Przerabianie podstawek kawalerii wieńczy bardzo oldscholowy odział, czyli staroedycyjni Smoczy Książęta z Caledornu. Co mogę powiedzieć? Kocham te figurki. Dekady temu napracowałem się przy nich, żeby wyglądały, jak wyglądają, czyli prawie jak w oficjalnych publikacjach GW. Z kolei kilkanaście lat temu oddział ten nieco się powiększył i zmienił, o czym można przeczytać w tym wpisie. Kiedy zmieniałem im ostatnio podstawki poczułem się naprawdę dużo młodszy. Przypomniał mi się klimat z początku zabawy z Młotkiem: dużo by o tym opowiadać, może innym razem. Ale to prawie tak, jak w zeszłym roku, kiedy cały wrzesień słuchałem Grety van Fleet - uczucie porównywalne do tego, jakbym odkrywał Led Zeppelin, kiedy miałem kilkanaście lat. Ostatnie zdanie: zajrzałem pobieżnie do sieci i ciągle można gdzieś jeszcze kupić te wzory z drugiej ręki. Ceny kosmiczne...
Obok Smoczych Książąt wrzucam też dzisiaj zdjęcia trójki konnych bohaterów, którzy dostali poszerzone podstawki. Co my tu mamy? Z lewej metalowy czempion do... Dragon Princes of Caledor. Jest to oczywiście późniejsza wersja. Okrutnie lubię tę figurkę; z powodzeniem występowała jako generał. Za to w środku metalowy Silver Helm, przerobiony na konnego sztandarowego armii. Wreszcie po prawej mag na koniu, którego swego czasu przerobiłem na jednorożca (konia, nie maga). Była to jednak tak zła konwerska (metalowy wkręt won't do...), iż figurka wróciła do wersji bez pojedynczego rogu. Z tego eksperymentu ostały się złote kopyta i broda.
Do zakończenia całej imprezy z adaptacją podstawek zostały mi dwa monstery plus kilka baz, które akurat nie zmieniły rozmiaru, więc będą wymagać jedynie dodania krzaków i śniegu. See you soon.