Kiedy tylko pytasz mnie o jedzenie, lepiej nie dzwoń już do mnie! Mam ważniejsze sprawy niż rozmowy o potrawach każdego dnia, rozumiesz, mamo? Czy tak? brzmiało to w moim głosie, a telefon wciąż trzymała przy uchu. Łzy zbierały się w jej oczach, choć nie odważyły się jeszcze wypłynąć. Ból, który poczuła, gdy syn rzucił w jej twarz ostre słowa, był ogromny.
Dobrze, synku, pogadamy jutro powiedziała krótko. W tych kilku minutach cała jej przeszłość przeszła przed oczami. Widziała go małego, przytulanego do piersi, z małą, drżącą rączką, którą bawił się we włosach. Przypominała sobie pierwsze kolki w kolanach, pierwsze łzy po niepowodzeniu w szkole, ciepłe objęcia i krople potu spływające po koszuli po pierwszej wpadce egzaminacyjnej. Pamiętała też chwilę, gdy pojechali razem pociągiem, z walizką pełną marzeń, na studia w Warszawie. Była z niego niezmiernie dumna.
Po zakończeniu połączenia telefon przez cały czas leżał przy uchu. W kuchni unosił się zapach zupy jarzynowej z koperkiem, zapach, który kiedyś koił jej serce, a teraz wywoływał pustkę w piersi. Położyła telefon na stole, wzięła drewnianą łyżkę i mechanicznie mieszała. Jej wzrok przyciągnął zamglony okno, w którym migotał sąsiedni blok. Na drugim piętrze pani Czesia codziennie podlewała kwiaty. I ona ma syna w Warszawie pomyślała Helena.
Dzisiejsze łzy zamarzły w jej oczach. Michał nie był już niemowlęciem, którym była całym światem. Stał się mężczyzną, zapracowanym, stojącym na własnych nogach. Ona natomiast była już emerytką. Pracowała w dużej fabryce, była inżynierką, szanowaną. Gdy wchodziła, szklanki stawały się ciche. Teraz była starą, samotną kobietą, a największą euforią było rozmowa z synem. Kiedy na ekranie pojawiało się jego imię, serce jej rosło. Z tylu rzeczy, które chciała mu powiedzieć, zawsze wracała do jednego pytania: Michał, co dzisiaj jadłeś?.
Trzy dni minęły bez żadnego telefonu. Helena włączyła radio, nie mogła znieść ciszy. Zaparzyła herbatę i, by wypełnić pustkę, zaczęła rozmawiać z synem, jakby był pod słuchawką:
Michał, dziś słonecznie, ale wiało. Weź niebieski szalik i nie zapomnij a jeżeli zapomnisz, nic nie szkodzi, wciąż cię kocham.
Telefon zadzwonił dopiero wieczorem. Na ekranie rozbłysł jego numer.
Mamo wybacz mi. Byłem nerwowy i głupi. Szef mnie zbeształ, przyspieszyłem, pieniądze się opóźniły. Wypuściłem wszystko na niewłaściwe osoby. Na ciebie. Wiesz, co jest najgorsze, mamo? powiedział cichym głosem. Wtedy zadzwonił kurier: Gdzie zostawić paczkę?. Odpowiedział maszynowo: Pod drzwi. Po dwóch godzinach wrócił do domu, a paczka była mokra od deszczu. W środku leżał garnek, który zamówił dwa tygodnie temu. Sam się roześmiał, bo od dwóch dni nie miał czasu choćby na jedzenie.
Helena nie wiedziała, co odpowiedzieć. Usiadła na krześle.
Mamo możemy rozmawiać o pogodzie, o gołębiach, ale obiecaj, iż jeżeli znów się pogubię, powiesz mi. Nie pozwól, żebym się zgubiła.
Powiem ci, szepnęła. Ale wiesz, coś, Michału: Co jadłeś? jest moim sposobem, by dotknąć cię, gdy jesteś daleko. Żeby nie zapomnieć cię nakarmić. Tak zostaję twoją mamą, choć nie mogę już węszyć po twojej koszuli.
On milczał długo, a cisza nie była już zimna.
Jutro przyjadę, powiedział późno w nocy. Nie na święta, nie kiedy kalendarz się uwolni. Jutro.
Kiedy się starzejemy, rodzice żyją z drobnych słów, które dzieci codziennie wkładają w ich dłonie: Co jadłeś?, Jaka jest pogoda?. To nie są banały to okruszki drogi, które trzymają nas blisko. Nie przerywajcie tych mostów ciężkimi słowami. Mówcie kocham cię przez przepisy i prognozy.
I nie zapominajcie, iż gdy niecierpliwość lub duma przytłaczają:
jeżeli tylko o jedzeniu mnie pytasz, lepiej nie dzwoń już do mnie!
To rani. Bo właśnie przy jedzeniu najłatwiej powiedzieć kocham cię. A codzienne kocham cię, choćby w dwóch pytaniach, podtrzymuje całe serce.



![Jak przedłużyć świeżość masła? Proste triki, które działają naprawdę długo! [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/c42ef289-4fec-4acb-a0aa-5ddb4ea643c2-1.jpg)












