Jak dawniej świętowano…

emkielce.pl 13 godzin temu

Wielkanoc to dla chrześcijan najważniejsze święto. Jesteśmy wdzięczni za mękę, śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa. Od wieków uroczyście spędzamy ten czas wraz z całymi rodzinami. Czy jednak wszystkie tradycje przez te lata przetrwały?

Wielkie przygotowania, sprzątanie i krzątanie się po kuchni są niezmienne od lat. Jednak dawniej ten proces zaczynał się nieco wcześniej, bo jeszcze przed niedzielą palmową. Dodatkowo te porządki miały podwójne znaczenie.

– W prawdziwym, tradycyjnym domu zawsze musiały być porządki. Sprzątanie, oprócz czystości w domu, miało za zadanie przegonić złe duchy, smutek czy choroby. Dlatego myto okna, wietrzono wszystkie izby i pościel, robiono generalne porządki. Uważano, iż razem ze Zmartwychwstałym Jezusem i nadchodzącą wiosną wpuszczano do domu radość, samą dobrą energię i błogosławieństwo Pana Jezusa – wyjaśnia Katarzyna Korus, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej.

Po wszelkich porządkach należało przygotować palemkę z naturalnych produktów. W województwie świętokrzyskim, według twórców ludowych, tradycyjna palma powinna być złożona z trzech gałązek wierzby z baziami, trzech gałązek barwinku, przeplatana kolorem fioletowym.

– Trzy gałązki oznaczały trzy dni Męki Pańskiej, a kolor fioletowy symbolizował cierpienie Pana Jezusa. Co więcej, tradycja nakazuje zjeść jednego bazia już po święceniu, a to ustrzeże nas przed bólem gardła i chorób górnych dróg oddechowych – podaje Małgorzata Krzywda, kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni.

Baba musi być!

Na święta dużo wcześniej przygotowywano wędliny, wyroby swojskie, pieczono różne wypieki. Od lat na stołach wielkanocnych króluje także baba.

– Babka wielkanocna była przygotowywana w specjalny sposób, mogła ją wykonać tylko i wyłącznie kobieta. Gospodyni zamykała się w kuchni i przez wiele godzin drewnianą pałką ucierała żółtka, przesiewała mąkę i przygotowywała babkę, ale nie jedną, a kilka. To ze względu na liczne rodziny. Ponadto ten wypiek miał być też symbolem jej umięjtności: jeżeli babka wyszła dobra, to gospodyni też była odpowiednia. A żeby smakowało nam jeszcze bardziej po wypieku należało wyjąć ciasto na pierzynę, aby nie opadło i dopiero później ją lukrowano – opowiada dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej.

W ciszy…

– W Wielkim Tygodniu nie wolno było młócić cepami, absolutnie zakazywano prania, a tym bardziej hałasowania, bo to zwiastowało gradobicie albo uderzenie pioruna. W kościele obrzędy zaczynały się od środy, kiedy to gaszono światło, a ksiądz uderzał brewiarzem o pulpit na znak nadchodzących obrzędów Męki Pańskiej. Z kolei mężczyźni chodzili po wiosce hałasując kołatkami czy gałęziami, a to miało wygonić złe duchy i sprawić, aby wieś odżyła – tłumaczy kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni.

W nocy z czwartku na piątek palono ogniska, by zmarłe dusze, które się błąkały po ziemi mogły się ogrzać.

– Za to w Wielki Piątek mężczyźni wychodzili przed wschodem słońca i ustawiali na swoich polach krzyże, aby uchronić je przed zarazą – podaje Małgorzata Krzywda.

– W piątek w domach także zasłaniano lustra, aby ustrzec domowników od próżności. Tego dnia ludzie spożywali tylko chleb i wodę. A w Wielką Sobotę święcono wodę i ogień. Woda miała zmyć całe zło i nieszczęścia z domowników czy pola, natomiast ogień miał wskrzesić tę nową siłę, chronić ludzi i strzec domowego ogniska – zdradza Katarzyna Korus.

Pokarmy dawniej święcono na obrusach, na nich umieszczano także ziemniaki, by przyniosły jak najlepsze plony. Później, kiedy wprowadzono koszyczki ich zawartość wyglądała podobnie do dzisiejszych. Nieco inaczej wyglądał śmigus-dyngus. Każda panna cieszyła się kiedy została oblana, bo to oznaczało powodzenie u płci przeciwnej. Zdarzało się także, iż pod osłoną nocy, okna zostały zmalowane wapnem na biało. To jednak nikomu nie przeszkadzało, a wręcz przynosiło dużo radości. Wielki Tydzień od zawsze był czasem przygotowań do wielkiego święta, który obfitował w różnorakie zwyczaje i obrzędy. Wiele z nich, szczególnie na kieleckiej wsi, przetrwało do dziś.

Idź do oryginalnego materiału