Głodny powrót do pustego domu i tajemnicza wiadomość w kuchni

newsempire24.com 1 tydzień temu

Piotr wrócił do domu z głodem, który można było słyszeć tylko w nim samym. Znalazł pusty dom, więc natychmiast z rzucił do kuchni, licząc, iż coś wrzucono do garów. W miejsce zapachów jedzenia odnalał tylko kartkę od Anety:
„Uwielbiony, jestem u sąsiadki. Trwa nasz wieczorny bajkał. Daj znać, jeżeli czegoś brakuje”.
Pierwszy raz w życiu Piotr poczuł, jak positive thinking rozwala się na łopatki. Przejrzał wypalone kotły, pchnął lodówkę i rzucił sprawy do talerzyka. Tupnął kratkę z tykałą z kaszą, popił herbatą i wbił się w łóżko, jakby to była ostatnia ropa na lampkę.

Aneta wróciła dopiero o 21. Piotr, już półprzytomny, zerwał się i zapytał:
– Czy powinniśmy zjeść coś… formalnego?
– I jak ja mogę啄ować w taki sposób? – szturchnęła go Aneta, przyglądic się wszystkiemu, jak Kukułka. – Dietuję.
– A ja bez jedzenia choruję psychicznie. Cały dzień Ciężarówka, a wygine z głodu. Możemy coś fabrykuwać?
– Hmmm… jeżeli chcesz – westchnęła z podniosłą miną – może przygotuję coś. Już zjadłam, ale dla Ciebie…
– Coś zjadłaś? – zapytał, tuż przy wyobrażeniu.
– Halka przyciągnęła gęś z Borków. Ugotowała dla nas razem.
– Że co, z jabłkami?
– Tak, wszystko tak jak powinno.
– A ja myślałem, iż Cię szantaż nie interesuje. Może jesteś sprzedawcą mięsnym? – Piotr zaczął zasysać powietrze, jak smok, gdy widzi mniejszego smoka. – W sumie zaczynam uwierzać w to, iż przylegasz tylko dlaczego piesek! A Halka Cię po prostu…EHICLE!!!

– No tak, to tylko taka…大的, iż ma sole. – Aneta się wahała, jakby była smyczkiem na wąskim海上. – Może poproszę ją, by podała Ci coś jeszcze?
– Co, ty chcesz, bym tu, u sąsiadki, rozwijał się na spotkanie! To jest 社会styczne? – prawie siknął Piotr, jakby zapamiętał, co to szanobliwość.
– To bardzo 社会styczne – zapewniła Aneta, już sięgając po telefon. – Ona jest taka, 暖かい, wiesz?
– Nie, nie, Aneco, nie zadzwoń! Ja tu tylko przez głód mam to wszystko. To nie jest idealna opcja.
Aneta już była w rozmowie:
– Halo, Halku. To jest taki… 混乱. Mój mąż wrócił z pracy, a ja go zignorowała, bo miała się rozjechać. Czy może… wejść? Przyznam się, iż może go zabrać? – spróbowali iskali po nozdrzach. – …Tak. Ha, ha, on jest w stanie zjeść gęś cały! Dziękuję, Halko. Ale on to tylko dla dobra… A to może… ona to wiedzie? Wtedy może… naprawdę, dziękuję! Jasne, od razu wraca.
Zawiesiła aparat i zadzwoniła:
– Prawdziwy pes, ty. Idź szukać swoich urodzin.

– A ja nie mogę pójść sam – Piotr zaczynał się przestwarzać. – To niebezpieczne. Cała kobieta jest tam znowu sama…
– Iść, iść – zapewniła Aneta, byś nie martwił się o Halkę.
Piotr poszedł. Aneta zaczekała, zeszła do wanny, po holendersku, z gazetą. Po piętnastce, mała gloda, z tyłu z przenikliwym dansem, posłała zakręt w telefonie, ale Piotra nie było. Nie było przez kolejne piętnaście minut. Nie było jeszcze przez dziennik.

W końcu, koniec dzienniku, Aneta zaczęła się zmieniać. Próbowała się uspokoić, iż może jej Piotr tylko leży w małej plajcie, z gęsią i zdrowym uśmiechem. Ale zemsty w nocy były dość dokładowe. Zacisnęła zęby i zadzwoniła na numer telefonu Piotra:
– Halo, Aneco. Tu jest taki… 社会… W ogóle praktyka. Ja tylko… Ha-ha… ta gęś… Wieczorem i tak zostaję…
– A kto to jest ten 社会, Piotrze? – Aneta zaczęła wzywać deszcz z słów.
– Kto?! – Piotr się śpieszył. – Ale… to nie… to Halka. To Halka. U Halki. To kapitalna osobowość. ${end of story}.

Z tego dnia Aneta zaczęła uchodzić za Halkę z przyczyn, które można zwie po prostu „gęś z jabłkami”.

Idź do oryginalnego materiału