Jak teściowa postanowiła znaleźć synowi idealną żonę, a ja zrozumiałam, iż nigdy nie będzie zgody między nami

polregion.pl 2 dni temu

*Dziś zrozumiałem, iż między nami nigdy nie będzie dobrze.*

Gdy Kasia wychodziła za Wojtka z Gdańska, myślała, iż z czasem dogada się z jego matką. Trudna kobieta, nie da się ukryć – lubi rządzić, ale przecież czas łagodzi nastroje. A z Wojtkiem łączyła ją prawdziwa miłość, razem oszczędzali, wspierali się, marzyli o własnym M.

Po trzech latach małżeństwa wzięszy kredyt i kupili mieszkanie. Nie duże, bez mebli, ale ich własne. Kasia wyobrażała sobie, jak będą wybierać płytki do łazienki, jak Wojtek w weekendy będzie montował kuchenne szafki, a wieczorami pili herbatę na balkonie – ich balkonie. Remont wykańczał, ale marzenia dodawały sił. I nagle… cisza. Telefony od teściowej ucichły. Żadnych wizyt, żadnych uwag. Kasia pomyślała: *Może wreszcie się pogodziłyśmy?*

Myliła się.

Tego dnia Wojtek spóżnił się z pracy. Zapadł zmrok, a jego wciąż nie było. W końcu odebrał telefon:
— Już jadę. Musiałem podrzucić córkę koleżanki mojej mamy. Samotna matka, nie miał komu pomóc.

Gdy wszedł do domu, Kasia gotowała się ze złości.
— Od kiedy jesteś taksówarką? Czy tylko dla kobiet wskazanych przez twoją matkę?

Wojtek, zmęczony, ale spokojny, tłumaczył:
— Ta kobieta kiedyś pomogła mi z dokumentami na studiach. Teraz jest w Swierzymi potrzebna pomoc…

Kasia zacisnęła pięści. Rozumiała, iż ludzie potrzebują wsparcia, ale nie tego wieczoru, gdy obiecali wybrać tapetę do sypialni. Nie tej samej tygodniu, kiedy ona sama biegała po sklepach budowlanych i doglądała ekipy. Milczała jednak. Dawał mu tę jedną szansę.

Dwa dni później zadzwoniła jej przyjaciółka Ola, pracująca z teściową:
— Kasia, słyszałam, jak twoja teściowa chwaliła się przed szefową: *„Moja znajoma ma wspaniałą córkę – mądrą, piękną, samodzielną. A Wojtek już się z nią spotyka.”* I dodała: *„Jeszcze znajdę synową po swojemu gustu.”*

Kasia zamarła. Nagle wszystko stało się jasne: dlaczego akurat ta kobieta „potrzbała pomocy”, dlaczego Wojtek nagle stał się taki chętny do usług. To nie przypadek. To plan.

Wieczorem Wojtek znów nie wrócił na czas. Gdy zadzwoniła, usłyszał:
— Znowu musiałem jej podwieźć… Dziecko ma gorączkę…

Kasia cisnęła telefon. Łzy napływały, ale wiedziała już: płacz nic nie da. Jej małżeństwo to nie dwoje ludzi – to troje. Ona, Wojtek i jego matka, która postanowiła wymienić ją na „lepszy model”: bez przeszłości, bez wad, posłuszną.

Dlaczego Wojtek daje sobą manipulować? Pewnie dlatego, iż od dziecka słyszał: *„Ja wiem lepiej”*. I wciąż w to wierzy.

Siedziała w ciszy, myśląc: *Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Gdzie szacunek? Gdzie granice?* Wiedziała, iż czeka ją trudna rozmowa. Może choćby decyzja, która zmieni wszystko. Ale jedno było pewne: jeżeli teraz nie postawi kropki, ktoś inny postawi wielokropek. I to nie jest ona.

**Dziś zrozumiałem: czasem miłość to za mało. Trzeba jeszcze odwagi, by powiedzieć „dość”.**

Idź do oryginalnego materiału