Jestem mężczyzną, a nie meblem!

twojacena.pl 20 godzin temu

— Jestem mężem, nie meblem.

— Znowu kupiłeś zły chleb. Mówiłam, żeby bez pestek — Weronika rzuciła bochenek na stół, choćby nie patrząc na Jakuba.

— Był ostatni — odparł spokojnie. — O co ci chodzi? Zjadliwy jest.

— Patrykowi potem brzuch boli. Tobie łatwo mówić, nie ty podajesz mu leki w nocy i siedzisz przy nim.

Jakub na chwilę zamknął oczy i powoli wypuścił powietrze. Odstawił siatkę z zakupami pod okno i sam usiadł na stołku, jakby trzymał się z dala od rodziny. Chciał być bliżej, ale nie potrafił.

W drzwiach zadzwoniła Kinga. Wniosła ze sobą podarunki i uśmiech. W domu siostry zawsze otaczało ją wrażenie powtarzalności — te same obowiązki, ale rodzinne, ciepłe. Ciągnęło ją do tego ciepła.

— Cześć, rodzinaczo. No to jak, spokój i błogość?
— Gdyby. Jeszcze lekcje, obiad, kąpiel. I prasowanie ubrań na jutro — odparła Weronika, rozpakowując torby. — Od rana na nogach, choćby nie usiadłam.
— Kolana jeszcze nie skrzypią? — zaśmiała się Kinga, zdejmując kurtkę.

Jakub tylko skinął głową na powitanie i wyszedł do sypialni. Od dawna nie próbował wtrącać się do kobiecej rozmowy.

— Wszystko po staremu? — spytała cicho Kinga, patrząc na siostrę.
— Co masz na myśli?
— No, znowu jesteś tu sama. A Jakub w drugim pokoju, cichy jak mysz pod miotłą.

Weronika machnęła ręką, zirytowana.

— Nie zaczynaj. Po prostu mamy podział obowiązków. Ja dom i dzieci, on praca. Jak wszędzie.
— Nie o to chodzi. Jest w domu od półtorej godziny. Pogadałaś z nim choć raz przez ten czas?
— No przepraszam, nie muszę mu urządzać romantycznej kolacji codziennie. Mamy dzieci.

Kuchnia była mała. Wąski stół, krzesła z wytartymi poduszkami, obtłuczona deska do krojenia. Na ścianie wisiała lista zajęć dodatkowych i harmonogram treningów — wszystko wypisane starannym pismem Weroniki.

— Dzieci to dla ciebie koniec życia osobistego? — spytała Kinga.

Weronika wzruszyła ramionami.

— Po prostu nie chcę, żeby miały tak jak my. Pamiętasz, jak mama zostawiała nas same na pół dnia? Albo jak ojciec pił, gdy ona harowała? Nie mówiąc o tym, jaki bałagan był zawsze. Aż strach było wejść do łazienki, dopóki nie zaczęłam sprzątać.
— Pamiętam — skinęła Kinga. — Ale pamiętam też, jak leżałyśmy na podłodze i oglądałyśmy bajki. Kiedy ostatnio razem z chłopakami coś obejrzałaś?

Weronika spuściła wzrok. Odpowiedź była oczywista.

— Potrzebują angielskiego, matematyki i basenu, nie bajek.
— A Jakub? Jemu też nic nie potrzeba?

Weronika spojrzała w stronę korytarza, marszcząc brwi.

— Jest dorosły. Wytrzyma dla rodziny.

Kinga zamilkła. Tylko patrzyła na siostrę, pod której oczami leżały sine cienie, a włosy były zebrane w niedbały kok. Jej ręce przypominały wieczny silnik: otwieranie, zamykanie, mieszanie, sprzątanie.

— Kochasz go? — spytała nagle Kinga.
— Oszalałaś?! Oczywiście, iż tak! Po prostu teraz nie ma na to czasu.
— Od ponad dziesięciu lat nie ma czasu. Od kiedy urodził się Michał.

Do pokoju wszedł Patryk. W piżamie, rozczochrany, nastroszony jak wróbel.

— Mamo, Michałowi rozdarła się książka. Mówi, iż to ja! Ale nie dotykałem!
— Zaraz się tym zajmę.

Weronika natychmiast wstała i wyszła. Kinga została sama w kuchni, ale nie na długo. Po chwili pojawił się Jakub. WyglądałoJakub spojrzał przez okno na szare niebo i pomyślał, iż może od nowa nauczą się słuchać, nie tylko mówić.

Idź do oryginalnego materiału