Jeśli tylko o jedzenie mnie pytasz, lepiej przestań dzwonić! Mam ważniejsze sprawy niż codzienne rozmowy o jedzeniu, zgoda mamo? Rozumiemy się?

newsempire24.com 1 tydzień temu

jeżeli pytasz mnie wyłącznie o jedzenie, lepiej już nie dzwoń! Mam ważniejsze sprawy niż codzienne gadanie o potrawach, dobrze, mamo? Rozumiemy się?

Jadwiga trzymała telefon przy uchu. Łzy migotały w jej oczach, nie odważając się wypłynąć. Tak wielki ból poczuła, gdy jej syn rzutem słów ukroił ją w sercu.

Dobrze, synku! Porozmawiamy jutro wyrzekła się kobieta, a w kolejnych chwilach całe jej dzieciństwo przeskoczyło przed oczami. Widziała go maleńkim przy jej piersi, małą, niezdarną rączką bawiącą się we włosy. Pamiętała pierwszą zadrapaną kolankę, pierwszą łzę po niepowodzeniu w szkole, ciepłe uściski i krople potu, które przemokły jej koszulę po pierwszej porażce. Przypomniała sobie moment, gdy pojechali razem pociągiem, z walizką pełną marzeń, w dniu wyjazdu na studia. Była tak dumna z niego…

Telefon wciąż dzwonił w jej dłoni, długo po zakończeniu połączenia. W domu unosił się zapach zupy warzywnej z koperkiem, który kiedyś koił, a teraz trzepotał pustką w jej piersi. Położyła słuchawkę na stole, chwyciła drewnianą łyżkę i mechanicznie mieszała. Jej wzrok zatrzymał się na zamglonym oknie, w którym mrugał bloki naprzeciwko. Na drugim piętrze podwórka pani Hela codziennie podlewała kwiaty. I ona ma syna w Warszawie pomyślała Jadwiga.

Dziś te łzy zamroziły się w jej oczach. Michał już nie był dzieckiem, dla którego była całym światem. Stał się mężczyzną, zajętym, na własnych nogach. A ona była emerytką. Pracowała w wielkim zakładzie, inżynierem, szanowaną. Drzwi milczały przy jej przejściu. Teraz była starą, samotną kobietą, której najwięcej euforii dawało rozmawianie z synem. Gdy ekran rozświetlał się jego imieniem, serce jej rosło. I choć chciała mu powiedzieć tysiąc rzeczy, zawsze wracała do jednego pytania: Michał, co dziś jadłeś?.

Trzy dni minęły bez telefonu. Jadwiga włączyła radio, nie wytrzymywała ciszy. Zaparzyła herbatę i, by wypełnić pustkę, zaczęła rozmawiać z synem szeptem, jakby był w słuchawce:

Michał, dziś słońce, ale wiatr dmucha. Weź niebieski szalik. I pamiętaj jeżeli zapomnisz, nic nie szkodzi, wciąż cię kocham.

Telefon zadzwonił dopiero wieczorem. Imię jego rozświetliło ekran.

Mamo wybacz mi. Byłem nerwowy i głupi. Szef mnie zganił, spóźniły się wypłaty, wyładowałem się na niewłaściwym człowieku. Na tobie. Wiesz, co jest najgorsze, mamo? szepnął cicho. Wtedy zadzwonił kurier i zapytał: Gdzie zostawić paczkę? Odpowiedziałam mechanicznie: przy drzwiach. Po dwóch godzinach wróciłem do domu i znalazłem mokrą kartonową paczkę. W środku była garnek, który zamówiłem dwa tygodnie temu. Śmiałem się sam, bo od dwóch dni nie miałem choćby czasu w posiłek.

Jadwiga nie wiedziała, co odpowiedzieć. Usiadła na krześle.

Mamo możemy rozmawiać o pogodzie i gołąbkach, ale obiecaj, iż jeżeli znów będę głupi, powiesz mi. Nie pozwól, żebym się zagubił.

Powiem ci wyszeptała ale wiesz, Michał, pytanie co jadłeś? to mój sposób dotykania cię, kiedy jesteś daleko. Nie zapominam, by cię nakarmić. To mój sposób bycia mamą, choćby gdy nie mogę już przeszukiwać twojej koszuli.

On milczał, a cisza nie była już zimna.

Jutro przyjadę, rzekł późno. Nie na święta, nie kiedy kalendarz się uwolni. Jutro.

Kiedy starzejemy się, rodzice żyją z drobnych słów, które dzieci codziennie wkładają w ich dłonie: Zjadłeś już? Jaka jest pogoda?. To nie są trywialności to okruszki drogi, które trzymają nas blisko. Nie rwijcie więc te mosty ciężkimi słowami. Mówcie kocham cię w przepisach i prognozach.

I pamiętaj, gdy pożera cię niecierpliwość lub duma:

jeżeli pytasz mnie tylko o jedzenie, lepiej już nie dzwoń!

To boli, bo czasem właśnie o jedzeniu mówimy kocham cię. A słowo kocham cię, wypowiedziane codziennie, choćby w dwóch pytaniach, podtrzymuje całe serce.

Idź do oryginalnego materiału