Grilla nie będzie. Błonia? Za trudne. Kosze? Za drogie. Mieszkańcy? Poczekają

gorzowianin.com 9 godzin temu
Pomysł? Prosty jak ketchup do karkówki


Betonowe pojemniki na żar
Ławki, stoły, kosze
Tablice z regulaminem
Jedno miejsce, które integruje, a nie dzieli
Jak w Poznaniu. Jak w Zielonej Górze. Jak w normalnym mieście.


Prezydent nie odpisał osobiście. Zrobił to zastępca – Jacek Szymankiewicz. I nie napisał „nie”. Napisał „Nie teraz”.


Powód?


– Nie ma pieniędzy. Nie ma zaplanowanej infrastruktury. Błonia są w strefie zagrożenia powodziowego. Potrzebne pozwolenie wodnoprawne.


Brzmi absurdalnie? Jeszcze nie skończyliśmy.


Co trzeba, żeby wbić grilla w ziemię?


Miasto musi:


przygotować operat wodnoprawny z mapami, szkicami i analizą wpływu na środowisko
złożyć wniosek do Wód Polskich
zapłacić opłatę urzędową
dołączyć wypis z planu zagospodarowania
poczekać. Teoretycznie 30 dni. W praktyce? Różnie.


A wszystko po to, żeby postawić kosz na popiół.


Radne? Wróciły mocniej


Nie odpuściły. W nowej interpelacji rozłożyły temat na części.


Chcą:


szczegółowego kosztorysu: infrastruktura, utrzymanie, ubezpieczenie
ankiety lub konsultacji: ilu mieszkańców faktycznie chce takiej strefy
pełnej procedury pozwolenia wodnoprawnego: krok po kroku, z kosztami i odpowiedzialnymi osobami


I cytat, który został w głowie:


– Gorzów to miasto ludzi, nie przepisów i ograniczeń.


Mocne? To dalej:


– Stworzenie miejsca do wspólnego grillowania to nie fanaberia. To inwestycja w relacje. W jakość życia.


I jeszcze raz: nie chodzi o kiełbasę


To nie jest wojna o grill. To test: czy w tym mieście można coś zrobić, zanim się powie „nie da się”? Radne mówią: jak nie teraz, to w 2026.
Miasto milczy.
A mieszkańcy… grillują byle gdzie.


Albo nie grillują wcale.
Idź do oryginalnego materiału