Głodny powrót do pustego domu: Zaskakująca wiadomość w kuchni

polregion.pl 7 godzin temu

Dariusz wrócił do domu moc głodny. Stwierdziwszy, iż żona nie jest w domu, pospieszył do kuchni, gdzie miał nadzieję znaleźć coś ciepłego do pożarcenia. Na kuchence, zamiast kolacji, znalazł jednak kartkę z napisem:
Zarę, idę do Anieli. Porozmawiamy sobie. Dzwonisz, jak coś?.
Dariusz rzucił okiem na puste garnki, otworzył lodówkę i zebrał wszystko jedzalne, co znalazł.
Nasyciwszy się kanapkami z herbatą, położył się na łóżku i zasnął.
O dziewiątej wieczorem wróciła żona. Dariusz natychmiast otworzył oczy i spytał:
Zarę, będzie kolacja?.
Teraz nie mogę jeść ostrzegła go ściśle. Dietuję.
A ja z głodu umieram zadrwił złośliwie. Cały dzień kierownicę trzymałem. Mogę normalnie coś zjeść, Zarę?.
No cóż, jeżeli chcesz, przygotuję coś westchnęła niechętnie. Samo wieczerzyłam u Anieli, ale dla ciebie.
Jasne, a czym to u niej było?.
Wiozła jej z wsi gęsię. Wesoła to była kolacja.
Z jabłkami? zapytał na zdrowo Dariusz. Jaszczurą?.
Tak.
To przestań się z nią tak wkurzać, Zarę? mruknął z jadowitym uśmiechem, strzelając językiem. Buknęła cię, żeby ją pokarmiła. A mnie tylko makarony z kiełbasą oferujesz.
Nie przesadzaj próbowała się bronić. Idę do niej, bo mi jej żal. Samotna mieszka. Ale chcesz, mogę prosić, żeby od razu do ciebie przyprowadziła się z porcją gęsi?
Spadaj, Zarę, już sesja lektur? zdziwił się. Wiesz, nie idzie mi w nocy spacerować po sąsiadów, żeby tylko zjeść. Nie wygodnie.
A co, wygodnie odpowiadała, już wyciągając telefon. Od famedorka to bardzo sympatyczna. Udzielna troszeczkę.
Nie wyzywaj załkrzyczał niemal Dariusz. Ja tu w ogóle nie idę! Umrę!.
Ale Zarę już rozmawiała z sąsiadką.
Cześć Anio, jest u ciebie tłusty sprowokator? Bo mój facet przyjechał z pracy, a nam z ciebie się zawiniło. Przyprowadzę go? A co, jak przyjdzie bez mnie? Bo ja mam zajęcie Możesz mu służyć? Dzięki, dzięki. Już od jakiegoś czasu gęsię zjadamy. Spasuję, iż mojego nie zgubiłam. Choć, dzięki, Anio.
Odłożyła telefon i rozkazała:
Bierz się w porządek, już gotowa jest towarzystwo.
Ty znowu plączysz przegłaskał palcem ucho Dariusz. Ja nie idę.
Idziesz, idziesz.
To wtedy z wami idę.
Nie mogę. Do kąpieli chcę iść. A ty jak chcesz, pochłupnie kolację. Idź, idź, nie pokazuj się z nimi, bo ona czeka. I gęsiowa potrawka, smakowita, tłusta, jak ty lubisz.
No dobrze westchnął bezradnie. Ale tylko z kuchni Może, chyba, iść z wami? Trochę mi niekomfortowo. Samotna kobieta, wieczorem.
No już! zaśmiała się cytrynami Zarę.

Dariusz wyszedł, a Zarę poszła do wanny. Minęło piętnaście minut. Poszła do telewizora, rozłożyła się już wygrzane na kanapie. Minęło kolejnych piętnaście, a Dariusz przez cały czas nie wrócił. Zarę zaczęła się niespokojnie czuć, wyłączyła dźwięk, usłuchiwała. Potem wstała, przeszła do korytarza, otworzyła drzwi, zerknęła w głąb. Coś w niej wskazywało, iż trzeba iść po męża, ale sama się wstydziła on sam powinien wrócić. A to by było typowo oburzające.

Nie wytrzymawszy, znowu podniosła telefon, drżącymi palcami nalegając na numer męża. Po chwili usłyszała głośne chrapienie.
Zarę, u Anieli wszystko świetnie rzekł. Tylko wibruje mi całkiem.
Komu ty mówisz Anio? zatrzęsła się teraz Zarę. Kto ten kto?.
Kto, kto zaśmiał się Dariusz. Przepraszam, ale zostanę u sąsiadki przez chwilę. Zbyt jest sympatyczna.
Ach, wy, wyszczeki.
Zarę odłożyła telefon i rzuciła się do drzwi. Po pięciu minutach Dariusz już siedział na kanapie.
Od tego wieczoru do Anieli więcej się nie zaglądał.

Idź do oryginalnego materiału