Zdarzyło się Wam, iż lot został opóźniony lub po prostu anulowany? I to nie z przyczyn pogodowych lub innych niezależnych od linii lotniczej, a właśnie z jej winy? jeżeli dużo latacie, to prawdopodobnie tak. A jeżeli nie, to też może się to przecież przytrafić. Wiecie, iż w takim przypadku należy się Wam odszkodowanie za odwołany lub opóźniony lot. Jest to nie mała kwota, więc warto zgłębić temat. Jak się do tego zabrać, co musicie wiedzieć i zrobić, by rekompensatę otrzymać, o tym już poniżej. Często ludzie nie mają pełnej świadomości lub po prostu dostatecznej wiedzy, jak to naprawdę działa. choćby nie próbują wyegzekwować od linii tego, co im się przepisowo należy. Opowiem Wam o dwóch prawdziwych przypadkach, na przykładzie których pokażę, jak można dochodzić swojego. O czym dokładnie przeczytacie w tym wpisie? Zanim przejdziemy jednak do konkretnych przykładów, trochę o regulacjach, czyli, jakie warunki muszą zostać spełnione, by odszkodowanie Wam się należało. Mówi o tym rozporządzenie (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 11 lutego 2004 r. Po pierwsze, wszelakie opóźnienia czy odwołania nie mogą powstać wskutek złej aury czy też zdarzeń, na które linia lotnicza nie ma wpływu, jak np. strajki czy katastrofy naturalne. Po drugie, jeżeli chodzi o odwołanie, istotny jest również moment, w którym o tym zostaniemy powiadomieni. jeżeli linia lotnicza poinformuje nas o zaistniałej sytuacji przynajmniej 14 dni przed planowana datą wylotu, wówczas odszkodowanie nam nie przysługuje. Mamy oczywiście prawo do zwrotu kosztów biletów. jeżeli informację otrzymamy w terminie od 7 do 14 dni przed wylotem, wtedy zapisy o odszkodowaniu mogą zadziałać, jednak pod jednym warunkiem, a mianowicie jeżeli linia lotnicza nie zaproponuje nam lotu alternatywnego, który musi się odbyć, uwaga, najpóźniej dwie godziny przed naszym oryginalnym lotem, tak, abyśmy dotarli do celu maksymalnie cztery godziny po planowym locie, który nam odwołano. I jeszcze jeden warunek, czyli sytuacja, gdy o odwołanym locie dowiemy się w okresie krótszym niż 7 dni przed datą wylotu. Wówczas linia lotnicza musi także zapewnić lot alternatywny, a ten musi się odbyć minimum godzinę przed planowanym, a na miejsce musimy dotrzeć nie cztery, a w tym przypadku maksymalnie dwie godziny po planowanym lądowaniu. W przeciwnym razie mamy prawo wystąpić o odszkodowanie, którego stawki zależą od długości lotu. Pamiętajcie, iż owe przepisy dotyczą także linii czarterowych. Stawki przedstawiają się następująco. I jeszcze jedna bardzo ważna tabelka, pokazująca, jaki przewoźnik i kiedy objęty jest owym rozporządzeniem. Jednak to nie wszystko. W przypadku opóźnionego lotu na przewoźniku ciąży obowiązek opieki nad pasażerem, który koczuje na lotnisku. Owa opieka ma formę konkretnych świadczeń, takich jak: wykonanie połączenia telefonicznego, zapewnienie posiłku, napojów, zarezerwowanie i opłacenie noclegu, zorganizowanie transportu do hotelu, gdzie nocleg został zorganizowany. Kiedy przysługują nam takie świadczenia? I tu znowu muszą zostać spełnione określone warunki, a chodzi o czas opóźnienia, który powinien wynosić: 2 godziny lub powyżej – dotyczy lotów do 1500 km, 3 godziny lub powyżej – dotyczy lotów wewnątrz Unii Europejskiej lub innych lotów o długości pomiędzy 1500 a 3500 km, 4 godziny lub powyżej – w przypadku lotów o odległości ponad 3500 km poza terytorium Unii Europejskiej. Istotną kwestią jest czas, w którym z naszym roszczeniem możemy wystąpić. Jest to okres tylko 1 roku, więc trzeba działać sprawnie. Po roku od zaistniałej sytuacji sprawa się przedawni. Przygotujcie się na to, iż choćby jeżeli za opóźnienie czy odwołanie lotu odpowiada linia lotnicza, sami będziecie musieli zadbać o to, by odszkodowanie zostało wypłacone. Nic z automatu nie otrzymacie… oraz iż linia lotnicza może robić wszystko, by należnej kwoty Wam nie wypłacić. Co zrobić w takim przypadku? Przeczytajcie poniżej moją historię. Wyobraźcie sobie, iż siedzicie już sobie wygodnie w samolocie, linie 5*, klasa biznes, pierwszy raz nią lecicie. Tym razem liczba mil pozwoliła na upgrade. Panie stewardessy szeroko się uśmiechają, podają coraz to nowe przekąski i coś ciągle szepczą między sobą. Godzina wylotu minęła, a samolot dalej znajduje się na płycie lotniska. Lecicie właśnie do Szanghaju, a więc czeka Was jeszcze przesiadka na drugi samolot. Na przesiadkę macie prawie 3 godziny, więc spokojnie zdążycie. Mija pół godziny, godzina… w końcu kapitan informuje o opóźnieniu z przyczyn technicznych, choć mówi to w dość wymijający sposób. Panie stewardessy też dość tajemniczo mówią o przyczynie, iż to nic poważnego, iż drobna usterka, iż do końca nie wiedzą… ale iż mam się nie martwić, na przesiadkę na pewno zdążę. Mija kolejne pół godziny, ktoś chce wysiadać, obsługa nie chcąc wzbudzać paniki układa plan, jak owego jegomościa z samolotu wyprowadzić. Konspiracja się udaje i jeden pasażer opuszcza samolot. Kapitan ponownie przeprasza, ale i informuje o rychłym starcie. Czas płynie, a my dalej stoimy na płycie, czekając na odlot. Ostatecznie w powietrze wzbijamy się po około trzech godzinach opóźnienia, co skutkuje tym, iż wiele osób nie jest w stanie zdążyć na lot przesiadkowy. Linie Qatar Airways, bo o nich tu mowa, oferują oczywiście loty alternatywne, które jednak nie są w stanie zniwelować opóźnienia, a wręcz znacznie wydłużają czas podróży. Na miejsce docieram dokładnie po 24 godzinach od planowanego przylotu. Linia zapewnia mi nocleg, transfer do hotelu, połączenie telefoniczne oraz wyżywienie. Tak czy inaczej w tym przypadku należy mi się odszkodowanie w wysokości 600 EUR i o takie ubiegam się po powrocie. Cały proces wcale nie jest łatwy, bo linia robi wszystko, by odszkodowania nie wypłacić. Tak, 5* linia Qatar Airways w poważaniu ma swojego klienta, udzielając kłamliwych odpowiedzi. Jako powód opóźnienia podają przyczyny operacyjne. Jednak jest pewien urząd, który kontrolę nad liniami sprawuje i do którego można się zwrócić w takim przypadku, ale po kolei. jeżeli sami chcecie zająć się sprawą, powinniście przedsięwziąć następujące kroki. W moim przypadku przyszła odpowiedź odmowna, a uzasadnieniem była przyczyna operacyjna a nie techniczna. Wiedziałam jednak, iż to nieprawda, gdyż zarówno kapitan, jak i obsługa mówili co innego. Poprosiłam o wyjaśnienie, dlaczego inżynierowie wchodzili na pokład i co konkretnie opóźniło lot. Qatar Airways odpisały, iż na opóźnienie złożyły się przyczyny operacyjne oraz techniczne ( a jednak!), i iż przepraszają. Tyle. Zatem to był sygnał, by przejść do następnego kroku. Dokładnie tak zrobiłam. Opisałam całą sprawę i dołączyłam wszystkie papiery. O dziwo, po kilku dniach, naprawdę po kilku, przyszła wiadomość od Qatar Airways. Odszkodowanie zostało przyznane, a linie prosiły o wycofanie skargi. Liniom lotniczym zależy bowiem na tym, by takich kwiatków nie mieć na koncie, dostają za to karę. Skargę oczywiście wycofałam. Dodatkowo musiałam wypełnić jeszcze inne formularze dla linii i wysłać je pocztą na ich adres, by przelew został zrealizowany. Udało się! Ta historia zdarzyła się naprawdę i to moim znajomym, więc znam sprawę z pierwszej ręki. choćby w dniu ich wylotu spotkaliśmy się na lotnisku w Amsterdamie, kiedy to my przez odwołany lot nie mogliśmy wrócić do Polski, a oni wylecieć do Panamy. I właśnie wszystko zaczyna się na lotnisku Schiphol, gdzie tego dnia panuje jakiś chaos organizacyjny. Niby wszystko przez pogodę, jednak my lądujemy bez problemu, a samoloty które są na płytach też startują (jak się potem okazuje odwołane loty są spowodowane brakiem maszyn, bowiem problem z pogodą jest gdzie indziej). Wylot naszych znajomych coraz bardziej się opóźnia. Wylot jest do Frankfurtu, skąd mają bezpośredni lot Lufthansą do Panamy. Jak się domyślacie na przesiadkę nie zdążają. We Frankfurcie otrzymują alternatywne połączenie przez Brazylię, ale innymi liniami. Zostają przebukowani na LATAM oraz Copa Airlines. Bagaż ma także zostać przeniesiony na nowe loty. Na miejsce dolatują o wiele później niż miało to być według ich pierwszej rezerwacji. Do tego po bagażach ani śladu. Oczywiście standardowo mają zostać dostarczone następnego dnia. Myślicie, iż są? Skąd! Bagaże rozpływają się gdzieś, nie wiedzieć gdzie i nikt nie wie, co się z nimi stało. Znajomi wracają z wyjazdu, podczas którego zmuszeni byli poczynić dodatkowe zakupy, a plecaków dalej nie ma. W międzyczasie oczywiście wykonują mnóstwo telefonów do linii lotniczych, na lotniska i wszędzie odsyłani są z kwitkiem. Gdy wydaje się, iż bagaże już na dobre zaginęły, po kilku tygodniach od powrotu, nagle się znajdują. Za stracony czas, pieniądze oraz stres i nerwy z pewnością należy im się odszkodowanie. Zaczynają działać sami, jednak bez skutku. Jako iż nie tylko jedna linia lotnicza brała udział w tym całym zamieszaniu, odpowiedzialność zrzucana jest z jednej na drugą przez trzecią i tak w kółko. Co robić w takim przypadku? Można skorzystać z pomocy fachowców, firm, które się w takich przypadkach specjalizują i mają w tej dziedzinie doświadczenie oraz odpowiednią wiedzę. Takie usługi oferuje polska firma AirCashBack, która pośredniczy w trudnych przypadkach, związanych z odszkodowaniem za odwołany czy opóźniony lot. Wystarczy wejść na ich stronę i pozostawić dane kontaktowe w formularzu. Wówczas konsultant skontaktuje się z Wami i poprowadzi sprawę. jeżeli chcecie skorzystać z takiej pomocy, wypełnijcie ten formularz, wystarczy kliknąć na przycisk Zgłoś szkodę. Oczywiście taka usługa nie jest darmowa. AirCashBack pobierze jednak prowizję dopiero wtedy, gdy cały proces zakończy się sukcesem i linie wypłacą należną nam kwotę. Będzie to 25% brutto wartości odszkodowania. Czasami takie rozwiązanie się opłaca, bo można po prostu walić głową w mur i być odsyłanym od okienka do okienka. Tak właśnie zrobili moi znajomi. Konsekwencje są bardzo zauważalne. Znaczenie wydłużył się czas rozpatrzenia skargi. Za przykład niech posłuży Wam sprawa odwołania mojego lotu do Memmingen na kilka godzin przed wylotem. Anulacja nastąpiła 8. czerwca 2018. Wniosek do Rzecznika Praw Pasażerów złożyłam dopiero 29. maja 2019 (trochę się ociągałam). Pierwszy kontakt ze strony rzecznika nastąpił 11. lutego 2020 roku, a więc po 8 miesiącach od złożenia skargi. Uznanie odszkodowanie miało miejsce 11. maja 2020 roku. Widzicie zatem, iż cały proces trwał prawie rok, a dokładnie ponad 11 miesięcy. Myślałam, iż sprawa jest już spalona i w zasadzie nie ma się do kogo odwołać. Zastanawiałam się także nad skorzystaniem z usług firm, pośredniczących w takich skargach. Zmiana jest ogromna w porównaniu z czasem oczekiwania przy wcześniejszej procedurze. Tydzień a rok to jest diametralna różnica. Pamiętajcie, iż zawsze warto dochodzić swoich praw. Czy to linie rejsowe, czarterowe, czy niskobudżetowe, te same przepisy obowiązują w każdym przypadku. Wiem, iż nie wszyscy mają tego świadomość, myśląc, iż jeżeli linia wysyła odmowę, to nic się nie da już zrobić. Nieprawda. Są dwa sposoby, jak można dochodzić swego, na własną rękę lub z pomocą specjalistów. Pamiętajcie o tym. jeżeli chcecie się dowiedzieć jak uzyskać odszkodowanie od linii Ryanair, zajrzyjcie do wpisu: