Spontaniczne decyzje mają to do siebie, iż potrafią zaprowadzić do niesamowitych miejsc. Tak było w przypadku Jeziora Emosson, do którego wybraliśmy się w drodze z Chatel do Chamonix. Najkrótsza trasa wyznaczona przez nawigację prowadziła przez teren Szwajcarii i przebiegała blisko wspomnianego akwenu. Szybki rzut oka na mapę sprawił, iż zapragnęliśmy Jezioro Emosson odwiedzić. I gwałtownie się okazało, iż był to strzał w dziesiątkę. Zresztą, przekonajcie się sami!
Jezioro Emosson – historia z koleją w tle
Jezioro Emosson (Lac d’Emosson) to sztuczny zbiornik zlokalizowany na wysokości 1930 m n.p.m. Powstał dzięki budowie zapory wodnej mającej początkowo 78 m, a po rozbudowie dokonanej 44 lata później, mającej 180 m. Całość inwestycji była zlecona i opłacona przez szwajcarskie koleje. Budując zaporę i elektrownię wodną chcieli pokryć zapotrzebowanie na energię dla kursujących po kraju pociągów. Jezioro Emosson może pomieścić 227 milionów mł wody.
Dostać się do niego można na kilka sposobów:
- pieszo, szlakiem np. z okolic budynku elektrowni w Le Châtelard.
- samochodem – asfaltową szosą, która wspina się na parking położony tuż powyżej łuku tamy.
- rowerem – asfaltowa droga jest bardzo popularna wśród kolarzy szosowych, w szczególności, iż wycieczkę można zakończyć dużo wyżej, niż na wspomnianym parkingu.
- najstromszą na świecie dwuwagonową kolejką linowo-terenową (87% nachylenia) – Barberine Railway, następnie koleją widokową Emosson, by ostatnią część podróży zrealizować kolejką linowo-terenową Minifunic.
Lac du Vieux Emosson
W okolicy tej znaleźć można jeszcze jedno, sztuczne jezioro. Lac du Vieux Emosson, bo o nim mowa, znajduje się powyżej swojego większego kolegi, na wysokości 2205 m n.p.m. Ono również powstało w wyniku budowy zapory. Jednak inwestycja ta jest nieco nowsza. Pierwsza tama powstała w 1955 roku, natomiast w 2014 podwyższono ją o 21,5 m, co sprawiło, iż pojemność jeziora została podwojona i wynosi ok. 25 mln mł. Do tamy wiedzie asfaltowa, wąska droga, przebiegająca przez wykuty w skale tunel. Jest ona udostępniona pieszym i rowerzystom oraz pracownikom schroniska (La cabane du Vieux Emosson), którzy mogą dojeżdżać tam samochodami.
Nasza wycieczka do Emosson
W dniu, kiedy planowaliśmy odwiedzić okolice Jeziora Emosson pogoda w Alpach była mocno dynamiczna. Generalnie jadąc przez Szwajcarię jedynie w niższych partiach gór mogliśmy się cieszyć widokami. Im wyżej, tym mocniej otaczała nas gęsta warstwa chmur. Liczyliśmy jednak, iż internetowe kamery nie kłamały i pokazywany z nich obraz na Jezioro Emosson był aktualny. Bowiem na ujęciach z nich przebijały się całkiem ładne kadry na jezioro i otaczające go góry.
Droga do Jeziora Emosson
Trasą przez Martigny i Trent dotarliśmy w okolice położonej poniżej jeziora elektrowni. To właśnie tam zaczyna się droga do Jeziora Emosson, która odbija od główniejszej szosy nr 203. Pierwsze serpentyny pokonaliśmy we mgle. Jednak gdy wyjechaliśmy ciut wyżej, nagle pojawiły się widoki, zaświeciło słońce, a my mogliśmy w końcu spojrzeć na imponujące, alpejskie szczyty. Niestety i one częściowo były przesłonięte przez chmury. Niemniej, nie mieliśmy powodów do narzekania. Do bezpłatnego parkingu powyżej tamy dojechaliśmy całkiem sprawnie. gwałtownie się przebraliśmy i ruszyliśmy w trasę.
Six Jeur (2062 m)
Z parkingu udaliśmy się do głównego punktu, w którym spotykają się docierający nad jezioro turyści. Na sporym placyku powyżej tamy znajduje się górna stacja kolei linowo-terenowej, jest też pomnik dinozaura w kasku Tour de France, knajpka czy zipline. Nieopodal znajduje się też niewielki budynek z bezpłatną toaletą.
My w pierwszej kolejności skierowaliśmy się na pobliski, niepozorny szczyt, czyli Six Jeur (2062 m n.p.m.). Z okolic knajpki można na niego wejść w jakieś 10-15 min. Po drodze mija się kapliczkę (Chapelle Notre-Dame-des-neiges de La Gueulaz). Zbudowano ją na pamiątkę XVIII-wiecznej kaplicy, która stała na środku płaskowyżu w tej chwili znajdującego się pod wodami jeziora. W jej wnętrzu podziwiać można 12 witraży prezentujących 12 górskich kwiatów. Przy wejściu znajdują się natomiast dwie tafle szkła, które zdobią górskie zwierzaki.
Jeśli chodzi o sam szczyt, to warto się na niego przespacerować, bo roztaczająca się stamtąd panorama jest niesamowita. Tego dnia z zachwytem podziwialiśmy spektakl zgotowany nam przez chmury. I choć najwyższe szczyty były przez nie zasłonięte, to i tak było magicznie. Dodatkowo mogliśmy też stamtąd spojrzeć na Jezioro Emmoson niemal jak z lotu ptaka.
Wycieczka do Lac du Vieux Emosson
Oczywiście na tym jednym, krótkim trekkingu nie mogliśmy poprzestać. Dlatego postanowiliśmy udać się do Lac du Vieux Emosson. Zdecydowaliśmy, iż do drugiego z jezior najpierw podejdziemy szlakiem pieszym, a zejdziemy asfaltową drogą. Jednak w pierwszej kolejności musieliśmy zejść do korony tamy i przejść nią na drugą stronę. Trzeba przyznać, iż zapora robi, dosłownie i w przenośni, ogromne wrażenie. Dopiero gdy się na niej stanie, można w pełni przekonać się o jej wielkości.
Po przedostaniu się na drugą stronę musieliśmy chwilę iść wzdłuż jeziora, by po pokonaniu kilkuset metrów odbić na szlak, który przez poprzecinany strumykami i wodospadami teren miał nas przeprowadzić do schroniska poniżej jeziora Lac du Vieux Emosson i tamtejszej zapory. Trasa jest widokowa i bardzo urozmaicona. Są kładki, fragmenty zabezpieczone stalowymi linami czy metalowymi stopniami. Musieliśmy w kilku miejscach przecinać spore łachy śniegu. Praktycznie aż do schroniska towarzyszyły nam słońce i lekki wietrzyk. Po dotarciu do La cabane du Vieux Emosson kupujemy jedno piwo (6,50 CHF) i spędzamy dłuższą chwilę na tarasie schroniska.
Po odpoczynku wspięliśmy się na koronę mniejszej zapory, by zerknąć na Lac du Vieux Emosson. Niestety słońce schowało się za chmurami, w efekcie cała okolica stała się odrobinę bardziej… mroczna. Później czekało nas zajście asfaltową drogą łącząca oba akweny. Jest to też bardzo widokowa trasa, którą spokojnie pokona każdy, bez względu na górskie doświadczenie czy umiejętności.
Jezioro Emosson i okolice – pozostałe atrakcje
Oczywiście w tym zakątku Szwajcarii atrakcji jest znacznie więcej niż to, co opisane zostało przez nas powyżej. Generalnie spokojnie można tu spędzić cały dzień (a nie kilka godzin, jak w naszym przypadku) lub choćby 2 dni. Oto, co jeszcze można tu porabiać:
- wybrać się do miejsca, gdzie odnaleziono ślady dinzoarua – Traces des dinosaures znajdują się powyżej Lac du Vieux Emosson.
- trekking na przełęcz Col de la Terrasse (2648 m n.p.m.) – początkowo to ona miała być naszym celem, ale z racji dużej ilości śniegu musieliśmy odpuścić, a następnie trawers przez schronisko Refuge de Loriaz.
- zjazd na zipline wzdłuż tamy.
Oczywiście tras trekkingowych jest tu bardzo dużo. jeżeli będziecie się tu wybierać, to przejrzyjcie sobie mapy.cz. Tam spokojnie znajdziecie sporo inspiracji.
Jeśli nasz materiał jest dla Was przydatny i chcielibyście nas wesprzeć, to będzie nam bardzo miło, jeżeli postawicie nam wirtualną kawę. Z góry dziękujemy!
Post Jezioro Emosson – tamy, góry, trekking pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.