Ile hot doga jest w hot dogu? Pracownica stacji benzynowej o tym, co naprawdę ląduje w bułce

kobieta.gazeta.pl 7 godzin temu
Znasz ten moment? Długa droga, burczący brzuch, a po drodze mijasz stację benzynową? W menu klasyk podróżnika: hot dog, burger, bagietka i kawa. Tanio, gwałtownie i... no właśnie. Czy jakościowo i bezpiecznie? Sprawdziliśmy to u źródła, rozmawiając z pracownicą jednej z popularnych stacji.
Dla niektórych to tylko awaryjna opcja. Szybkie "coś na ząb" między jednym zjazdem z autostrady a drugim. Dla innych zaś jest to niemal rytuał podróży: hot dog z musztardą, latte z automatu i kilka minut odpoczynku przy barowym stoliku. Stacje benzynowe kuszą zapachem ciepłych bułek i obietnicą szybkiego syta. A wybór? Już dawno nie ogranicza się wyłącznie do parówki i keczupu. Są burgery z rukolą, bułki z kotletami, bagietki z hummusem, wege wrapy. Każdy znajdzie coś dla siebie. Tylko czy to wszystko rzeczywiście wygląda tak apetycznie także po drugiej stronie lady?


REKLAMA


Zobacz wideo Czy jedzenie ziemniaków i pieczywa tuczy? Michał Wrzosek rozwiewa wątpliwości [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Co można kupić na stacji do jedzenia? Petro-gastro-świat rozwija się w szybkim tempie
Burger z kaparami, sałatki z kurczakiem, jogurt z granolą i owocami, ciacho do kawy, hot dog z parówką z szynki, a może wersja wege z pieca? Oferta gastronomiczna na stacjach paliw coraz częściej przypomina skrzyżowanie fast foodu z miejską kawiarnią. I choć wiele osób ma wątpliwości co do jakości, rzeczywistość okazuje się zaskakująco pozytywna. - Nie powiedziałabym, iż te produkty są złe jakościowo. Składy naprawdę wyglądają dobrze. Sieć stawia na dużą zawartość mięsa w parówkach i burgerach - uspokaja Marta, od lat pracująca w jednej z popularnej sieci stacji paliw.


Zdradziła nam też, iż najwięcej mięsa znajdziemy w parówkach z szynki. Prawdziwym hitem wśród klientów są jednak burgery: "konkret", drobiowy i schabowy. Tuż za nimi plasują się bagietki, zwłaszcza z kurczakiem. Ale sprzedaż potrafi się wahać: jednego dnia schodzą hurtowo, innego lądują w koszu. Bo wszystko jest ściśle określone normami. Kiełbaska na rollerze nie może leżeć dłużej niż 5 godzin. - Takie parówki trafiają do wora, później przyjeżdża firma, która je waży i odbiera jako odpady - wyjaśniła pracownica. Nie można ich zabrać do domu na własny użytek, ani sprzedać taniej. Muszą zostać zutylizowane, niezależnie od tego, iż wyglądają dobrze i można by je jeszcze zjeść.
A jak wygląda przygotowanie jedzenia "od kuchni"? Większość dań powstaje z półproduktów, które można dostać w zwykłym sklepie. - Mamy gotowe kotlety, które przyjeżdżają mrożone. we właściwym momencie je rozmrażamy, dopiekamy, kroimy warzywa. Kapary, pomidory, oliwki, to wszystko gotowe produkty od wybranych dostawców - wyjaśniła Marta. Ciekawostką jest to, iż choćby wegańskie parówki mają swój własny program pieczenia w specjalnym piecu. Choć jak zdradziła nam rozmówczyni, zdarza się, iż z pieca wychodzą zimne. Ciekawiła nas jedna rzecz. Czego sama nigdy by na stacji nie zamówiła. - Kurczaka do sałatki i kanapki po włosku. Nie dlatego, iż jest złej jakości, tylko po prostu wygląda nieapetycznie, zanim zostanie przygotowany - stwierdziła.


Kiełbaski do hot dogów Fot. sergei scherbak/ iStock


Czy do pracy na stacji benzynowej potrzebna jest książeczka sanepidowska? To istotny wymóg
Zanim ktoś stanie za kasa i zacznie podgrzewać parówki, musi spełnić kilka warunków, w tym posiadać istotną książeczkę sanepidowską. - Oczywiście, każdy, kto pracuje z jedzeniem, musi mieć badania sanitarno-epidemiologiczne. Ja mam, moi koledzy również - przyznała Marta. A jak wygląda szkolenie z oferty gastronomicznej? Rozbudowanych kursów nie ma, ale każdy pracownik dostaje tzw. manuale. - To kolorowe instrukcje ze zdjęciami, dzięki którym wiemy, jak ma danie wyglądać, co, jak i ile dać. Wszystko jest ważone. Menadżerowie jeżdżą po stacjach i sprawdzają wagi składników, czy nie ma odchyleń - zdradziła.


W praktyce wygląda to tak: nowy pracownik uczy się od tych, którzy są dłużej w zespole. Do tego ma "fiszki" - mini przepisy w formie ściągawki, które trzyma się przy kasie. Gdy pojawia się nowy produkt, np. kanapka z innym sosem, dostaje nową instrukcję w formie graficznej. Jedzenie na stacjach, choć dalekie od domowej roboty, nie powstaje przypadkowo. Wszystko ma swoją procedurę. I choć menu opiera się na półproduktach, to nadzór nad procesem bywa zaskakująco restrykcyjny. Nie ma miejsca na samowolkę, bo choćby dodatki mają swoje gramatury. - To nie jest tak, iż robimy coś od zera. Ale też nie wciskamy ludziom byle czego. Są normy, są kontrole i konkretne wymogi - wyjaśniła Marta.
Choć jedzenie ze stacji benzynowej nie zastąpi domowego obiadu, wcale nie musi być powodem do kulinarnego wstydu. Za każdym hot dogiem czy burgerem stoi system, który pilnuje jakości, świeżości i procedur. Także jeżeli masz ochotę na hot doga czy burgera, zjedz go śmiało, bez strachu o jakość kanapki.
Czy jesz hot dogi lub inne jedzenie na stacjach benzynowych? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.


Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału