Zazwyczaj, myśląc o „śląskim królu” z dziewiętnastego wieku, w naszej wyobraźni wizualizujemy sobie postać Karla Godulli, czyli górnośląskiego króla cynku. Jednak siedem lat przed śmiercią Godulli na świat przyszedł pewien chłopiec, którego późniejsza działalność miała na zawsze odmienić losy Bytomia… tylko po to, by parę dekad później zostać wymazanym z powszechnej świadomości na całe lata!
Mowa tu o Ignatzu Hakubie, zasiadającym w radzie miasta kupcu, filantropie oraz fundatorze bytomskiego ogrodu zoologicznego, jak i pomnika króla Fryderyka II. Z postacią Godulli łączy go nie tylko imponująca przedsiębiorczość, ale również fakt, iż nie przyszedł na świat w zamożnej rodzinie. Ignatz Hakuba urodził się 29 lipca 1841 roku w Bytomiu. Jego ojcem był właściciel nieruchomości o imieniu Simon, zaś matką – pochodząca z Rozbarku Marianna z domu Garus. Jak zatem łatwo wywnioskować, wpis na Wikipedii nazywający go po prostu „niemieckim przedsiębiorcą” jest dość wymijający – Hakuba był bowiem górnośląskim przedsiębiorcą.
Prozaiczne wielkiego początki
Pierwszym ważnym wydarzeniem w życiu przyszłego handlarza piwem był udział w wojnie prusko-francuskiej w latach 1870-1871. Jedną z konsekwencji wojny było przekształcenie zjednoczonych Niemiec w cesarstwo. Hakuba, powróciwszy z wojny, próbował swoich sił w różnych dziedzinach. Ostatecznie jego intuicja do interesu sprawiła, iż zajął się handlem piwem. Przecież taki biznes nie może być nierentowny, prawda? Przedsiębiorca stał się przedstawicielem handlowym tyskich browarów księcia Pszczyny na Bytom wraz z okolicą.
Dlaczego jednak Hakuba postanowił nie produkować piwo, a nim handlować? To bardzo proste!
W dzisiejszych czasach mamy do wyboru cały szereg rozrywek. W zasadzie nie musimy wychodzić choćby z domu, aby w ciągu chwili przenieść się w inne miejsce na Ziemi lub połączyć przez telefona ze znajomym z antypodów. Pod koniec dziewiętnastego wieku ludzie uwielbiali przesiadywać w karczmach (śląskich „szynkach”) i spożywać piwo. Handel tym trunkiem był po prostu korzystniejszy i mniej angażujący technologicznie niż produkcja.
Ignatz Hakuba – hojny milioner
Hakuba otworzył hurtownię i rozlewnię piwa „Hakuba GmbH”, której siedziba mieściła się przy dzisiejszej ulicy Webera w Bytomiu. Po drugiej wojnie światowej w tym samym budynku działała wytwórnia wód gazowanych, a ostatecznie został on wyburzony pod budowę kompleksu handlowo-usługowo-mieszkaniowego „Kwartał”.
Na przełomie wieków Hakuba pełnił funkcję przedstawiciela generalnego browaru w powiatach: katowickim, bytomskim, lublinieckim, gliwickim oraz w mieście Mysłowice. Prowadził również interesy w południowych Niemczech, na terenie Austro-Węgier, a choćby pośredniczył w eksporcie piwa na obszar Polski objęty zaborem rosyjski (przypomnijmy, iż Śląsk nigdy pod zaborami nie był). Z biegiem czasu przedsiębiorstwo Ignatz Hakuba GmbH stało się potęgą, a jego właściciel zarobił niemałą fortunę, szacowaną na około dwa miliony marek, w gotówce i w nieruchomościach. Co najważniejsze, Hakuba nie zapominał o potrzebach i problemach mniej zamożnych mieszkańców miasta, angażując się w działalność społeczną na wielu płaszczyznach.
Jego zasługi dla miasta Bytom do dziś budzą podziw
W 1880 roku został członkiem rady miejskiej Bytomia (wówczas: Beuthen), zaś w 1901 został mianowany „unbesoldeter Stadtrat”, czyli nieetatowym członkiem zarządu miasta. Była to specyficzna funkcja, którą zwykli pełnić zamożni obywatele. Należy dodać, iż za jej sprawowanie Hakuba nie pobierał wynagrodzenia – pensję otrzymywali wyłącznie burmistrz wraz z zastępcą. Zresztą, Hakuba nie tylko nie uszczuplał budżetu miasta, wręcz przeciwnie – hojnie go zasilał… Fundował stypendia dla młodzieży gimnazjalnej, której bez pomocy finansowej ciężko byłoby się uczyć; zakładał fundacje finansujące naukę wyższą, w tym Stadtrat-Hakuba-Stiftung wspierającą młodzież ze szkoły średniej realnej, która od 1903 mieściła się w gmachu dzisiejszego czwartego liceum ogólnokształcącego, usytuowanego przy placu Sikorskiego – dawniej przy Kaiserplatz. Hakuba założył także fundusz na rzecz weteranów wojennych, Veteranenstiftung, za pomocą którego wsparcie otrzymali weterani wojen napoleońskich, a później wojen z Austrią i Francją. Ponadto, w testamencie zapisał aż 15,000 marek bibliotekom ludowym zlokalizowanym na terenie okręgu przemysłowego Górnego Śląska, zdając sobie sprawę z potęgi oraz potrzeby edukacji. W spadku pozostawił kolejne 100 tysięcy marek na cele dobroczynne.
Hakuba dbał nie tylko o jakość życia doczesnego, ale i wiecznego
Hakuba, podobnie jak wielu innych filantropów tamtych czasów, był gorliwym katolikiem i hojnie finansował również wyposażenie kościołów. Kupił, między innymi, neogotycki ołtarz główny kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (usunięty w latach trzydziestych podczas przebudowy) oraz witraże w kościele świętego Jacka na Rozbarku (zniszczone w 1945 roku), a jego nazwisko figuruje w „Złotej księdze dobrodziejów kościoła świętej Trójcy”. W kościele na Rozbarku do dziś znajdziemy ołtarz główny fundacji Hakuby. Biznesmen pozostawił po sobie także świeckie dziedzictwo materialne, przede wszystkim ogród zoologiczny w parku miejskim, na budowę którego przeznaczył 100 tysięcy marek. Dodatkowe 30 tysięcy marek przeznaczył na… własny pomnik, który miał stanąć przed bramami ogrodu.
Na ten warunek nie chcieli przystać radni miasta, obawiając się jednocześnie, iż darowizna zostanie wstrzymana. Ostatecznie zdecydowano się „tylko” na skromną tablicę pamiątkową. Niestety, jak wiadomo, bytomskie ZOO od dawna nie istnieje. Będąc dla władz komunistycznych solą w oku, dziełem „tych złych Niemców”, zostało zlikwidowane. Formalnie obiekt działał w latach 1898-1957, a zamknięto go dokładnie 31 maja. Ostatnie zwierzęta wywieziono do Chorzowa w 1966 roku. Ciekawostka – pierwszym powojennym dyrektorem placówki został w 1947 roku Zygmunt Zieliński, późniejszy dyrektor chorzowskiego ZOO. Dziś w parku miejskim widać jeszcze pozostałości po dawnym ogrodzie zoologicznym. Hakuba, przyjaciel ówczesnego burmistrza Bytomia, Georga Brüninga, oddał także na rzecz miasta swoje ziemie mieszczące się przy dzisiejszej ulicy Drzymały.
W 1904 Hakuba podarował władzom miasta 50 tysięcy marek na pomnik ówczesnego cesarza, Wilhelma II. Cesarz, dowiedziawszy się o planach filantropa, nie wyraził jednak zgody na wybudowanie monumentu. Nie doszło również do skutku wybudowanie pomnika cesarza Wilhelma I. Ostatecznie stworzono nieistniejący już dziś postument króla Fryderyka II Wielkiego, a jego odsłonięcie zaplanowano na 26 listopada 1910. Postanowiono przy tej samej doniosłej okazji nadać Hakubie tytuł honorowego obywatela Bytomia, jednak…
To śmierć zawsze wygrywa w kości
Przedsiębiorca zmarł 8 listopada 1910 roku. Jego ciało spoczęło na bytomskim cmentarzu Mater Dolorosa, który znajduje się przy dzisiejszej ulicy Piekarskiej (Piekarerstraße). Neoklasycystyczny grobowiec w formie portryku stoi w najbardziej honorowej części cmentarza. Wielkiemu przedsiębiorcy i dobrodziejowi można oddać hołd do dziś. Grób odnowiono dzięki staraniom działaczy społecznych, między innymi „Życia Bytomskiego”. Warto odwiedzić Ignatza Hakubę i oddać się chwili refleksji nad jego grobem – bowiem niemal wszystko, co stworzył dla miasta, dziś adekwatnie nie istnieje, podobnie jak pamięć o nim.
Głowa Hakuby wiecznie żywa
Hakuba, najbogatszy mieszkaniec Bytomia swoich czasów, większość życia spędził w swojej kamienicy przy Tarnowitzstraße 16 (dzisiaj jest to ulica Jainty). Był żonaty z Poznanianką, Antoniną Kirsten. Na zwieńczeniu kamienicy znajdowała się głowa w koronie z kufli, a wnętrza budynku były pięknie wyposażone i zdobione.
Dzisiaj w miejscu wyburzonej na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego wieku kamienicy stoi galeria handlowa „Agora”. Wspomniana już rzeźba przepadła w czasie prac rozbiórkowych. Została przypadkowo odnaleziona i zakupiona od złomiarzy przez osoby prywatne, które nie wiedziały, z czym mają do czynienia. Tak też domniemany portret Hakuby, Króla Piwa, trafił do ogródka. Dopiero po latach, gdy nowi właściciele dowiedzieli się, czym tak naprawdę jest stojąca w ogrodzie rzeźba, zdecydowali się na oddanie jej miastu. „Bachus, król piwoszy”, bacznie obserwuje dziś wszystkich gości Biura Promocji Bytomia przy Rynku.
Ostatnie lata życia Hakuba spędził w willi przy ówczesnej Tarnowitzer Chaussee 18, dzisiaj Strzelców Bytomskich 16. w tej chwili w budynku mieści się, między innymi, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
Na koniec warto zadać sobie pytanie, które z pewnością niektórym z Was już od paru chwil samo ciśnie się na usta…
Dawniej w Bytomiu istniała ulica Hakuby, ale jej patronem jest dzisiaj Józef Ignacy Kraszewski. Nie ujmując postaci Kraszewskiego, może warto zastanowić się, jakie ma zasługi dla Bytomia, a jakie zasługi ma Hakuba i przemyśleć sprawę patrona ulicy?