Jak sąsiad dał nauczkę natrętnym krewnym, którzy bez zaproszenia przychodzili na grilla

newsempire24.com 1 dzień temu

Tomasz Nowak, nasz sąsiad z działki pod Warszawą, zawsze słynął z gościnności i mistrzowskiego przyrządzania kiełbasek z grilla. Jego sekretny przepis, poznany podczas służby w wojsku, sprawiał, iż jego potrawy były wyjątkowe. Niestety, jego dobre serce obróciło się przeciwko niemu – niektórzy krewni zaczęli nadużywać jego uprzejmości.

Co weekend, gdy tylko zobaczyli dym unoszący się nad grillem Tomasza, jego kuzyni z rodziną, mieszkający niedaleko, pojawiali się bez zaproszenia. Chętnie oferowali pomoc w przygotowaniach, ale ich udział ograniczał się do kosztowania gotowych potraw i opróżniania stołu. Nie przynosili ze sobą ani jedzenia, ani napojów, licząc całkowicie z hojność gospodarza.

Tomasz, jako człowiek dobrze wychowany i taktowny, długo znosił to zachowanie, mając nadzieję, iż krewni sami zrozumieją swoje nietakt. Gdy jednak ich wizyty stały się regularne i uciążliwe, postanowił dać im nauczkę.

Pewnej soboty, wiedząc, iż nieproszeni goście znów się zjawią, przygotował dla nich specjalną „niespodziankę”. Rozpalił grill, używając starych, wilgotnych desek pozostałych po rozbiórce starej altany. Dym z takiego drewna był gęsty i miał wyjątkowo nieprzyjemny zapach.

Jak przewidział, krewni nie kazali długo na siebie czekać. Jednak zaledwie stanęli na posesji i poczuli duszący odór, zaczęli odkręcać nosy i wymieniać znaczące spojrzenia. Próby udawania, iż wszystko jest w porządku, gwałtownie stały się niemożliwe, gdy dym zgęstniał, a smród stał się nie do zniesienia.

“Tomek, jakoś dziwnie dziś ten dym śmierdzi…” – ostrożnie zauważył jeden z kuzynów, zasłaniając nos chusteczką.

“Niestety, drewno było wilgotne i stare. Ale pewnie zaraz się rozgrzeje” – odparł Tomasz z kamienną twarzą, dokładając kolejne nieszczęsne deski do ognia.

Po kilku minutach, gdy oczy zaczęły łzawić, a ubrania przesiąkły nieprzyjemnym zapachem, goście nagle znaleźli pilne powody do wyjścia.

“Ojej, zupełnie zapomniałem, muszę jeszcze zdążyć do sklepu przed zamknięciem!” – pospieszył się jeden.

“A u nas chyba cieknie kran, trzeba to gwałtownie sprawdzić!” – dodała jego żona.

Wkrótce cała „delegacja” się wyniosła, zostawiając gospodarza w spokoju. Tomasz z ulgą westchnął, usunął niedopalone deski i na nowo rozpalił grill, tym razem używając dobrego drewna. Tego wieczoru wreszcie mógł w ciszy i spokoju cieszyć się kiełbaskami.

Po tym incydencie nieproszeni goście już więcej nie pojawiali się bez zapowiedzi. Wygląda na to, iż lekcja poszła w pamięć, a Tomasz odzyskał możliwość spokojnego spędzania czasu w działce bez natrętnych wizyt.

Idź do oryginalnego materiału