Niebawem wakacje, to czas, kiedy dzieci często wyjeżdżają na kolonie. Pojawia się w związku z tym wiele pytań, szczególnie jeżeli chodzi o pierwsze takie wyjazdy - ile dać dziecku kieszonkowego? Zapytaliśmy rodziców, jakie ich kwoty będą odpowiednie. Okazało się, iż są one bardzo różne.
REKLAMA
Zobacz wideo Triki, które pomogą wam zaoszczędzić pieniądze przy planowaniu wakacji. W te dni kupuj bilety [MAMY CZAS]
Ojciec daje 500 zł na 10 dni. "Moim zdaniem to dobra kwota"
Robert jest ojcem jedenastoletniego Franka. Jego syn już drugi raz jedzie na kolonie na Mazury. Mężczyzna przyznaje, iż długo z żoną debatowali, ile dać mu kieszonkowego i nie była to łatwa decyzja. - Dziś choćby pączek kosztuje ponad 5 zł, ceny są wysokie, a jak dzieciaki jadą do jakiejś turystycznej miejscowości, albo na atrakcje, to już w ogóle windują w kosmos.
Ustaliliśmy, iż 50 zł na dzień, to dobra kwota. Taka, iż na pewno mu nie zabraknie, będzie mógł sobie kupić pamiątkę, batona i co będzie chciał. W końcu to wakacje, więc też może sobie pozwolić na nieco więcej
- wyjaśnił. - Mój znajomy powiedział, iż to o wiele za dużo i na głowę upadłem. A ja uważam, iż nie, bo syn rozsądnie podchodzi do wydatków. Rok temu sporo pieniędzy przywiózł ze sobą, bo chciał sobie kupić nową grę i zbierał na nią. Jest więc to też lekcja oszczędzania. A jak dziecko ma nauczyć się dysponowania pieniędzmi, jeżeli nie w taki sposób? - dodał.
Kieszonkowe dla dziecka. To dobry pomysł? Rodica Vasiliev/ Shutterstock
Natalia w tym roku chce wysłać córkę pierwszy raz na kolonie. - Nie myślałam jeszcze o kieszonkowym, ale jak jedzie na tydzień, to myślę, iż jakieś 200-300 zł muszę dać na pewno. W sumie faktycznie warto to przeliczyć, tak żeby córka miała kilka dyszek na każdy dzień. Muszę też porozmawiać z organizatorem, czy dzieciaki będą chodziły same codziennie do sklepu itp., bo to w sumie od tego zależy. Ale wydaje mi się, ze maksymalnie 300 zł, to będzie dobra kwota.
Rodzice dają tylko część kieszonkowego. "Syn zabiera swoje oszczędności"
Kamil powiedział nam, iż zapowiedział swojemu synowi, iż da mu na dziesięciodniowy wyjazd 300 zł i jeżeli taka kwota będzie niewystarczająca - chłopiec ma wziąć resztę ze swoich oszczędności.
Wszystkie atrakcje są opłacone, wyżywienie, wejściówki też. Więc kieszonkowe jest na rozpustę. Rozmawiałem z synem, by nie wydawał kasy na pamiątki, które potem się walają, niech sobie kupi jedną rzecz, jak mu się spodoba. 300 zł pewnie puści na słodycze, to moim zdaniem i tak dużo
- powiedział. - Do tego syn ma kartę, gdyby naprawdę zabrakło mu na coś bardzo ważnego. jeżeli nadejdzie nagła potrzeba, zrobię mu przelew, albo wypłacę blikiem. Nie oszukujmy się, są inne czasy i nie trzeba dzieciakom zaszywać gotówki w torbie, jak to robiła kiedyś moja mama, żeby mi nie ukradli - dodał rozbawiony.
Kalina jeszcze nie wysyłała swoich dzieci na kolonie, jednak stwierdziła, iż nie powinno dawać się dzieciom zbyt dużego kieszonkowego. - Przecież wszystko jest opłacone, nie rozumiem więc rodziców, którzy dają np. po 100 zł na dzień, a wiem, iż i tacy się znajdą. Przecież to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Moim zdaniem kieszonkowe powinno być niewielkie, by dziecko mogło uczyć się gospodarowania pieniędzmi. A żyjemy w takich czasach, ze gdyby naprawdę zabrakło pieniędzy, rodzic może je przekazać przelewając np. wychowawcy, wypłacając blikiem, a choćby opłacając zakupy w sklepie na odległość. Ja myślę, iż jak wyślę syna na kolonie, wyznaczę mu tak maksymalnie 20 zł na dzień. To i tak dużo, jak na lody, bo pewnie na to głównie je wyda.
Jak uważasz, ile należy dać dziecku kieszonkowego na kolonie? Napisz do nas: [email protected].