Betonowe pojemniki na żar
Ławki, stoły, kosze
Tablice z regulaminem
Jedno miejsce, które integruje, a nie dzieli
Jak w Poznaniu. Jak w Zielonej Górze. Jak w normalnym mieście.
Prezydent nie odpisał osobiście. Zrobił to zastępca – Jacek Szymankiewicz. I nie napisał „nie”. Napisał „Nie teraz”.
Powód?
– Nie ma pieniędzy. Nie ma zaplanowanej infrastruktury. Błonia są w strefie zagrożenia powodziowego. Potrzebne pozwolenie wodnoprawne.
Brzmi absurdalnie? Jeszcze nie skończyliśmy.
Co trzeba, żeby wbić grilla w ziemię?
Miasto musi:
przygotować operat wodnoprawny z mapami, szkicami i analizą wpływu na środowisko
złożyć wniosek do Wód Polskich
zapłacić opłatę urzędową
dołączyć wypis z planu zagospodarowania
poczekać. Teoretycznie 30 dni. W praktyce? Różnie.
A wszystko po to, żeby postawić kosz na popiół.
Radne? Wróciły mocniej
Nie odpuściły. W nowej interpelacji rozłożyły temat na części.
Chcą:
szczegółowego kosztorysu: infrastruktura, utrzymanie, ubezpieczenie
ankiety lub konsultacji: ilu mieszkańców faktycznie chce takiej strefy
pełnej procedury pozwolenia wodnoprawnego: krok po kroku, z kosztami i odpowiedzialnymi osobami
I cytat, który został w głowie:
– Gorzów to miasto ludzi, nie przepisów i ograniczeń.
Mocne? To dalej:
– Stworzenie miejsca do wspólnego grillowania to nie fanaberia. To inwestycja w relacje. W jakość życia.
I jeszcze raz: nie chodzi o kiełbasę
To nie jest wojna o grill. To test: czy w tym mieście można coś zrobić, zanim się powie „nie da się”? Radne mówią: jak nie teraz, to w 2026.
Miasto milczy.
A mieszkańcy… grillują byle gdzie.
Albo nie grillują wcale.