrztusiła się.

“Mąż?”

“Tak. Jestem dorosła i sama decyduję, czy wychodzić za mąż. Mam już dziewiętnaście lat.”

“Nawet mnie nie zaprosiliście na ślub.”

“Nie było ślubu, tylko urząd. Skoro jesteśmy małżeństwem, będziemy mieszkać razem” odparła Kinga, patrząc na przeżuwającą matkę.

“No to gratuluję. Dlaczego bez ślubu?”

“Jak masz pieniądze na wesele, to nam je daj, znajdziemy sposób, żeby je wydać.”

“Rozumiem” Lidia wróciła do jedzenia. “A dlaczego akurat u nas?”

“Bo oni mieszkają w kawalerce we czwórkę.”

“To nie pomyśleliście o wynajmie?”

“Po co wynajmować, skoro mam swój pokój?” zdziwiła się córka.

“Rozumiem.”

“To dasz nam coś zjeść?”

“Kinga, garnek z grochówką stoi na kuchni, parówki na patelni. Jak mało, to w lodówce jeszcze pół paczki. Bierzcie, nakładajcie i jedzcie.”

“Mamo, ty nie rozumiesz, masz teraz ZIĘCIA” podkreśliła ostatnie słowo Kinga.

“I co? Mam teraz zatańczyć krakowiaka? Kinga, wracam z pracy, jestem zmęczona, oszczędźmy sobie tych rytuałów. Ręce i nogi macie, radźcie sobie sami.”

“Dlatego jesteś sama!”

Kinga wściekle spojrzała na matkę i wyszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Lidia zjadła, pozmywała naczynia, przetarła stół i poszła na siłownię. Była niezależną kobietą, spędzającą kilka wieczorów w tygodniu na basenie i fitnessie.

Około 22 wróciła do domu. Spodziewając się gorącej herbaty, w kuchni zastała totalny bałagan ktoś chyba próbował gotować. Pokrywka od garnka z grochówką gdzieś zniknęła, więc zupa wyschła i popękała. Pudełko po parówkach leżało na stole, obok kawałek chleba bez opakowania. Patelnia była przypalona, a jej powierzchnia zdradzała ślady eksperymentów. Zlew pełen naczyń, na podłodze plama po słodkim napoju. W mieszkaniu śmierdziało papierosami.

“Oho, coś nowego. Kinga nigdy by sobie na to nie pozwoliła.”

Lidia otworzyła drzwi do pokoju córki. Młodzi pili wino i palili.

“Kinga, idź i posprzątaj w kuchni. Jutro kupisz nową patelnię” powiedziała matka i wyszła do swojego pokoju, nie zamykając drzwi.

Kinga zerwała się i pobiegła za nią.

“A dlaczego my mamy sprzątać? I skąd wezmę pieniądze na patelnię, nie pracuję, studiuję. Żal ci garnków?”

“Kinga, znasz zasady tego domu: zjadłeś posprzątaj, zepsułeś kup nowe. Każdy odpowiada za siebie. I tak, żal mi patelni, kosztuje, a teraz jest do wyrzucenia.”

“Po prostu nie chcesz, żebyśmy tu mieszkali” wrzasnęła córka.

“Nie” spokojnie odparła Lidia.

Nie miała ochoty na kłótnię z córką, a jeszcze nigdy wcześniej czegoś takiego u niej nie widziała.

“Ale to też mój dom.”

“Nie, mieszkanie jest tylko moje. Ja na nie zarobiłam. Ty jesteś tylko zameldowana. Nie rozwiążecie swoich problemów moim kosztem. jeżeli chcecie tu mieszkać, trzymajcie się zasad” spokojnie wyjaśniła Lidia.

“Całe życie żyję według twoich zasad. Wyszłam za mąż i teraz nie możesz mi mówić, co mam robić” zaszlochała Kinga. “W ogóle, ty już żyłaś, powinniście nam odstąpić mieszkanie.”

“Odstąpię wam cały korytarz na klatce, jeszcze miejsce na ławce. Tak, moja droga, wyszłaś za mąż? Mnie nie słuchasz. Śpisz tu sama albo z mężem, ale gdzie indziej. On tu nie zostanie” stanowczo powiedziała Lidia.

“Niech to mieszkanie spłonie! Marku, wychodzimy” wrzasnęła Kinga i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

Po pięciu minutach do pokoju Lidi wtargnął nowy zięć.

“Tak, mamo, nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze” powiedział, zataczając się od alkoholu. “My z Kingą nigdzie nie idziemy. Jak będziesz grzeczna, to choćby będziemy się cicho kochać w nocy.”

“Jacy to rodzice” oburzyła się Lidia. “Rodzice zostali w domu, to tam idź, i żony nie zapomnij zabrać.”

“Tak, ja ci zaraz” chłopak podniósł pięść przed twarz matki.

“No, zaraz.”

Lidia mocno złapała go

Idź do oryginalnego materiału