Grzech z orzechem, rdzeń w pełnym worku

polregion.pl 5 dni temu

DZIENNIK – GRZECH Z ORZECHEM, JĄDRO Z WIADREM

„Nie można szaleć młodzieńczymi namiętnościami w jego wieku! Ma przecież 46 lat! O czym on myśli? Ta dziewczyna mogłaby być jego córką! Jaka miłość może ich łączyć? Hm… Zakochał się jak paw w gąszczu wpadł! Nie rozumiem i nie chcę rozumieć!” – oburzała się Ewa zachowaniem własnego męża.
Wszystkie te wyrzekania wysłuchiwała jej najlepsza przyjaciółka, Krystyna.
„Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Ewuniu. Wszystko się ułoży. Masz przecież idealną rodzinę” – pocieszała Krystyna.
Choć zarówno ona, jak i koledzy z pracy, a choćby sąsiedzi wiedzieli, iż spokój pozornie szczęśliwej rodziny Ewy wisi na włosku.
Marek (mąż Ewy) jakby się urwał z łańcucha. Był nie do poznania.

…Wszystko zaczęło się od wypadku samochodowego. To właśnie tamto zdarzenie przerodziło się najpierw w przelotny flirt, potem w ostatnią, gwałtowną miłość.

Była zima. Śliskie chodniki. Marek codziennie rano jeździł do biura swoim samochodem. Tego dnia jechał ostrożnie, wolno. Zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.
Nagle, jak spod ziemi, wyskoczyła dziewczyna i całym ciałem runęła na maskę jego auta. Marek nie zrozumiał, co się dzieje. Przez chwilę wydawało mu się, iż dziewczyna celowo rzuciła się pod koła. Ale nie było czasu w rozmyślania. W mgnieniu oka wyskoczył z samochodu, by jej pomóc.

Poszkodowana jęczała i stękała.
Marek wsadził ją do auta i ruszył w stronę najbliższego pogotowia. Dziewczyna stanowczo odmówiła wizyty u lekarzy. Powiedziała, iż już jej lepiej. Ale gorącej herbaty by nie odmówiła…

Marek zawiózł nieznajomą do swojego biura.
Napoił ją mocną herbatą i dał kanapki.
Poznali się. Dziewczyna miała na imię Angelika. Marek w duchu zauważył, iż była urodziwa. Sympatyczna, zadziorny nosek, kręcone włosy, poważna jak na swój wiek. I jeszcze wydawała się… magicznie przyciągająca. Chciało się jej nieustannie przyglądać i słuchać jej urzekającego głosu. Ale Marek gwałtownie wziął się w garść. Potrząsnął głową, jakby zrzucał z siebie urok, i odprowadził dziewczynę do wyjścia. I tak stracił cenny czas w pracy. Już w drzwiach podał Angelice swoją wizytówkę. To był tylko gest uprzejmości.
„Angeliko, dzwoń, jeżeli czegoś będzie potrzeba…”

Wieczorem Marek zupełnie zapomniał o porannym incydencie.
Dwa dni później Angelika zadzwoniła. Poprosiła o spotkanie. Miała, jak twierdziła, istotną i pilną sprawę.
Marek, wciąż czując się winny, przyszedł na spotkanie.

„Poszkodowana” otworzyła drzwi swojego malutkiego mieszkania. Marek wszedł do środka. Dziewczyna miała zabandażowaną prawą rękę.
„Widzi pan, Marek… Chciałam powiesić obraz w kuchni. Nie mogę sama. Ręka boli. Pomógłby mi pan?” – skrzywiła się z bólu.
„Oczywiście, pomogę. Pokaż mi narzędzia” – natychmiast się zgodził.

Obraz niedługo wisiał już na ścianie. A na kuchennym stole pojawiła się butelka wina i owoce.
„Trzeba to uczcić. Od dawna chciałam powiesić ten obraz. Ale brakowało męskich rąk” – tak Angelika zaprosiła gościa do stołu.

Marek nie mógł odmówić. Zrobiło mu się żal dziewczyny. Taka piękna, a sama…
Wino zostało wypite przy rozmowie, owoce – nietknięte. Nie było ochoty na jedzenie. Było tylko jedno nieodparte pragnienie – mówić, mówić, mówić…

Do domu Marek wrócił jakby nieobecny i oszołomiony. Była już noc. Żona i córka spały spokojnie. Wiedziały, iż dla Marka praca to priorytet. Czasem wracał z biura o świcie.

Pół roku później Marek oznajmił, iż odchodzi z rodziny. Żona Ewa i córka Ola pomyślały, iż ich mąż i ojciec postradał zmysły.

Oczywiście, Ewa zauważyła pewne zmiany w mężu. Po pierwsze, zupełnie zapomniał o jej urodzinach. To się nigdy nie zdarzało. Po drugie, budżet domowy nagle skurczył się trzy razy. Po trzecie, Marek coraz rzadziej bywał w domu. Można byłoby wymieniać dalej…

Ewa odpędzała od siebie czarne myśli. Nie chciała wierzyć w najgorsze. Zawsze śmiała się z powiedzenia „siwizna we włosach, a diabeł w sercu”. Była pewna męża w stu procentach. Tym bardziej iż zawsze dbała o siebie. choćby mieliAle teraz, gdy spojrzała na zdjęcie Angeliki, zrozumiała, iż czasem życie pisze takie scenariusze, których nikt nie jest w stanie przewidzieć.

Idź do oryginalnego materiału