Po co ten cały czarny ryż? Bo akurat My może go jeść bez ograniczeń. A tak jak pisałam Wam tutaj przy okazji innych postów, mój mąż powoli zaczyna wracać do „normalnych” nawyków żywieniowych. Bo w sumie z tej całej dzisiejszej potrawy nie powinien jeść jedynie wieprzowiny. Kapusta jest ok, passata także, czarny ryż – jak najbardziej.
Od dłuższego już czasu chodziły za mną gołąbki. Więc jak już narobiłam ich z 15 sztuk (dodatkowo z tym konkretnym ryżem), nie było opcji, musiałam się nimi podzielić. Ja zjadłam chyba z 8 (trochę na śniadanie, trochę na obiad, na kolację), My zjadł w sumie 4, Tola resztę. Rozbiliśmy to oczywiście na trzy dni, żeby nie było.
Pierwszy raz w sumie gotowałam gołąbki w ten sposób, osobno gołąbki, osobno sos. Zawsze wrzucałam wszystko do naczynia żaroodpornego, potem piekłam parędziesiąt minut i już. Parę dni temu przypomniałam sobie w jaki sposób robiła gołąbki moja babcia i postanowiłam to powtórzyć. Musiałam jednak zrobić sos inny niż ona robiła, ze względu na bezglutenową dietę My. Z 25 lat temu moja babcia robiła zasmażkę, zalewała ją wodą z gotowania kapusty, potem dodawała koncentrat, przyprawy, czasami śmietanę. Wrócę kiedyś do tego przepisu, ale nie teraz.
Szczerze Wam powiem, iż nie widzę jakiejś dużej różnicy w smaku między gołąbkami pieczonymi w sosie, a tymi gotowanymi i polanymi sosem przed podaniem. To znaczy smakują może trochę inaczej, ale to dla mnie bez znaczenia, bo obie wersje smakują tak samo dobrze. A tym razem w ogóle zrobiłam tak, iż pierwszego dnia zjadłam gołąbki w pierwszej wersji, a później zalałam je w garnku sosem i odgrzewałam małymi porcjami. I tak jak Wam pisałam, obie wersje były przepyszne.
W sosie czy bez, z czarnym ryżem czy białym, polecam Wam wszystkie wersje.
I pamiętajcie, iż najlepiej smakują drugiego i trzeciego dnia.
Składniki:
1 większa kapusta włoska
1 kg mielonej łopatki wieprzowej
1,5 szklanki suchego czarnego ryżu
2 cebule
1 łyżeczka wędzonej mielonej papryki
sól
pieprz
olej rzepakowy
1,2 l wody z gotowania kapusty
sos:
800 ml gęstej passaty pomidorowej
400 ml wody z gotowania kapusty lub gołąbków
2 liście laurowe
2 ziarna ziela angielskiego
sól
pieprz
duża szczypta cukru (opcjonalnie)
(przepis na 15 sztuk)
Ryż przepłukujemy na sicie pod bieżącą wodą, gotujemy al dente, odcedzamy, studzimy i mieszamy z surowym mięsem, wędzoną papryką, solą i pieprzem.
Cebule drobno kroimy, smażymy na oleju do lekkiego zrumienienia, dodajemy do mięsa, mieszamy, z masy formujemy podłużne kotlety.
Z kapusty wycinamy głąb. W dużym garnku gotujemy wodę i wkładamy do niej kapustę (głąbem do dołu). Gotujemy kilka/kilkanaście minut, do momentu aż liście zmiękną. Pierwsze liście wyciągamy z garnka (te brzydsze zostawcie do wyłożenia nimi garnka), następnie dalej gotujemy kapustę, aż nie zejdą z niej kolejne liście. Ugotowane liście studzimy, odcinamy zgrubienia. Na każdy z nich nakładamy kotlet i zawijamy jak krokiety.
Do mniejszego garnka wlewamy wszystkie składniki sosu, zagotowujemy. o ile sos wyszedł za gęsty, dolejcie więcej wody, o ile za rzadki, gotujcie go bez pokrywki, do uzyskania odpowiedniej dla Was konsystencji. Sos doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Ilość cukru też jest zależna od poziomu kwasowości passaty, dodajcie więc go tyle, żeby sos nie był bardzo kwaśny.
Dno dużego szerokiego garnka wykładamy liśćmi, układamy na nich gołąbki, wszystko zalewamy wodą, przykrywamy pokrywką i gotujemy na wolnym ogniu jakieś 45 minut. Nie przejmujcie się, o ile nie wszystkie gołąbki będą pokryte wodą, one i tak się ugotują (lub raczej zrobią na parze).
Gotowe gołąbki wykładamy na talerze i polewamy sosem. Ja gołąbki, których jeszcze nie zjedliśmy, wyjęłam z tego dużego garnka, przełożyłam do mniejszego i zalałam sosem. Kiedy miałam ochotę na kolejne sztuki, wyciągałam mniejsze porcje i odgrzewałam w małym garnku.
Podobne przepisy:
Gołąbki bez zawijania
Gołąbki bez zawijania z indykiem i włoską kapustą
Gołąbki z pęczakiem i mięsem mielonym
Zupa gołąbkowa
Gołąbki z pęczakiem i mięsem mielonym
Pieczone gołąbki z młodej kapusty