Jana wróciła ze szpitala po porodzie – a w kuchni stała druga lodówka. — „To moja i twojej mamy, nie wkładaj tam swoich rzeczy” — oświadczył mąż.

polregion.pl 6 godzin temu

Joanna wróciła ze szpitala po porodzie a w kuchni stała druga lodówka. To moja i mamy, nie wkładaj tam swoich rzeczy oznajmił jej mąż.

Pchnęła drzwi ramieniem, przyciskając do piersi zawiniątko z małym Kubą. Październikowy wiatr zdążył przemknąć pod jej płaszczem, więc teraz marzyła tylko o cieple, ciszy i spokoju.

Poród miał już za sobą, przed sobą dom. Mieszkanie odziedziczone po babci, przepisane na jej nazwisko jeszcze przed ślubem. Każdy kąt był znajomy, każda rysa na suficie przypominała przeszłość. Tu powinna czuć się bezpieczna.

Marcin wszedł pierwszy, kopnął buty na bok, a kurtkę po prostu rzucił na podłogę w przedpokoju. Joanna przestąpiła próg i zatrzymała się. Coś było nie tak. W powietrzu unosił się obcy zapach nie jej perfum, nie jej kremu do rąk. Kwiatowa woń mieszała się z czymś ostrym, nienaturalnym.

No chodź już, nie stój tak rzucił Marcin, choćby się nie odwracając.

Joanna zdjęła buty i powoli ruszyła korytarzem. W salonie panował półmrok, na kanapie leżała obca, różowa poduszka z haftem. Na stoliku do kawy stała waza z sztucznymi kwiatami na pewno nie było jej tam tydzień temu.

W kuchni usłyszała brzęk garnków. Przy kuchence stała teściowa, Halina, w fartuchu, mieszając coś w garnku. Włosy starannie ułożone, na szyi perły, na ustach szminka jakby szykowała się na przyjęcie, a nie na powrót synowej ze szpitala.

A, Joasia! Wreszcie! zawołała Halina, nie odrywając się od garnka. Pokażesz malucha? No, przynieś go tu, niech zobaczę!

Joanna instynktownie postąpiła krok do przodu ale jej wzrok zatrzymał się na czymś przy przeciwległej ścianie. Obok starej lodówki, która stała tam od lat, pojawiła się nowa lśniąca, srebrna, z naklejkami producenta i folią na uchwytach.

Skąd to się wzięło? zapytała zdezorientowana Joanna, patrząc na teściową.

Ta odwróciła się, otarła ręce w fartuch i uśmiechnęła się, jakby właśnie zrobiła coś wyjątkowego.

Kupiliśmy! Marcin poszedł ze mną, wybraliśmy porządny model, przestronny. W końcu będzie porządek w kuchni. Trzeba się dobrze odżywiać, zwłaszcza gdy w domu jest niemowlę. Na pewno to rozumiesz, prawda?

Z wami? Joanna zmarszczyła brwi. Z kim?

No ze mną, oczywiście! Halina stuknęła drewnianą łyżką. od dzisiaj mieszkam tu z wami, będę pomagać. Myślałam, iż Marcin ci powiedział.

Krew odpłynęła z twarzy Joanny. Kuba zaczęła marudzić w jej ramionach, a ona instynktownie przytuliła go mocniej.

Marcin? zawołała, odwracając się w stronę drzwi.

Mąż właśnie wchodził do kuchni, niosąc dwie torby z zakupami. Wyglądał na zmęczonego, jego wzrok był nieobecny.

Co się stało?

Twoja mama mówi, iż teraz tu mieszka?

Marcin skinął głową, jakby chodziło o to, iż skończył się chleb.

No tak. Potrzebujesz pomocy. Mama zgodziła się zamieszkać tu na jakiś czas, aż dojdziesz do siebie.

Na jakiś czas? Joanna zmarszczyła brwi. A ta lodówka?

A, to. Marcin postawił torby na stole i przetarł nos. Mama kupiła, żeby jej jedzenie było osobno. No wiesz, ma specjalną dietę.

Specjalną dietę powtórzyła powoli Joanna. W moim mieszkaniu.

Jo, nie zaczynaj znowu. Jestem zmęczony. Mama chce tylko pomóc, a ty od razu robisz scenę.

Halina pewnym ruchem otworzyła nową lodówkę i zaczęła wkładać do niej zakupy. Joanna obserwowała jej ruchy: jogurty, twaróg, jakieś butelki z etykietami, warzywa w pojemnikach.

Widzisz zamknęła lodówkę teściowa. Teraz każdy ma swoje. I nikt nikomu nie przeszkadza.

Joanna chciała coś powiedzieć, ale Kuba zaczął płakać. Głośno, domagająco się. Trzeba go było nakarmić, przewinąć, uśpić. Głowa bolała ją ze zmęczenia, nie miała siły na nic. Wszystkie pytania zeszły na dalszy plan.

Idź już, idź, nakarm malucha machnęła ręką Halina. A ja tu ogarnę porządek.

Joanna wyszła z kuchni i udała się do sypialni. Tam też coś się zmieniło. Na komodzie leżały obce przedmioty krem do rąk, flakonik perfum, szczotka do włosów. Na krześle wisiał szlafrok, który wyraźnie nie był jej.

Marcin zawołała cicho Joanna, siadając na łóżku.

Mąż pojawił się w drzwiach.

Co jeszcze?

Dlaczego rzeczy twojej mamy są w naszej sypialni?

Śpi w salonie na kanapie, ale swoje rzeczy trzyma tu, żeby nie zawalały korytarza. Co to za różnica?

To ma znaczenie, bo to moje mieszkanie.

Marcin westchnął, jakby Joanna awanturowała się o błahostkę.

Jo, daj spokój. Mama przyszła pomóc, a ty czepiasz się każdego drobiazgu. Wolisz być sama z dzieckiem? Bez pomocy?

Joanna nic nie odpowiedziała. Kuba ssał mleko, jego malutki nosek cicho poruszał się, podczas gdy w jej głowie kłębiły się coraz bardziej niepokojące myśli. Jak to się stało? Wyszła ze szpitala ze swojego mieszkania, w którym żyła z mężem, a wróciła dokąd? Do akademika, gdzie każdy ma swoją lodówkę i swoje zasady?

Gdy Kuba się najadł i zasnął, Joanna ostrożnie położyła go do łóżeczka przy oknie. Czas było dowiedzieć się, co się tutaj dzieje. Wróciła do kuchni.

Halina siedziała przy stole, z kubkiem kawy w ręce, przeglądając magazyn.

Zasnął? Dobra jesteś. Dzieci trzeba od pierwszego dnia uczyć dyscypliny.

Joanna podeszła do starej lodówki i otworzyła drzwi. Była prawie pusta jedna butelka mleka, trochę sera, kilka jajek. Wszystko inne zniknęło.

Halina, gdzie jest jedzenie? zapytała.

Jakie jedzenie, kochanie?

To, co było w lodówce. Kurczak, warzywa, soki.

A, to. Teściowa popiła kawę. Wyrzuciłam. Nie były już świeże, śmierdziały. Nie chciałam, żebyś się zatruła.

Joanna zdr

Idź do oryginalnego materiału