Przygotowywaliśmy się do 60. urodzin mojego męża – piękna rocznica, więc postanowiliśmy uczcić ją w gronie rodzinnym w restauracji. Mieli przyjechać najbliżsi, choćby syn z synową obiecali przyjechać ze stolicy.
Adam poszedł do sklepu po tort, ale zostawił swój telefon w domu. Nigdy nie zaglądam do jego telefonu, ale tym razem zauważyłam, iż dzwoni nieustannie. Na ekranie widniał napis „sąsiad Michał”.
Pomyślałam, iż to coś pilnego i pozwoliłam sobie odebrać. W końcu znam Michała.
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, zamiast niego usłyszałam kobiecego głosu, który natychmiast wzbudził we mnie niepokój.
Nie mogłam się doczekać, aż mąż wróci z zakupów, ale jak na złość długo nie wracał. Przyszedł późno i wyglądał na gotowego do rozmowy. Najwyraźniej zdążył spotkać się z tą kobietą.
– Wybacz. Powinienem był ci powiedzieć wcześniej, ale zabrakło mi odwagi. Mam jeszcze jednego syna. Ma 15 lat.
Przysiadłam. Zrobiło mi się słabo, bo do ostatniej chwili miałam nadzieję, iż to albo jakiś głupi żart, albo zwykła pomyłka. Ale nie – mój mąż sam się przyznał.
16 lat temu zachorowałam i często jeździłam do sanatoriów. Nie było mnie w domu całymi miesiącami. Wtedy mój mąż nawiązał romans.
Prowadziliśmy mały biznes – stragany na targu. Adam upodobał sobie jedną z naszych sprzedawczyń. Zaczęło się między nimi, a potem urodził się chłopiec.
Nie opuścił rodziny, bo mieliśmy wspólnego syna, dom, samochód i dobrze prosperującą firmę.
Nie miał problemu z utrzymywaniem nieślubnego dziecka – nasz biznes przynosił dochody, a ja nigdy nie wtrącałam się w sprawy finansowe.
Adam przez 15 lat prowadził podwójne życie. A ja przez cały ten czas niczego się nie domyślałam.
Nie miałam pojęcia, co zrobić z tą informacją. Rozwód w wieku 59 lat nie był czymś, co planowałam, ale też nie byłam gotowa na to, co usłyszałam.
– Uspokój się, proszę. Skoro nie odszedłem od rodziny przez 15 lat, to teraz też nie zamierzam. Po prostu na osiemnaste urodziny kupię synowi mieszkanie i na tym koniec.
Mówił o tym tak lekko, jakby to była kolejna transakcja w naszym biznesie. Ale przecież chodzi o dziecko, które ukrywał przede mną przez 15 lat!
I łatwo powiedzieć „kupię mieszkanie”. Za czyje pieniądze? Za nasze wspólne.
Nasze wszystko miało trafić do naszego syna. On jeszcze nic nie wie. Nie mam pojęcia, jak zareaguje, kiedy dowie się, iż ma brata. Dla niego ojciec był wzorem, kimś, z kogo był dumny i na kim się wzorował. A teraz?
Nie wiem, co robić. Nie rozumiem, jak mój mąż mógł mi to zrobić. Ufałam mu… i niepotrzebnie.
Nie mam żadnej ochoty na świętowanie jego jubileuszu. Powiedziałam, iż nie pójdę do restauracji, bo nie chcę udawać szczęśliwej i chwalić męża, kiedy moje serce pęka z bólu.
Adam uważa, iż nie mam prawa go tak upokorzyć przed rodziną i przyjaciółmi. Według niego, w ten istotny dla niego dzień powinnam być przy nim.
A co Wy o tym sądzicie? Powinnam iść na przyjęcie? Czy on naprawdę zasłużył na moją obecność?